Rafał Sonik zawsze powtarza, że jest przesądny. Jedną z jego rajdowych "wróżb" jest pierwszy etap. Jeśli go pokona, to znaczy, że ukończy cały rajd. W niedzielę, obrońca Pucharu Świata uzyskał drugi czas, ale na finiszu był bardzo szczęśliwy, ponieważ 262 kilometrów oesu obfitowały w przygody i jak sam mówił: "mogło być tylko gorzej".
[ad=rectangle]
Już w pierwszej części odcinka zaczęły się problemy techniczne. - Pompa nie chciała przestać pompować paliwa z dolnego do górnego zbiornika i zanim udało mi się opanować awarię wylało się ok. 12 litrów benzyny. Musiałem jechać ok. 120 km na małym gazie, żeby w ogóle dojechać do tankowania. Chyba od tego stresu rozbolała mnie głowa. Jeszcze nigdy tak źle się nie czułem na odcinku specjalnym. Nie sądzę żeby miała na to wpływ temperatura, bo byłem tak skupiony, że nawet nie zauważałem upału - relacjonował quadowiec.
W drugiej części etapu pojawił się jednak problem, który mógł całkiem wykluczyć Sonika z rywalizacji. - Honda to świetny quad, ale czasem daje w kość ze względu na niezależne tylne zawieszenie, które wymaga zastosowania półosi z podwójnymi przegubami. Ten element niestety nie wytrzymuje czasem pustynnych warunkach i bardzo się cieszę, że dojechałem dziś do mety, bo 100 km przed końcem, czułem że coś się dzieje z napędem. W końcu straciłem go prawie całkiem, ale dojechałem i to jest najlepsza informacja dnia - dodał.
Po chwili odpoczynku i przekazaniu wszystkich uwag mechanikom, Rafał Sonik rozluźnił się i odzyskał humor. - W rajdach też można mieć stres pękniętej gumy. Mnie dziś pękła ta przy napędzie i o mały włos nie dojechałem do mety - śmiał się krakowianin, którego w poniedziałek czeka już wyjazd na prawdziwe, olbrzymie wydmy Emiratów oraz 279 kilometrów odcinka specjalnego.
Wyniki I etapu:
1. Mohamed Abu Issa (QAT) 3:52:40.0
2. Rafał Sonik (POL) + 10.04
3. Nelson Sanabria (PAR) + 10.54
4. Kamil Wiśniewski (POL) + 40.20