W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Wojciech Borucki (KS Azoty Puławy)
Gdyby na koniec zeszłego sezonu ktoś widziałby Boruckiego w tym miejscu, to wywołałby co najwyżej konsternację. Największy sportowy awans półrocza w PGNiG Superlidze. W okres przygotowawczy wchodził jako trzeci bramkarz, zapewne dostawałby swoje szanse, ale mieli grać bardziej doświadczeni - Wadim Bogdanow i Mateusz Zembrzycki. Tuż przed początkiem rozgrywek okazało się, że cała odpowiedzialność spadnie na Boruckiego. Jego starsi koledzy do teraz leczą kontuzje, a 21-latek od pochwał mógł w tym czasie urosnąć o kilka centymetrów.
Czasem brakowało już epitetów pod adresem najmłodszego z bramkarzy Azotów. Odmienieni puławianie nie zachwycali na początku sezonu i ratował ich Borucki, który właściwie każdy mecz kończył z efektowną liczbą parad i skutecznością rzędu 40-50 proc. Bez jego wkładu Azoty miałyby już dużą stratę do trzeciego Górnika i mogłyby zapomnieć o obronie brązowego medalu. Końcówka rundy trochę słabsza, chociaż głównie dlatego, że ocenialiśmy go przez pryzmat kapitalnych występów z pierwszych kolejek. Zresztą w statystykach widać, jak wielki miał wpływ na grę Azotów. Nikt nie obronił więcej rzutów (132 przy 30,5 proc. skuteczności).
Lewoskrzydłowy: Dmytro Artemienko (Górnik Zabrze)
Jeden z najlepszych transferów Górnika ostatnich lat. Odkąd wiosną trafił do Polski, od razu pojawił się w gronie kandydatów do najlepszych lewoskrzydłowych rozgrywek. Jest szybki, często sprytniejszy od rywali, bywa niekonwencjonalny. Typ zimnokrwistego snajpera, w Superlidze tylko Piotr Jarosiewicz rzucił więcej bramek wśród lewoskrzydłowych (identyczny dorobek z gry). Bardzo dobry zwłaszcza w pierwszej połowie rundy, razem z Patrykiem Mauerem zapewniali Górnikowi punkty. Jesień zamknął z 74 golami, co daje mu czwarte miejsce w klasyfikacji strzelców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
Lewy rozgrywający: Taras Minocki (Grupa Azoty Unia Tarnów)
Zanosiło się, że w drugim sezonie w Tarnowie będzie pełnił jeszcze ważniejszą rolę, ale chyba nie spodziewano się takiego skoku jakościowego. Lewe rozegranie w jego przypadku to pozycja przyznana właściwie umownie, bo Ukraińca trudno przyporządkować do konkretnego sektora. Poradzi sobie w każdym miejscu, co udowodnił, gdy przez znaczną część rundy musiał pełnić rolę prawego rozgrywającego.
Minocki stał się w Tarnowie prawie alfą i omegą. Oddaje mnóstwo rzutów, nie ustrzegł się gorszych występów, ale regularnie zbliżał się do bariery 10 bramek albo ją przekraczał. Jesienny bilans świetny - 98 bramek w 13 meczach. Wydaje się, że tylko kontuzja zabierze Ukraińcowi tytuł króla strzelców; trudno uwierzyć, że po przerwie zimowej aż tak straci na jakości.
Środkowy rozgrywający: Ignacio Valles (KS Azoty Puławy)
To miejsce było praktycznie zarezerwowane dla Niko Mindegii, Hiszpan przerastał Superligę i nie miał zbyt wielu poważnych konkurentów. Hiszpan od ponad pół roku leczy jednak uraz kolana, wróci do gry najwcześniej wiosną i pozostawił wakat. Zajął go... jego rodak.
Valles nie przyciąga uwagi tak jak Mindegia, ale jako asystent wypadł świetnie. Wyrównał ligowy rekord w spotkaniu z Górnikiem, przez całą rundę wyspecjalizował się w dostarczaniu kolegom piłek. Pod tym względem zdecydowanie przebija resztę stawki (104 asysty). Jeśli można coś wytknąć w debiutanckim sezonu w Polsce, to czasem prosiło się o więcej prób rzutowych. Tak czy inaczej, rację miał trener Lis, który zapowiadał, że Azoty nie posiadały w swoich szeregach takiego środkowego.
