MŚ, gr. D: Trójkolorowi zwycięzcą "grupy śmierci"! - relacja z meczu Francja - Belgia

Niedzielne popołudnie przyniosło spodziewane emocje. Gracze trenera Baeyensa do końca walczyli o udział w kolejnej fazie mistrzostw, ale polegli w tie-breaku ze zwycięzcami grupy.

Michał Biegun
Michał Biegun
Po wyrównanym początku partii otwierającej pierwsze niedzielne spotkanie, wkrótce do głosu doszli Francuzi i przy zagrywce Kevina Le Roux objęli pięciopunktowe prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej. Dopiero atak po ciasnym skosie Sama Deroo odprawił francuskiego środkowego z pola serwisowego. Jednak odrabianie strat nie przychodziło Belgom łatwo, gdyż ich blok wyśmienicie obijał Earvin Ngapeth. Czarnoskóremu skrzydłowemu pozazdrościł Kevin Tillie i syn selekcjonera również zaczął uprzykrzać życie defensywie rywali. Wysoka przewaga sprawiła, że Trójkolorowi kontrolowali przebieg seta i raz po raz Benjamin Toniutti popisywał się szybkimi rozegraniami. Wysoką wygraną francuskiej reprezentacji przypieczętowała fatalna zagrywka Deroo.
Drugiego seta od kilku punktowych bloków rozpoczęły Czerwone smoki, ale natychmiastowo silnym serwisem odpowiedział Antonin Rouzier. Po pierwszej przerwie technicznej belgijscy siatkarze wzięli się do pracy i przy kąśliwej zagrywce Simona Van De Voorde objęli trzypunktowe prowadzenie. Frank Depestele bazował dobrym przyjęciem, dzięki czemu skutecznie rozgrywał kombinacyjne piłki z Samem Deroo. Laurent Tillie musiał ratować się wprowadzeniem Yoanna Jaumela oraz Mory Sidibe, którzy wnieśli nieco ożywienia w francuskie poczynania. W końcówce Belgowie zaczęli popełniać błędy i rywale zminimalizowali straty. Na szczęście dla nich w porę zafunkcjonował blok, który powstrzymując Kevina Tillie wyrównał stan meczu.

Początek kolejnej partii zwiastował wyrównaną i zaciętą grę. Belgowie nie zamierzali tak łatwo oddawać punktów liderom grupy D. Skuteczne zbicia Brama Van den Driesa pozwoliły jego drużynie utrzymać punktowy kontakt z Francuzami. Do drugiej przerwy technicznej obydwie reprezentacji szły niemal łeb w łeb. Po wznowieniu gry mocny serwis Earvina Ngapetha zrobił trochę spustoszenia w szeregach Czerwonych smoków, którzy mieli spore problemy z wyprowadzeniem ataków. Pod koniec seta błędy Francuzów dały nieco nadziei Belgom, ale atomowe ciosy Francka Lafitta i Ngapetha podwyższyły prowadzenie graczy Laurenta Tillie.

Jeśli Belgowie chcieli pozostać w grze o drugą fazę mistrzostw świata to musieli wygrać kolejną część mecz. Zaczęli ją udanie od dwóch oczek przewagi na pierwszej przerwie technicznej po silnym zbiciu Van Den Driesa po przekątnej. Po powrocie na boisku konfrontacja znów toczyła się punkt za punkt. Na skuteczne zagrania graczy Dominique'a Baeyensa odpowiadał Rouzier. Belgijski szkoleniowiec posłał na zagrywkę Hendrika Tuerlinckxa i jego podopieczni odskoczyli na cztery punkty. Następnie znów dał znać o sobie atakujący Czerwonych smoków i trener Tillie musiał prosić o przerwę. W nerwowej końcówce błąd na siatce popełnili Francuzi i kibiców w Kraków Arenie czekał piąty set. W tie-brak lepiej weszli belgijscy zawodnicy, ale po szczęśliwych asach serwisowych Tillie Trójkolorowi wyrównali, a przy zmianie stron prowadzili jednym punktem. Po jednej z obron najprawdopodobniej złamania palca doznał Jenia Grebennikov, a na pozycję libero powędrował Ngapeth. Emocjonującą końcówkę lepiej wytrzymali Francuzi i przypieczętowali zwycięstwo w "grupie śmierci".

Francja - Belgia 3:2 (25:14, 21:25, 25:20, 22:25, 15:12)

Francja: Toniutti, Rouzier, Ngapeht, Tillie, Le Goff, Le Roux, Grebennikov (libero) oraz Marechal, Jaumel, Sidibe, Lafitte

Belgia: Depestele, Van Den Dries, Deroo, Verhanneman, Verhees, Van De Voorde, Derkoningen (libero) oraz Van Walle, Valkiers, Coolman, Claes, Tuerlinckx

Czy reprezentacja Francji będzie w stanie zdobyć medal na mistrzostwach świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×