Jeszcze przed rozpoczęciem ostatniego spotkania reprezentacji Polski podczas HSBC Sevens Challenger Series w Krakowie było już pewne, że zarówno Biało-Czerwone, jak i Czeszki nie zdołają powalczyć o miejsce na podium. Obie drużyny wcześniej przegrały z RPA i Argentyną, tracąc szansę na awans do półfinału. Polki jednak nie ukrywały, że zrobią wszystko, aby przed własną publicznością pozytywnie zakończyć ten dzień.
Rywalki z Czech nie zamierzały tego ułatwiać od samego początku. Już w pierwszej akcji przyłożenie zaliczyła Vera Gartnerová. W odpowiedzi wyrównała Anna Klichowska, a chwilę później z lewej strony urwała się Marta Morus i Biało-Czerwone wyszły na prowadzenie.
Obie ekipy postawiły na otwartą, ofensywną grę, a deszczowa aura sprawiła, że w poczynaniach jednych i drugich nie brakowało błędów. Polki jeszcze na początku drugiej połowy prowadziły, gdy Julia Druzgała przy linii urwała się rywalkom. Jednak od stanu 15:10 to Czeszki zaliczyły dwa przyłożenia, z jednym podwyższeniem, i to one triumfowały w całym spotkaniu 22:15.
- Zagrałyśmy po prostu bardzo słabo. Mamy co poprawiać. Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski. Wiadomo, że mistrzostwa Europy są dla nas najważniejsze i do czerwca poprawimy błędy, które tutaj popełniłyśmy - skomentowała Hanna Maliszewska.
W sobotę Polki zagrają więc o miejsca 5-8. W swoim pierwszym spotkaniu zmierzą się z Kolumbią (godz. 11:44).. Na ten dzień zaplanowany jest także mecz charytatywny rugby 7, w którym na murawie zobaczymy m.in. Jakuba Błaszczykowskiego, Marcina Wasilewskiego czy Arkadiusza Głowackiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Nie płacz, kochana". Podolski spełnił marzenie młodej fanki