To miała być udana inauguracja w zabrzańskiej hali. Wracający do najwyższej klasy rozgrywkowej NMC Powen podejmował bowiem innego beniaminka Nielbę Wągrowiec. Podopieczni Roberta Nowakowskiego zagrali jednak fatalne spotkanie i musieli uznać wyższość rywala. - Już sam wynik pokazuje, że nie było to dla nas dobre spotkanie. Myślę, że na taki rezultat wpłynęły niewykorzystane szanse, kiedy graliśmy w przewadze. - podsumowuje rozgrywający NMC Powen, Robert Tatz.
Rozgrywający zabrzan przyznaje jednak, że gra ekipy z Wągrowca nie była dla jego zespołu żadnym zaskoczeniem. - Nielba zagrała tak jak mówił nam szkoleniowiec. To my byliśmy słabsi w ataku i obronie. W zeszłym tygodniu zmierzyliśmy się z Wisłą Płock, straciliśmy tam 31 bramek, a to przecież kandydat do tytułu mistrzowskiego. Dziś 30 razy nasi bramkarze wyciągali piłkę z siatki. To daje do myślenia - dodaje Tatz.
Zespół z Wągrowca może być głównym rywalem zabrzan w walce o utrzymanie w ekstraklasie. Dla śląskiej ekipy strata dwóch punktów jest więc podwójnie bolesna. - Między innymi z Nielbą będziemy walczyć o utrzymanie. Utraconych dziś punktów może nam zabraknąć... - kończy Tatz.