Tragedia z udziałem Matteo Doretto miała miejsce 11 czerwca. Młody Włoch szykował się do Orlen Oil 81. Rajdu Polski i wziął udział w zorganizowanych, zamkniętych jazdach testowych. Niestety, jego treningowy przejazd zakończył się tragicznie. Młody Włoch najprawdopodobniej popełnił błąd i wypadł z trasy. Pech chciał, że uderzył akurat w drzewo na drodze między Elganowem a Pasymiem.
Matteo Doretto zginął przed Orlen Oil 81. Rajdem Polski
O ile pilot Samuele Pellegrino wyszedł z rozbitego Peugeot 208 Rally4 bez szwanku, o tyle kierowca był zakleszczony we wraku rajdówki. Na miejscu pojawili się strażacy, którzy rozcięli samochód i wyciągnęli Matteo Doretto. Włoch nie dawał oznak życia, a podjęta akcja reanimacyjna nie przyniosła efektu.
ZOBACZ WIDEO: "Schizofreniczna budowa". Prezes Falubazu krytykuje system rozgrywek
Formalności związane z wyjaśnianiem okoliczności tragedii oraz transport ciała do Włoch sprawiły, że pogrzeb Doretto odbył się dopiero w miniony weekend. Katedra San Marco w Pordenone szczelnie wypełniła się fanami motorsportu, którzy chcieli oddać hołd tragicznie zmarłemu 21-latkowi.
- Matteo był wschodzącą gwiazdą rajdów. Naprawdę słodkim chłopcem, którego chcielibyśmy mieć w naszym domu. Straciliśmy go zbyt wcześnie. Teraz będziesz gwiazdą, która będzie świecić ponad nami wszystkimi - mówił podczas ceremonii Corrado Della Mattia z Automobilklubu Włoskiego, cytowany przez telewizję RAI.
Matteo Doretto dorastał w rodzinie, w której motorsport płynie w żyłach. Młody Włoch dorastał wśród silników, pracując w warsztacie rodziców. Mama i tata poznali się na torze wyścigowym, jego dziadek ścigał się w rajdach, a dziewczyna Melissa zaczęła startować jako pilotka. Brat Marco, choć jeszcze niepełnoletni, też wykazuje zainteresowanie rajdami.
- Przeprowadziłem z nim wywiad na trzy dni przed rajdem w Polsce. Był spokojny, zawsze odpowiedzialny. Dowoził coraz lepsze wyniki, bo był już mistrzem Włoch - powiedział RAI dziennikarz Claudio Carusi, który pochodzi spoza regionu, ale postanowił przyjechać na pogrzeb Matteo Doretto.
W ostatnim pożegnaniu wziął też udział Stefano Cossetti, który przed laty był pilotem dziadka zmarłego kierowcy, po czym zaczął relacjonować rajdy w "Tutto rally". - Inne tragedie, o których musiałem opowiedzieć, również nie czyniły mnie obojętnym... To zawsze jest druzgocące - powiedział Cossetti.
- W Polsce nie ma bezpiecznych tras. Do tego stopnia, że wypadli z kalendarza mistrzostw świata WRC. Jestem przekonany mówiąc te słowa. Los też odegrał ważną rolę w tym wypadku, ale kolejny raz powtarzam, że musimy utrzymać poziom bezpieczeństwa w rajdach na najwyższym poziomie - dodał Cossetti.
Rajd Polski rundą mistrzostw Europy
W tym sezonie Orlen Oil 81. Rajd Polski był rundą mistrzostw Europy (ERC), podczas gdy w zeszłym roku impreza z bazą w Mikołajkach znajdowała się w kalendarzu mistrzostw świata (WRC). Był to jednak ukłon ze strony promotorów cyklu, którzy postanowili w ten sposób uczcić 80. edycję drugich najstarszych zawodów rajdowych na świecie. Dłuższą tradycję ma tylko kultowy Rajd Monte Carlo.
Przed dekadą polski klasyk miał stałe miejsce w kalendarzu WRC, co wynikało m.in. z finansowania Orlenu i Lotosu. Nawet w zeszłym roku firma z Płocka wyłożyła ok. 5 mln zł, aby nasza impreza znalazła się w terminarzu mistrzostw świata. Opinie Włochów o "braku bezpiecznych tras" w Polsce są zatem krzywdzące. Rajd Polski słynie z bardzo szybkich odcinków specjalnych, które robią wrażenia na kierowcach.
- Wszystko jest tutaj niesamowite! Atmosfera wokół rajdu jest kapitalna, ludzi jest mnóstwo, a drogi są cholernie szybkie! Trasa powinna dostarczyć mnóstwo adrenaliny - powiedział nam Oliver Solberg, uczestnik mistrzostw świata WRC, przed debiutem w Mikołajkach. - Jeśli spojrzymy na liczbę kibiców, wsparcie jakie od nich otrzymywaliśmy, to właśnie tego potrzebujemy w WRC - dodawał mistrz świata Thierry Neuville.
W przeszłości, również w 2024 roku, promotorzy mistrzostw świata mieli zastrzeżenia do poziomu bezpieczeństwa w Rajdzie Polski, ale dotyczyło to kibiców, którzy ustawiali się zbyt blisko oesów. Wypadek Doretto miał miejsce na zamkniętych testach, niepowiązanych z rajdem. W jego pobliżu nie znajdowali się fani.
"Testy prowadzone przez firmę, która nie jest związana z organizatorem rajdu odbywały się poza rejonem rozgrywania zawodów. Testy nie miały również bezpośredniego związku z rajdem" - podkreślali organizatorzy rajdu zaraz po tragedii.
Sprawę wypadku bada Prokuratura Rejonowa w Szczytnie. Prokurator Artur Bekulard zaraz po śmierci Matteo Doretto podkreślał, że od strony formalnej testy były organizowane w sposób prawidłowy. Zgodę na ich przeprowadzenie wydał starosta szczycieński, odbyły się konsultacje z burmistrzem Pasyma, a Komenda Wojewódzka Policji w Olsztynie została poinformowana o ich przebiegu i zamknięciu wybranych dróg.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty