Zatem nie było mowy o leniuchowaniu, bo w końcu, w te niecałe dwa miesiące, większość musiała znaleźć nowego pracodawce.
Czego możemy się spodziewać? Załóżmy dwa scenariusze.
Pierwszy nieco bardziej racjonalny i niestety realny. W sumie czego się spodziewać skoro nawet, tak niezmordowany gość jak Malcolm Wilson, twierdzi, że tylko błędy lub kłopoty techniczne są w stanie pozbawić Sebastiena Ogiera drugiego tytułu. Gdy inni, jak już wspomniałem, byli zajęci głównie szukaniem roboty, ekipa VW mogła spokojnie dopić zwycięskiego szampana i szykować się do następnego sezonu, poprawiając nieco swoja maszynę do wygrywania - sielanka. Trudno się spodziewać, że ciągu tych kilku tygodni, mogli coś popsuć. Jedynie Latvala przebąkiwał w wywiadach, że jego kolega nie może być pewien pozycji lidera w zespole. Niestety, jak często bywa w przypadku Fina, życie szybko może zweryfikować jego słowa.
Zostawmy jednak tą opcje i dajmy się ponieść fantazji, bo rajdy nieraz wymykały się racjonalizmowi. Plany Niemcom spróbują pokrzyżować trzy ekipy - Citroena, M-Sportu (uznajmy słowa Wilsona za zasłonę dymną) i debiutanta Hyundaia. Biorąc jednak pod uwagę ich sześciu podstawowych kierowców i liczbę wygranych przez nich rajdów, okaże się że łącznie mają zaledwie o jedno zwycięstwo więcej niż sam Sebastiana Ogier - 17 (w tym 15 triumfów należy do Hirrvonena). Czas tworzyć nowy rozdział historii. Neuville, Meeke i Evans staną przed szansą poprawienia swojego rajdowego CV. Jeśli dołożymy do tego, czysto hipotetycznie, Juho Hanninena, Chrisa Atkinsona, Andreas Mikkelsena i oczywiście naszego Roberta Kubice, to wyjdzie na to, że siłą rzeczy ktoś z tych debiutantów wygrać musi.
Dla każdego kibica spoza Francji najważniejsze jest powstrzymanie hegemoni Sebastianów, trwającej jakby nie patrzeć od dziesięciu lat. Finowie, chcą odzyskać miano najlepszych kierowców świata, bądź przynajmniej wygrać w domowym rajdzie. Brytyjczycy, wypatrują w Meeke i Evansie, ducha McRae i Burnsa. My, nad Wisłą, przeżywamy prawdziwą rajdomanie i ciężko będzie przetłumaczyć niektórym, że Kubica nie zdobędzie tytułu, a to, że być może parę razy zwiedzi pobocze, nie będzie oznaczało, że nie umie jeździć i "znowu miał wypadek".
Życzę sobie, i Wam oczywiście, tego, żeby ten sezon był taki jak jego początek - Rajd Janner, pełen zmian lidera, niesamowitej walki i heroicznej jazdy, i żeby oczywiście o wyniku decydował ostatni odcinek.
Kacper Kapsa