- Spodziewaliśmy, że tak to właśnie będzie wyglądać. To są mistrzostwa świata i grają najlepsze drużyny globu. Miesiąc temu rozegraliśmy kilka udanych spotkań, po których mieliśmy pewne oczekiwania związane z meczami w naszej grupie - przyznał przybity po porażce z USA kapitan Portoryko Hector Soto.
Umiejętności rywali przybiły graczy z Ameryki Środkowej, którzy na polskich mistrzostwach świata nie zdołali ugrać jeszcze seta. - Kiedy tu przyjechaliśmy, to poziom siły zagrywki, który prezentują nasi rywale wbił nas w ziemię. Czegoś takiego się nie spodziewałem, to dla nas ciężkie dni. Nie jesteśmy młodymi zawodnikami, ale jesteśmy młodą drużyną. Nie mamy zbyt wiele doświadczenia, a dla niektórych chłopaków to pierwszy mundial. Czterech z nas już tu grało, ale gdy spojrzeć na wyjściową szóstkę, to tylko ja posiadam jakieś większe ogranie na tego typu turniejach. Chcę, żeby moi koledzy jak najwięcej się tutaj nauczyli - powiedział portorykański przyjmujący.
[ad=rectangle]
W czwartek grupa D ma przerwę, co powinno dobrze podziałać na przybitych trzema porażkami graczy Davida Alemana. - W czwartek mamy wolne i stawimy się tylko na treningu. Zrelaksujemy się i nie będziemy myśleć o siatkówce. Mamy jeszcze sobotę i niedzielę, więc zrobimy wszystko, żeby pokazać jak najlepszą portorykańską siatkówkę - zaznaczył Soto.
Szczególnie bolesny musiał być drugi set, kiedy to Portoryko przegrało 8:25, a cała partia trwała raptem dwadzieścia minut. - To nie było łatwe, ale trener zrobił niezłe posunięcie, wpuszczając na boisko nowych zawodników, którzy uniknęli tego srogiego lania. Byli głodni grania i chcieli zademonstrować, że też są dobrymi zawodnikami. Utrzymywali niezły poziom przez całego seta i wytrzymali presję ze strony Amerykanów. Jeśli mam znaleźć jakiś pozytyw tego meczu, to niech to będzie postawa naszej drużyny w ostatnim secie - ocenił kapitan drużyny z Ameryki Środkowej.
Podczas meczu ze Stanami Zjednoczonymi wielokrotnie dochodziło do dyskusji z głównym sędzią z Kamerunu oraz drugim arbitrem z Finlandii. - W meczu z USA sędziowie gwizdali strasznie dużo przejść linii środkowej, co się często nie zdarza. Rozumiem, że to takie są przepisy, ale miałem wątpliwości przy kilku decyzjach arbitrów. To nie jest gwizdnięcie autu, antenki czy dotknięcia siatki, naprawdę ciężko to zauważyć, ale jeśli to widzieli, to trudno taki jest sport. Czasem sędziowie mylą się na twoją korzyść, a czasem rywala - przyznał Portorykańczyk.
W 2006 roku w Japonii Soto został najlepszym punktującym mistrzostw świata, jednak od pewnego czasu w kadrze grywa na pozycji przyjmującego. - Przez całą zawodową karierę grałem na przyjęciu zagrywki, jedynie w reprezentacji byłem atakującym. To nie jest dla mnie całkiem nowa pozycja, ale żałuję, że już nie dostaję tyle piłek w ataku co kiedyś. Przyzwyczaiłem się do większych obciążeń w ofensywie. Trochę żałuję, ale widzę, że ten zespół potrafi sobie radzić beze mnie. Jednak ja wciąż chcę dostawać więcej piłek od rozgrywającego. Wciąż się czuję młody. Zapamiętajcie, Hector Soto jeszcze będzie zdobywać tyle punktów co kiedyś! Nie myślcie sobie, że tak łatwo odpuszczę - zakończył.