Prawy rozgrywający: Alex Dujshebaev (Łomża Industria Kielce)
Wszyscy grają w piłkę ręczną, a na koniec całą śmietankę spija Dujshebaev. To oczywiście hiperbola, ale trafnie obrazująca rzeczywistość. Hiszpan jest jednym z najlepszych zawodników świata, w Superlidze wystarczy, że pokaże połowę możliwości, a i tak przebije resztę stawki. Solidna, choć nie olśniewająca runda Dujshebaeva wystarczyła do najlepszej siódemki. Na koncie 41 bramek i 67 asyst. Zwraca uwagę nieprzeciętna skuteczność prawie 75 proc. Takimi wynikami mogą pochwalić się jedynie obrotowi i skrzydłowi.
Prawoskrzydłowy: Arkadiusz Moryto (Łomża Industria Kielce)
Niezmiennie wielka klasa. Dość wolno wchodził w sezon, ale potem rozkręcił się na tyle, że znowu zawędrował do czołówki klasyfikacji strzelców. Pewnie byłby jeszcze wyżej, gdyby nie odpoczynek w dwóch spotkaniach. Wszyscy już wiedzą, że to skrzydłowy, który potrafi zrobić coś z niczego. Jego nietuzinkowość zaczyna być nawet dostrzegana w świecie, właśnie znalazł się w gronie nominowanych do grona najlepszych zawodników 2022 roku w prestiżowym plebiscycie portalu Handball-Planet.
Obrotowy: Artsiom Karalek (Łomża Industria Kielce)
Fantastyczna runda Białorusina. Kielecki taran, niestraszna mu żadna obrona i bramkarze. Kapitalna skuteczność (84 proc.), 81 goli i drugie miejsce wśród strzelców. Niekiedy trafiał do siatki z taką swobodą, jakby rywale nie wyszli z szatni. Prawdziwym popisem było starcie z Zagłębiem Lubin, gdy obrońcy Miedziowych tylko podziwiali jego plecy i liczyli kolejne bramki. Skończyło się na 16 golach, do rekordu Michała Daszka zabrakło dwóch trafień.
Największym poszkodowanym jest w tej sytuacji... Mateusz Jankowski. Symbol Gwardii Opole przeżywa trzecią sportową młodość, gdyby nie wyczyny Karaleka, to 34-latek zająłby miejsce w zestawieniu. Uzbierał 67 bramek, od jego postawy zależały losy Gwardii, więc uznaliśmy, że zasługuje przynajmniej na wspomnienie. Żaden z obrotowych tak często nie trafiał do siódemki kolejki.
Trenerzy rundy: Mariusz Jurkiewicz i Jakub Bonisławski (Torus Wybrzeże Gdańsk)
Skazywano ich na pożarcie i łapanie ligowego doświadczenia w walce o byt w Superlidze. Tymczasem... Wybrzeże odprawiało kolejnych rywali i zadomowiło się w czołówce. Gdańszczanie wypełnili plan na jesień z dużym naddatkiem, zajmują sensacyjne piąte miejsce! Duet Jurkiewicz&Bonisławski dobrze się uzupełnia, choć obaj nie mają wielkiego dorobku w trenerskiej karierze w Superlidze. Dla Jurkiewicza - do niedawna znakomitego rozgrywającego reprezentacji - to dopiero pierwsza samodzielna praca. Bonisławski od lat jest na rynku trenerskim, ale pracował głównie w I lidze w Żukowie.
Obaj nie dysponują gwiazdami, ba, nawet zawodnikami wybijającymi się pod względem indywidualnym. To mieszanka młodości (Jakub Będzikowski i Jakub Powarzyński), ligowej sumienności (Mateusz Kosmala, Miłosz Wałach), rutyniarzy na czele z Mateuszem Jachlewskim oraz drugoplanowych (ale istotnych) postaci jak Maciej Papina. Wszystko zafunkcjonowało na tyle dobrze, że na rozkładzie większość drużyn będących za Wybrzeżem w tabeli, a także silniejsze firmy jak Azoty Puławy. Nawet gdyby nie udało się powtórzyć takiej rundy wiosną, to gdańska jesień na długo pozostanie w pamięci