Komisję wariografem. Adrian Zieliński walczy o powrót do sportu

- Liczę, że moja kara zostanie skrócona do maksymalnie dwóch lat - mówi Adrian Zieliński. Ciężarowiec w styczniu został zdyskwalifikowany na cztery lata za stosowanie dopingu. Taka kara to wyrok. A mistrz olimpijski z Pekinu chce wrócić do sportu.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Adrian Zieliński PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Adrian Zieliński
- Od tej decyzji zależy moje życie - nie kryje Zieliński. - Wciąż jestem młodym zawodnikiem. Mogę jeszcze przez kilka lat podźwigać i odnieść trochę sukcesów.

Obrona wariografem

28-latek w styczniu został zdyskwalifikowany na cztery lata za stosowanie środków dopingujących. W jego krwi wykryto podwyższony poziom nandrolonu (4,1 ng/ml przy limicie 2,5 ng/ml) .

Sam Zieliński zarzeka się, że zabronione substancje przyjął nieświadomie. Mały się one dostać do jego krwi za sprawą zanieczyszczonych odżywek z witaminą B12.

Podczas posiedzenia Panelu Dyscyplinarnego przy Polskiej Agencji Antydopingowej adwokat Łukasz Klimczyk przedstawił dowód z badania wariografem, który - według zainteresowanych - potwierdza, że Zieliński jest niewinny. I daje podstawę do zmniejszenia kary.

Panel przyjął badanie jako dowód w sprawie. - O treści pytań, jakie dostawałem w jego trakcie, decydował biegły sądowy. Opracował je po szczegółowym wywiadzie i zapoznaniu się ze sprawą - wyjaśnia Zieliński. - Na posiedzeniu nie było tematu przesłuchania biegłego. Nie poruszaliśmy też kwestii dotyczących samego przebiegu badania.

ZOBACZ WIDEO Neymar wyrzucony z boiska, PSG straciło punkty! Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]

Wtorkowe spotkanie nie zamyka sprawy.

- Panel chce przesłuchać jeszcze dwóch świadków: lekarza klubowego oraz dostawcę odżywek - kontynuuje nasz zawodnik. - Ma do tego dojść w najbliższym możliwym terminie. Bałem się, że na kolejne posiedzenie znowu przyjdzie mi czekać pół roku. Ma jednak do niego dojść już w listopadzie.

"Brak przesłanek do zmniejszenia kary"

Michał Rynkowski z Polskiej Agencji Antydopingowej zaznacza, że dowód z badania wariografem nie może przesądzać ani o winie, ani o braku winy zainteresowanego. Jedynie wzmacnia on zeznania świadka.

I wyjaśnia, dlaczego na decyzję Panelu Zieliński będzie musiał poczekać - Na posiedzeniu nie pojawił się świadek, który jest konieczny dla dalszego procedowania. Chodzi o lekarza, który dokonał iniekcji witaminy B12. Uznaliśmy ponadto, że konieczne jest przesłuchanie dostawcy preparatu.

Kiedy po posiedzeniu rozmawialiśmy z Zielińskim, sprawiał wrażenie usatysfakcjonowanego. Zapalił się promyk nadziei.

Rynkowski, oceniając aktualnie zebrany materiał dowodowy, jest jednak surowy. - Na dziś - w opinii Polskiej Agencji Antydopingowej, nie Panelu Dyscyplinarnego - nie widzę przesłanek, aby kara Zielińskiego była niższa niż cztery lata.

Marzenie o naganie

Z kibicami Zieliński wynikami badania wariografem podzielił się już dwa tygodnie temu. - Publikuję nowy dowód w sprawie, który udowodni moją niewinność i pozwoli uwierzyć niedowiarkom. Niewinność, o którą cały czas walczę jako zawodnik światowej klasy, dla którego kontrole antydopingowe były codziennością - oznajmił wówczas za pośrednictwem Facebooka.

Badanie miał wykonać "biegły sądowy zajmujący się takimi sprawami w sądzie w Warszawie". I - według Zielińskiego - ostatecznie potwierdziło ono, że zakazana substancja dostała się do jego organizmu w sposób nieświadomy.

Zgodnie z Polskimi Przepisami Antydopingowymi "zawodnicy ponoszą odpowiedzialność za to, co spożywają". Artykuł 10.5.1.2 dotyczący produktów zanieczyszczonych umożliwia jednak, przy wykazaniu braku istotnej winy lub zaniedbania, nałożenie na winnego kary zawartej w "widełkach": od nagany do dwóch lat dyskwalifikacji.

- W toku postępowania przedstawiałem mnóstwo innych dowodów, które potwierdzały moje słowa - podkreślał Zieliński. - Panel Dyscyplinarny pierwszej instancji uznał jednak złożone przeze mnie wyjaśnienia za niewiarygodne. Badanie wariografem traktuje jako jednoznaczne potwierdzenie swojej wiarygodności i prawdziwości tego, co mówiłem przez cały proces.

Afera olimpijska

Zieliński wpadł na dopingu w lipcu ubiegłego roku, podczas kontroli przeprowadzonej po mistrzostwach Polski. Wyniki badań ujawniono kilka tygodni później, podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.

Wybuchała afera. Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki wykluczył 28-latka z kadry. Zieliński musiał opuścić wioskę, do kraju wrócił na własny koszt. Jeszcze przed wylotem grzmiał: - To niemożliwe, żebym stosował jakąkolwiek zakazaną substancję. Nie mieści mi się to w głowie. Możliwe, że jakaś odżywka była zanieczyszczona.

W styczniu został zdyskwalifikowany.

Wpadka braci (na dopingu "przyłapany" został także Tomasz Zieliński) wzburzyła kibiców. Jeden z nich wytoczył nawet Adrianowi sprawę o naruszenie dóbr osobistych, ale Sąd Okręgowy w Bydgoszczy oddalił powództwo.

Autor na Twitterze:

Czy wierzysz w niewinność Adriana Zielińskiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×