Miał trzy operacje na otwartym sercu, potem roztrzaskał sobie twarz. Właśnie został legendą IO

Trzy operacje na sercu. Kontuzja, po której założono mu 62 szwy. Trzy złote medale olimpijskie. Shaun White to sportowiec, który pokonuje każdą przeciwność losu, a sukces podczas IO w Pjongczangu jest inspiracją dla ludzi z całego świata.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
zakrwawiona twarz Shauna White'a Facebook / Na zdjęciu: zakrwawiona twarz Shauna White'a
W Pjongczangu historia pisze się na naszych oczach. Tym razem bohaterem igrzysk olimpijskich został Shaun White. Amerykański snowboardzista perfekcyjnie poradził sobie w zawodach half-pipe. To on otrzymał najlepsze noty i pokonał faworyzowanego Japończyka Ayumu Hirano. "Latający pomidor", jak nazywają White'a, stał się najbardziej utytułowanym snowboardzistą w historii. Tylko jemu udało się trzy razy zdobyć olimpijskie złoto. Turyn 2006, Vancouver 2010 i Pjongczang 2018. W imponującej kolekcji brakuje tylko sukcesu w Soczi.

31-latek jednak nigdy nie narzeka. W życiu przeszedł tyle, że radość daje mu każdy start. To jednak nie dziwi, bo niedługo po przyjściu na świat stoczył walkę o życie. Z kolei od kilku miesięcy walczył o to, aby zdążyć na igrzyska w Korei Południowej, bo doznał koszmarnej kontuzji.

Trzy operacje na otwartym sercu

Statystyki wskazują, że w Stanach Zjednoczonych jeden procent dzieci rodzi się z wadą serca. White był w tej niezbyt licznej grupie. Lekarze zdiagnozowali u niego zespół Fallota. To rzadko choroba, która u niemowlaków objawia się napadami anoksemicznymi. Dzieci nagle stają się bardzo sine, mają problemy z oddychaniem i nawet tracą przytomność.

Nikt wtedy nie myślał, czy mały Shaun kiedykolwiek będzie uprawiał sport. Nie było nawet na to większych szans. Ważniejsze było, aby uratować kilkumiesięcznego chłopca. W tym celu zdecydowano się na operacje.

ZOBACZ WIDEO Polscy panczeniści daleko od medali. "Tego należało się spodziewać"

- Miałem trzy zabiegi na otwartym sercu. Dorastając, miałem pewne ograniczenia, a pokonując je, stałem się sportowcem. Niby nie mogłem nic robić, a tu proszę, jestem profesjonalnym sportowcem. Śmieszne, prawda? Ale takie historie się zdarzają - mówi White.

Nie dziwi, że amerykański snowboardzista stał się dla wielu wzorem. Jego historię poznaje każdy rodzic, którego dziecko rodzi się z wadą serca. Potem dorastające dzieci także szukają wszystkich informacji o karierze Shauna. Następnie każdy jego sukces jest dla nich nadzieją, że problemy z sercem nie muszą ich pozbawiać marzeń o podbijaniu aren sportowych i zdobywaniu medali.

Dramat przed igrzyskami

White kolejny cios otrzymał już w dorosłym życiu. W październiku udał się do Nowej Zelandii, gdzie przygotowywał się do igrzysk olimpijskich. Jeden z treningów układał się dla niego bardzo dobrze. - Miałem świetne zajęcia, wszystko było wspaniale i nagle bum. Po chwili leciałem helikopterem do szpitala - wspomina.

31-latek uderzył głową o rampę. Na szczęście miał na głowie kask, bo inaczej mogło skończyć się tragicznie. Konsekwencje jednak i tak były bardzo poważne. Liczne rany wymagały założenia aż 62 szwów. W szpitalu spędził kilka dni, ale po wyjściu nie odetchnął z ulgą. Pod znakiem zapytania stanęła jego podróż na IO w Pjongczangu.

- Pozbieranie się po takim wypadku jest bardzo trudne. Potem wychodzisz na rampę i zdajesz sobie sprawę ze wszystkich niebezpieczeństw, które na ciebie czyhają i to przeraża. Na tym jednak polega ten sport. Trzeba przezwyciężać wszystkie lęki i przeciwności - tłumaczy.

Rany dobrze się zagoiły i Shaun poleciał do Korei Południowej. Na miejscu zaczęła w nim dojrzewać wiara, że stać go na zdobycie medalu. Jak się okazało, trzeci raz został mistrzem olimpijskim i znowu udowodnił światu, że nigdy nie można się poddawać. - Miałem ten okropny wypadek w Nowej Zelandii, w którym rozwaliłem twarz. Musiałem pokonać wiele przeszkód, ale teraz wiem, że to wszystko było tego warte - przyznał po zwycięstwie w Pjongczangu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×