Rio 2016: piękny sen Sergio Dutry Santosa dobiegł końca. Upłynął pod znakiem łez szczęścia
Wiktor Gumiński
Płacz, część 2: pierwsze zgrupowanie
Zanim jednak zadebiutował na igrzyskach olimpijskich, musiał przez pewien czas zaadoptować się w reprezentacji. A w narodowych barwach wcale nie zaczął występować tak wcześnie. Szansę pokazania swoich umiejętności na międzynarodowej arenie dał mu dopiero Bernardo Rezende, który rozpoczął pracę z brazylijską kadrą w 2001 roku. Kiedy po raz pierwszy stawił się na zgrupowaniu, dowiedział się, że zamieszka w pokoju z rozgrywający Mauricio Limą. To był jego idol. - Mauricio wszedł i spojrzał na mnie. Powiedziałem tylko: "Hej. Mauricio?". On wtedy mnie objął, a ja zacząłem płakać - wspominał po czasie dla "Jornal Nacional".
Polub SportoweFakty na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)