MŚ, gr. B: Wieczór koreańskich cudów - relacja z meczu Korea Południowa - Brazylia
Nikt nie spodziewał się takiego końca sobotnich zmagań w Spodku! Koreańczycy doprowadzili do piątego seta z samą Brazylią i choć ostatecznie polegli, zebrali zasłużone brawa za postawę.
Sytuacja nie zmieniła się szczególnie po obowiązkowej przerwie po drugim secie. Raphael, który dzięki dobremu przyjęciu miał pełną swobodę wyboru, posyłał piłki albo do Sidao, który zwykle bez emocji omijał blok rywala, lub do mierzącego 211 centymetrów Visotto, atakującego bez problemu obok rozpaczliwie broniących Azjatów. Mimo to... To Korea prowadziła (8:7) z racji wielu pomyłek rywali i dynamicznych akcjach skrzydłowych, którzy po nieudanym secie odzyskali wigor. Min-Ho Choi zaskakiwał przeciwnika szybką ręką i dokładnością w zbiciach ze środka, ponadto cała defensywa drużyny z Azji spisywała się tak, jak przystało na mistrzostwach świata. Znów zapachniało sensacją, gdy Murilo Endres spudłował po skosie, a Jeon zaserwował asa (18:16), ale wtedy mentalnie na parkiet wrócili Vissotto i Eder, którzy zrobili właściwy użytek ze swojego wzrostu i siły.
Już tradycyjnie w kolejnego seta lepiej weszli Azjaci, w szeregach których popłoch swoimi atakami siał niezmiennie Jeon Kwang-In. Siatkarze Rezende znów zaczęli trafiać prosto w ręce rywali, a w ich postawie próżno było szukać zapału i energii typowego dla Kraju Kawy. Przewaga niżej notowanej drużyny sięgała już czterech-pięciu punktów, a nie wyglądało na to, by miała ona zmaleć. Gdy Park rozpracował brazylijskie przyjęcie serwisem z zaskakująca rotacją, Bernardinho wyglądał, jakby miał za chwilę sam wejść na parkiet (16:9). Trzy tysiące kibiców wspierało z całych sił zespół Kiwona, który w obronie i bloku wyczyniał momentami cuda. A gdy do tego doszły niemożliwe do obrony ataki z szóstej strefy, sensacja stała się faktem!
Stojący pod ścianą złoci medaliści MŚ 2010 ruszyli od razu do ataku, ale napotkali opór rozpędzonych przeciwników, którzy doskonale rozpracowali system obrony Canarinhos i wykorzystywali słabości ich bloku. Co więcej, to Brazylijczycy wydawali się dużo bardziej stremowani, ale dzięki swojej fizyczności zachowywali wynik remisowy. Do czasu, aż przed zmianą stron to drużyna Kiwona zdobyła dwa cenne punkty (8:6). Niesieni dopingiem Koreańczycy dzięki fenomenalnej dyspozycji skrzydłowych byli coraz bliżej dwóch punktów, ale mocniejszy serwis faworytów doprowadził do remisu, a po fatalnych błędach Jeona w ataku do prowadzenia Kanarkowych. Fenomenalna końcówka tie-breaka, w której nie brakowało nawet obron głową, rozpaliła publiczność w Spodku, ostatecznie lepsza o dwie akcje okazałą się Brazylia. Publiczność po meczu głośniej dziękowała... przegranym, co nie dziwi.
Korea Południowa - Brazylia 2:3 (25:21, 12:25, 21:25, 25:17, 13:15)
Korea Płd.: Han, Shin, Kwak, Choi, Jeon, Park, Jeong (libero) oraz Lee, Song, Seo
Brazylia: Eder, Sidao, Visotto, Murilo, Fonteles, Raphael, Mario Jr. (libero) oraz Wallace, Mauricio
Siatkarskie MŚ 2014 Grupa B