We wtorek potwierdzono informacje o tym, że polski sztangista Tomasz Zieliński został złapany na dopingu. 25-latka wykluczono z polskiej reprezentacji olimpijskiej. Adrian Zieliński, który jest mistrzem olimpijskim z Londynu, bronił brata, przekonując, że wykazana przez próbki A i B obecność w jego organizmie nandrolonu jest pomyłką.
- Przed wyjazdem był badany co tydzień. To niewytłumaczalne, żeby wpadł tu na kontroli - mówił wczoraj starszy z braci Zielińskich. - W Polsce był "czysty", a tu okazał się "brudny". Jakim cudem? Kontroler powiedział nam, że Tomek musiał wziąć zastrzyk tuż przed wyjazdem. A ja przecież od 10 lat jestem z nim na wszystkich zgrupowaniach, wspólnie mieszkamy, robimy wszystko razem...
- Tomek musiałby być skończonym idiotą, żeby wziąć substancję, która zaczyna działać po 5-6 tygodniach, a utrzymuje się w organizmie przez 18 miesięcy. Brazylia to trzeci świat - dodał Adrian Zieliński.
Według doniesień "Gazety Pomorskiej" w środę sam również został przyłapany na dopingu. Taką informację przekazał tej redakcji podpułkownik Dariusz Bednarek, wiceprezes CWSZ Zawisza Bydgoszcz.
Oświadczenie w sprawie wydał Polski Związek Podnoszenia Ciężarów.
"Polski Związek Podnoszenia Ciężarów NIE POTWIERDZA informacji na temat wyników kontroli antydopingowej Adriana Zielińskiego. Nie otrzymaliśmy, żadnego pisma w wyżej wymienionym temacie, dlatego do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy nie będziemy jej komentować."
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski znów zdobędzie medal na igrzyskach? Padły szczere słowa