Kajetanowicz: Nie ma drogi na skróty

Kajetan Kajetanowicz i Jarosław Baran z Rajdu Barum wyjeżdżają z sześcioma punktami. Gdyby nie awaria silnika, polska załoga walczyłaby o zwycięstwo i prawdopodobnie już w Czechach świętowała obronę tytułu ERC.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
Materiały prasowe

Rajd Barum pełen był zaskakujących zwrotów akcji, a co za tym idzie dramatów i emocji, które dodatkowo podnosiły temperaturę rywalizacji toczonej w nieustającym upale. Podczas jednej rundy w czołówce wydarzyło się tyle, ile nie dzieje przez kilka rajdów. Po mocnym początku i czołowych czasach wywalczonych przez Kajetana i Jarka na pierwszych odcinkach specjalnych, załoga LOTOS Rally Team musiała się wycofać w połowie pierwszego etapu zawodów z powodu awarii silnika w ich samochodzie. W niedzielę Rajdowi Mistrzowie Europy powrócili do rywalizacji i skutecznie walczyli o punkty w klasyfikacji drugiego dnia. Podczas kończącej rajd pętli Kajetan Kajetanowicz zdobył 250. oesowe podium w historii swoich startów w rundach FIA ERC. 250-tym odcinkiem rundy Mistrzostw Europy, który Kajetanowicz ukończył w pierwszej trójce była próba numer 13 - Kasava. Ostatecznie Polacy zakończyli drugi etap czeskiej imprezy za fabrycznym kierowcą Skody Janem Kopeckym, zdobywając dzięki temu 6 punktów. Czech wywalczył swój piąty triumf w Rajdzie Barum po zaciętej walce z Aleksiejem Łukjaniukiem. Wicelider klasyfikacji FIA ERC popełnił jednak błąd i wypadł z trasy na 15., finałowym odcinku specjalnym. W efekcie Rosjanin wywozi ze Zlina jedynie 6 punktów za pierwszy etap zmagań.

Wyniki Rajdu Barum oznaczają, że Kajetan Kajetanowicz i Jarek Baran utrzymali wysoką, bo 76-punktową przewagę w klasyfikacji czempionatu Starego Kontynentu. Oprócz Polaków, jedyną załogą która zachowała szanse na końcowy triumf jest duet Łukjaniuk/Arnautow. Nadziei na tytuł Rajdowego Mistrza Europy nie ma już Łotysz Ralfs Sirmacis, który w Czechach nie powiększył swojego dorobku punktowego. Do końca tegorocznego sezonu FIA ERC pozostały jeszcze dwa rajdy szutrowe – na Łotwie (16-18 września) i Cyprze (7-9 października).

- Pamiętam, że jeszcze gdy chodziłem do liceum, to często szukałem prostych rozwiązań, chciałem "chodzić na skróty", by osiągnąć coś minimalnym wysiłkiem. Dziś patrzę na to, jak na przywilej młodości, bo rajdy wiele mnie nauczyły . Dzięki nim wiem, że wszystkie wartościowe, magiczne, niesamowite rzeczy w życiu dzieją się poza naszą strefą komfortu. Wtedy, gdy sami odważymy się ją opuścić lub zmusi nas do tego przewrotność losu tak, jak w tegorocznym Rajdzie Barum. Oczywiście na początku trudno nam się z tym pogodzić, nie jest nam to w smak. To naturalne, że odruchowo chcemy wrócić tam, gdzie czujemy się bezpiecznie i wszystko wydaje się znajome. To moment próby, w którym trzeba szybko zdecydować czy to, co się dzieje traktujemy jak wyzwanie czy jak przekleństwo. W tym sezonie często wychodzimy poza naszą strefę komfortu. Podnosi nam to ciśnienie i tętno, ale także rangę sukcesu, który ciągle jest w zasięgu naszych możliwości. Doświadczamy przez to także niezwykłych momentów takich, jak pogoń za rywalami w Rajdzie Akropolu, batalia na Azorach, zwycięstwo w Rzeszowie czy cenne punkty z Rajdu Barum. Dlatego dziękuję wszystkim, którzy są ze mną w każdej sytuacji. Wtedy, gdy przełykamy gorzką pigułkę, tak jak wczoraj i wtedy, gdy razem sięgamy po tytuł Rajdowych Mistrzów Europy w klasyfikacji zespołowej, tak jak dziś. W ten sposób upewniam się, że cały czas jesteśmy na dobrej drodze - skomentował Kajetanowicz.

ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk: Na memoriale zawsze jestem najbardziej zmotywowana (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×