- W tej grupie nie będzie łatwych spotkań. Jeśli chcemy myśleć o dobrej lokacie, to nie możemy tracić punktów. Nie zastawiamy się nad tym, kto jest faworytem, do Bukaresztu jedziemy po zwycięstwo - zapowiadał przed starciem z Dinamem skrzydłowy kieleckiej ekipy, Arkadiusz Moryto.
Dość szybko okazało się, że żółto-biało-niebiescy z wywiezieniem punktów ze stolicy Rumunii mogą mieć spore problemy. Mistrzowie Polski zaczęli bardzo słabo, kiepsko radzili sobie w obronie, a ich ofensywie brakowało błysku. Nie tylko byli nieskuteczni, ale też niedokładni, a ich ataki były niestaranne i bardzo źle przygotowane.
Gospodarza za to nie mieli takich problemów. Dopingowani przez żywiołowo reagujących kibiców od pierwszych minut starcia robili wszystko, by zdominować grę. Szczypiorniści z Bukaresztu błyskawicznie narzucili swoje tempo i to szybko przełożyło się na wynik. Rumuni z każdą kolejną akcją wyglądali na bardziej zdeterminowanych, zaangażowanych i skoncentrowanych na boiskowych wydarzeniach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz
A było na czym się koncentrować, bo już na początku jasnym stał się fakt, że to będzie mecz walki. Sędziowie natychmiast postanowili utemperować zawodników i nie żałowali gwizdków - nie minęło nawet osiem minut pojedynku, a duńscy arbitrzy wysłali aż pięciu zawodników na ławkę kar.
Kielczanie starali się gonić wynik, po słabym początku przebudził się nowy nabytek żółto-biało-niebieskich, Dylan Nahi i przez moment wydawało się, że przyjezdni odrobią straty. Mistrzom Polski zabrakło jednak wsparcia w postaci bramkarza - Andreas Wolff w pierwszej połowie odbił zaledwie jedną piłkę i to stanowiło ogromną różnicę między zespołami.
Na początku drugiej połowy zawodnicy Dinama po trafieniu Raula Nantesa prowadzili już pięcioma trafieniami i sytuacja Łomży Vive zrobiła się naprawdę nieciekawa. Kielczanie szybko jednak udowodnili, że mają w tym spotkaniu coś do dodania - od stanu 20:15 rzucili pięć kolejnych bramek i po doskonałym fragmencie gry doprowadzili do wyrównania.
Od tego momentu na parkiecie zrobiło się naprawdę gorąco - przez dłuższy okres walka była niezwykle zacięta i toczyła się w niezwykle szybkim rytmie. Szczypiorniści obu ekip wymieniali cios za ciosem i w ostatnich minutach emocje sięgały już zenitu.
W końcówce więcej szczęścia sprzyjało jednak gospodarzom i to oni cieszyli się z pierwszego zwycięstwa w sezonie. Dinamo pokonało Łomże Vive 32:29.
Liga Mistrzów, 1. kolejka:
Dinamo Bukareszt - Łomża Vive Kielce 32:29 (16:12)