Od samego początku obie drużyny skupiły się na ofensywie i gra w ataku pozycyjnym zarówno Torus Wybrzeża, jak i Azotów wyglądała bardzo dobrze. Niespodzianką była tu solidna postawa gospodarzy, którzy na pewno nie byli faworytami meczu w Gdańsku. Różnicę jednak robił Mateusz Jachlewski, który na środku rozegrania bardzo inteligentnie dzielił piłki.
W zespole z Puław jednak grał bardzo dobrze Michał Szyba, który z rozegrania wprost siał zniszczenie. Gdy trafił w 17. minucie, miał już na swoim koncie siedem bramek! Mimo to gdańszczanie nie dawali się zdominować. Gdy karnego trafił Mateusz Kosmala, był remis 13:13 - a była dopiero 19. minuta. Szczypiorniści Torus Wybrzeża grali bez kompleksów i gdy kolejną swoją bramkę rzucił Kelian Janikowski, to oni wyszli na prowadzenie.
Drużyna trenowana przez Mariusza Jurkiewicza suchą stopą przeszła przez grę w osłabieniu po karze dla Damiana Woźniaka. Przed przerwą jednak gdańszczanie przestali rzucać bramki w takiej częstotliwości, jak miało to miejsce wcześniej. Puławianie jednak również nie imponowali skutecznością i do przerwy mieliśmy sensacyjny remis 17:17.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pech bramkarza. Zobacz, co się stało
Drugą połowę doskonale rozpoczął aktywny tego dnia Kolumbijczyk Santiago Mosquera, który pokazał, że potrafi nie tylko rzucać z dystansu, ale również ma duże umiejętności techniczne. Gdy w 34. minucie trafił Jachlewski, było już 20:18. Sensacja wisiała w powietrzu.
Puławianie zaczęli się gubić i gdy w 37. minucie trafił młody Jeremi Stojek, Torus Wybrzeże prowadziło już 23:19! Gdańszczanie wyszli na prowadzenie dzięki temu, że nie popełniali praktycznie niewymuszonych błędów. W bardzo krótkim czasie drużyna gospodarzy straciła całą przewagę i gdy trafił Rafał Przybylski, cztery minuty po czterobramkowym prowadzeniu ekipy znad morza, był już remis. Mogło się wydawać, że drużyna z Gdańska "spuchnie", jednak nic bardziej mylnego. Torus Wybrzeże znów zaatakowało i przy stanie 27:25, na niecały kwadrans przed końcem, Robert Lis poprosił o czas.
Gospodarze mogli wyjść na trzybramkowe prowadzenie, jednak w kilku ważnych momentach zabrakło im jakości i doświadczenia, przez co Dawid Dawydzik wyrównał na 28:28 na 10 minut przed syreną. Tempo spotkania i szybkość kończenia akcji mogły robić wrażenie.
W ważnym momencie, przy stanie 31:31 na 7 minut przed końcem, Mateusz Zembrzycki obronił rzut karny dotąd niemylącego się z siódmego metra Mateusza Kosmali. Puławianie grali w osłabieniu, jednak Zembrzycki potrafił zatrzymać też rzut ze skrzydła Jeremiego Stojka. Wciąż nikt nie potrafił zamknąć meczu przed samą końcówką.
Na pięć minut przed końcem to gdańszczanie musieli poradzić sobie z grą w osłabieniu i w tym czasie Azoty nie zdołały zbudować przewagi! Jeszcze na dwie minuty przed końcem był remis, jednak bramkę dla gości rzucił Bartosz Kowalczyk. Po długiej akcji Torus Wybrzeża gdańszczanie wywalczyli karnego, którego tym razem wykorzystał Kosmala.
Piłkę mieli puławianie, ale Artur Chmieliński głową obronił rzut Kowalczyka! Na 23 sekundy przed końcem, przy stanie 34:34, o czas poprosił Mariusz Jurkiewicz. Po długiej akcji w poprzeczkę trafił Mosquera, a karą dwóch minut ukarany został Dawydzik. Torus Wybrzeże na ostatnią akcję miało sześć sekund. Mosquera oddał kolejny rzut, ale Kolumbijczyk zdaniem sędziów trafił tuż po syrenie.
W karnych, w pierwszej i w trzeciej serii, pomylili się Łukasz Rogulski i Andrij Akimienko. Torus Wybrzeże było bezbłędne i po bramce Jeremiego Stojka zdobyło dwa punkty w meczu ze zdecydowanym faworytem. To prawdziwa sensacja!
Torus Wybrzeże Gdańsk - KS Azoty Puławy 34:34 k. 4:2 (17:17)
Torus Wybrzeże: Witkowski (8/34 - 24%), Chmieliński (3/11 - 27%) - Jachlewski 7, Mosquera 5, Kosmala 5, Janikowski 4, Comerlatto 4, Stojek 3, Pieczonka 2, Papaj 2, Woźniak 1, Leśniak 1 oraz Gądek.
Karne: 4/5.
Kary: 6 min. (Woźniak, Jachlewski, Janikowski - po 2 min.).
KS Azoty Puławy: Bogdanow (1/16 - 6%), Zembrzycki (8/27 - 30%) - Szyba 8, Rogulski 6, Kowalczyk 4, Dawydzik 4, Jurecki 3, Gumiński 3. Akimienko 3, Jarosiewicz 1, Przybylski 1, oraz Baszko, Łangowski,
Karne: 3/4.
Kary: 6 min. (Jurecki, Dawydzik, Gumiński - po 2 min.).