Ostrów Wielkopolski to numer jeden w moim sercu - rozmowa z Bartłomiejem Jaszką, wychowankiem Ostrovii Ostrów

Bartłomiej Jaszka to jeden z kilku wychowanków Ostrovii Ostrów. Przed kilkoma dniami Jaszka wziął udział w Meczu Gwiazd, który rozegrano w Kaliszu.

Jarosław Galewski: Jak podsumujesz Mecz Gwiazd, który był głównym punktem obchodów stulecia Ostrovii?

Bartłomiej Jaszka: Na pewno była to świetna impreza. Można tylko żałować, że takie spotkanie nie odbyło się w Ostrowie Wielkopolskim. Stulecie Ostrovi powinno mieć miejsce w naszym mieście. Z pewnością frekwencja byłaby znacznie lepsza. Kiedy jednak ludzie usłyszeli, że mecz odbędzie się w Kaliszu, to część z nich zwróciła bilety. Impreza była jednak bardzo udana. Wiadomo, że w całej tej zabawie najważniejszy nie był wynik. Przede wszystkim każdy z nas chciał pokazać się kibicom. Myślę, że udało się spełnić wszystkie przedmeczowe założenia.

Pewnie słyszałeś, że według pierwszych ustaleń to spotkanie miało być rozegrane na świeżym powietrzu...

- Tak, słyszałem o tym. Pogoda w naszym mieście naprawdę dopisywała, ale kto mógł przewidzieć, że tak właśnie będzie? Gdybyśmy wiedzieli to na sto procent, to pewnie można by zorganizować takie przedsięwzięcie. Trudno jednak dziwić się organizatorom. Wystarczyłyby lekkie opady deszczu. Wtedy krople dostałyby się na parkiet i mecz zostałby natychmiast przerwany. Na pewno oba kluby nie ryzykowałby zdrowia swoich piłkarzy. Z tego powodu uważam, że dobrze się stało, iż taki pojedynek odbył się na sali. Szkoda tylko, że Ostrów Wielkopolski nie dysponuje odpowiednim obiektem.

Jak podchodzisz do takich pojedynków? Grasz na maksimum możliwości czy myślisz, żeby nie odnieść jakiejś kontuzji?

- Na pewno każdy z nas myśli o swoim zdrowiu i nie chce złapać jakiegoś niepotrzebnego urazu. Nie podchodzimy jednak do tematu na luzie. Kiedy ma się takie podejście, to wtedy najłatwiej o kontuzję. Na pewno staramy się w stu procentach zmobilizować i skoncentrować. Wiadomo, że jest trudno to zrobić, ponieważ każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę, że to tylko sparing. Wszyscy próbowaliśmy jednak grać z dużym zaangażowanie i myślę, że udało się to zrobić. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.

Jakie miejsce zajmuje w twoim sercu Ostrovia i Ostrów Wielkopolski?

- Ostrów Wielkopolski to numer jeden w moim sercu. W tym mieście się urodziłem i stawiałem swoje pierwsze kroki jako piłkarz ręczny. Powiem szczerze, że mogę się tylko cieszyć, że urodziłem się właśnie w Ostrowie. Wyszkolili mnie tam tacy trenerzy jak Eugeniusz Lijewski, Witold Rojek czy Stanisław Grześkowiak. Dziękuję wszystkim tym ludziom. W Ostrowie naprawdę są osoby, którzy wierzą w ten sport i robią wszystko, żeby piłka ręczna stała na coraz wyższym poziomie.

Czy śledzisz sytuację swojego macierzystego klubu?

- Oczywiście, że tak. Zawsze znajdę chwilę, żeby zadzwonić czy skontaktować się w jakiś inny sposób z zawodnikami, którzy na co dzień grają w Ostrowie Wielkopolskim. Pytam chłopaków, jak poszedł im mecz, a kiedy jestem w rodzinnym mieście, zawsze zaglądam na treningi. Próbuję podpowiadać i doradzać swoim kolegom.

Jak oceniasz zatem sytuację ostrowskiego klubu?

- Widać, że wracają zawodnicy. Na pewno są wzmocnienia. Szkoda tylko, że nie ma pieniędzy. W poprzednich latach środki finansowe były przeznaczane głównie na żużel i koszykówkę. Te dwie dyscypliny teoretycznie szły do przodu, ale nie było najważniejszego, czyli wyniku. Tymczasem Ostrovia gra przez cały czas swoimi wychowankami. Nie ma żadnych zawodników z zewnątrz. To smutne, że pewne osoby nie potrafią tego docenić. Moglibyśmy mieć naprawdę kapitalny zespół, który - przy trochę większym wsparciu ze strony władz - mógłby grać w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Czy często bywasz w Ostrowie?

- Tak. Jestem w Ostrowie Wielkopolskim co drugi tydzień. Czasami udaje mi się to robić nawet częściej. Można powiedzieć, że pojawiam się w rodzinnym mieście za każdym razem, kiedy znajduję tylko dłuższą chwilę wolnego czasu.

Jakie masz najbliższe sportowe plany?

- Przede wszystkim chciałbym, żeby omijały mnie kontuzje. Mam też nadzieję, że z klubem wywalczymy miejsce pucharowe. Celem z kadrą jest na pewno zdobycie medalu w mistrzostwach Europy. Najpierw jednak muszę załapać się do składu i pojechać na ten turniej.

Źródło artykułu: