Dakar 2017: ORLEN Team skąpany w boliwijskim deszczu

PAP/EPA
PAP/EPA

Piąty etap Rajdu Dakar 2017 skrócono o połowę z powodu ulewy na wysokości ponad 4000 m n.p.m. W tych trudnych warunkach dobrze poradził sobie Kuba Przygoński, który obronił szóstą pozycję w klasyfikacji generalnej. Do mety dotarł też Adam Tomiczek.

Etap był bardzo trudny nawigacyjnie i większość zawodników nie uniknęła problemów ze znalezieniem właściwej trasy. - Chyba wszyscy dzisiaj pobłądzili. Chwilami nie dało się znaleźć drogi, więc był duży stres - powiedział Jakub Przygoński, dziewiąty na piątkowym etapie.

Kłopotów nawigacyjnych nie uniknął także Adam Tomiczek. Motocyklista ORLEN Team zgubił się na trasie i stracił około godziny. - To był bardzo trudny technicznie odcinek. Ale jestem na mecie i w sobotę jadę dalej, to jest dla mnie najważniejsze. Plan zrealizowany - dodał Adam Tomiczek, 43. motocyklista w klasyfikacji generalnej po piątym etapie Dakaru.

Szyki, nie tylko zawodnikom, ale i organizatorom, pokrzyżowała pogoda. Z powodu gwałtownych opadów deszczu odcinek specjalny skrócono o ponad połowę. Zamiast 477 wyniósł ostatecznie 219 kilometrów.

ZOBACZ WIDEO Dakar: piąty etap z przygodami i zmianami liderów (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

- Rzeki, które miały być wyschnięte, były rwącymi rzekami dwumetrowej głębokości. Nie dało się nimi przejechać - skomentował Przygoński.

Po trudach piątkowego odcinka zawodnicy regenerują się przed kolejnym, szóstym etapem Dakaru, z Oruro do La Paz. - Mechaników czeka bardzo trudna noc, bo ciągle pada i wszędzie jest błoto. Ale sobotni odcinek będzie miał ponad 500 kilometrów, więc sprzęt musi być perfekcyjnie przygotowany - zaznaczył kierowca ORLEN Team.

W sobotę zawodnicy przejadą 786 km, zaś odcinek specjalny wyniesie 527 km.

Komentarze (0)