Polki wystartowały w składzie: Natalia Maliszewska, Kamila Stormowska, Nikola Mazur, Gabriela Topolska. W finale do samego końca walczyły o złoto z Kanadyjkami, jednak ostatecznie musiały zadowolić się drugim miejscem. Brąz przypadł w udziale Holandii, a czwarte miejsce zajął Kazachstan.
Wiele emocji dostarczył już ćwierćfinał. W nim zawodniczka z Włoch doprowadziła do upadku Stormowskiej. Polki dojechały na metę jako trzecie. Ostatecznie reprezentacja Włoch została zdyskwalifikowana, dzięki czemu Biało-Czerwone przesunęły się na drugie miejsce i awansowały do półfinału.
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy
W nim ich rywalkami były Chinki, Japonki i Kazaszki. Polki przez większą część wyścigu zajmowały drugie miejsce, za plecami gospodyń. Na przedostatnim okrążeniu atak przepuściła jednak Stormowska. Dzięki temu nasza reprezentacja znalazła się w finale.
Na początku Polki zajmowały w nim trzecie miejsce. W połowie dystansu wyprzedziły Holandię i znalazły na drugiej lokacie.
Później Biało-Czerwone stoczyły z Kanadą pasjonującą rywalizację o złoto. Przez chwile nasze reprezentantki objęły nawet prowadzenie, jednak to rywalki jako pierwsze przekroczyły linię mety i mogły cieszyć się ze zdobycia mistrzostwa świata.
Srebro dla Polek należy rozpatrywać jednak w kategorii wielkiego sukcesu. Jest to bowiem dopiero drugi medal mistrzostw świata w historii naszej reprezentacji. W 2018 roku również zdobyła ona srebro. W składzie tamtej ekipy była Maliszewska.
Dodajmy, że Biało-Czerwone nie należały do grona głównych faworytek zmagań w Pekinie. W klasyfikacji generalnej zmagań drużynowych Pucharu Świata zajęły szóste miejsce za Włoszkami, Kanadyjkami, Holenderkami, Koreankami i Chinkami. Wywalczone przez nie srebrne medale należy więc rozpatrywać w kategoriach jakże przyjemnej niespodzianki.
A w 2018 Natalia Maluszewska miała srebro indywidualnie na 500m.