HSBC Sevens Challenger Series. Emocje w Krakowie. Zdecydowała ostatnia akcja

Materiały prasowe / World Rugby / Turniej HSBC Sevens Challenger w Krakowie
Materiały prasowe / World Rugby / Turniej HSBC Sevens Challenger w Krakowie

Reprezentantki Polski wciąż czekają na swoje pierwsze zwycięstwo w turnieju HSBC Sevens Challenger Series w Krakowie. W sobotnim meczu z Kolumbijkami były już o włos od sukcesu.

Reprezentacja Polski kobiet w rugby 7 w piątek przegrała wszystkie trzy mecze fazy grupowej turnieju HSBC Sevens Challenger Series w Krakowie - najpierw z RPA, później z Argentyną, a na koniec z Czeszkami. To sprawiło, że Biało-Czerwone w sobotę musiały walczyć o miejsca 5–8.

W pierwszym spotkaniu tej fazy podopieczne Janusza Urbanowicza zmierzyły się z Kolumbią. Od początku grało im się łatwiej - jedna z rywalek zobaczyła żółtą kartkę po mocnym sprowadzeniu do parteru Anny Klichowskiej. W efekcie Oliwia Strugińska zaliczyła pierwsze przyłożenie, a Julia Druzgała dołożyła podwyższenie.

Chwilę później było już 12:0 - tym razem na drugim skrzydle rywalkom urwała się Oliwia Krysiak. Po pierwszej połowie Polki schodziły na przerwę z 10-punktowym prowadzeniem (17:7), a losy meczu wciąż pozostawały otwarte.

W drugiej części gry pierwsze przyłożenie zaliczyła Daniela Alzate, ale w odpowiedzi Julia Druzgała świetnie wykorzystała podanie od Hanny Maliszewskiej, zdobywając łącznie siedem punktów po skutecznym podwyższeniu.

Niestety, końcówka meczu należała do rywalek z Ameryki Południowej. Najpierw kontaktowe przyłożenie zaliczyła Valentina Tapias, a następnie Biało-Czerwone musiały wybronić ostatnią akcję, by sięgnąć po pierwsze zwycięstwo w turnieju.

Nie udało się. Zadania nie ułatwiła żółta kartka dla Julii Druzgały. Na prawym skrzydle - w pojedynku jeden na jeden - Juliana Soto urwała się Martynie Wardaszce i doprowadziła do remisu. Na dodatek Valentina Tapias z dogodnej pozycji wykorzystała podwyższenie i ustaliła wynik meczu na 26:24 dla Kolumbii.

- Zadecydowało to, że za szybko grałyśmy w pierwszej połowie. Miałyśmy dwa rzuty karne - zamiast to uspokoić, zagrać młyn, wdałyśmy się w nie wiadomo jaką grę - skomentowała Hanna Maliszewska.

- Gdy mamy piłkę i 40 sekund do końca, nie możemy sobie pozwolić, by rozciągać grę do skrzydła, skrzydło nas dopada i tracimy piłkę. Powinnyśmy to uspokoić, przytrzymać i nie dopuścić do przyłożenia - dodała reprezentantka Polski.

W sobotę Biało-Czerwone będą miały jeszcze jedną szansę na zwycięstwo przed własną publicznością. O godzinie 15:22 zagrają o siódme miejsce.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Nie płacz, kochana". Podolski spełnił marzenie młodej fanki

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści