- Miałem początkowo kilka minut przewagi, bo Mohamed musiał naprawiać oponę na tankowaniu. Niestety, katarska pustynia potrafi być niezwykle złośliwa i przekonałem się o tym nie tylko ja, ale i kilku innych klasowych zawodników, którzy błądzili w poszukiwaniu właściwej trasy - powiedział podenerwowany quadowiec.
Lider Pucharu Świata dwukrotnie zgubił się na trasie środowego etapu, tracąc przez to pół godziny do Mohameda Abu-Issy, który na swoim terenie ponownie pojechał niemal bezbłędnie. Tym samym przewaga Katarczyka nad Polakiem, na dwa dni przed końcem zmagań wynosi już 35 minut i 21 sekund.
Mimo dużej straty do lidera "SuperSonik" nie załamuje rąk. - Zawsze kiedy jestem wkurzony jadę o wiele lepiej, dlatego jutro nie zamierzam odpuszczać. Wciąż od mety rajdu dzielą nas dwa długie etapy i wiele może się zdarzyć. Walczymy do końca! - zapowiedział.
Na czwartek organizatorzy przewidzieli kolejne 402 km, na których Rafał Sonik starać się będzie ze wszystkich sił o odzyskanie prowadzenia. Krakowianin musi jednak liczyć nie tylko na swoje umiejętności, ale także łut szczęścia. Posiadając bezpieczną przewagę Mohamed Abu-Issa będzie starał się robić wszystko, aby uniknąć błędu.