Kiedyś obawiałem się Finów - wywiad z Kamilem Sołoduchą, statystykiem reprezentacji Finlandii

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Nie było żadnych problemów wynikających z różnej mentalności Polaków i Finów? Czy trzeba było przełamywać barierę między narodami?

- Na początku trochę się tego obawiałem, kiedyś moje postrzeganie Finów było inne, niż teraz... Wydawało mi się, że są to cisi, zamknięci ludzie, i do tego agresywni wobec obcych, głównie dlatego, że obserwowałem Finów grających w Polsce, jak choćby Anttiego Siltalę za czasów występów w Bydgoszczy. Poza tym Janne Heikkenen, Olli Kunnari i kilku innych przewinęło się przez polską ligę, na podstawie własnych doświadczeń wyrobiłem sobie taką, a nie inną opinię. Natomiast pierwszego dnia w nowej pracy w nowym kraju zostałem przyjęty bardzo sympatycznie i właściwie już wtedy moje postrzeganie tego narodu diametralnie się zmieniło. Podczas tych wszystkich lat pracy z tą kadra nie było momentu, kiedy mógłbym zwątpić w sens mojej pracy.

A nauka języka fińskiego?

- To jest chyba najtrudniejszy język świata, zaraz po polskim... Bazujemy w naszej współpracy ze sztabem, trenerem i zawodnikami na angielskim, przewija się też włoski, poza tym, co oczywiste, Finowie porozumiewają się między sobą w swoim języku. A jeśli chodzi o moją znajomość tego języka, to są te najpotrzebniejsze zwroty, te najbrzydsze... (śmiech) ale tak jest już w sporcie, że pierwsze słowa, jakich uczysz się w nowym języku, to właśnie te najbrzydsze, po prostu wychodzi to z treningów. Może za jakieś dziesięć, piętnaście lat będę swobodnie w tej mowie się porozumiewał (uśmiech).

Po Danielu Castellanim nastąpił Tuomas Sammelvuo, który objął rodzimą reprezentację tuż po zakończeniu kariery zawodniczej. Pan obserwował z bliska jego start w nowej, trudnej roli trenera i zmianę, jaka musiała się w nim dokonać na tym stanowisku.

- To ciekawe zjawisko; z tego, co widziałem w telewizji, a potem doświadczyłem na własnej skórze, był urodzonym kapitanem. Nie pierwszym lepszym zawodnikiem, tylko liderem z krwi i kości. Może z powodu wieku nie był tym liderem w statystykach, natomiast pod względem mentalnym jak najbardziej, potrafił zmotywować swoich kolegów do gry. Tak było podczas jego ostatniego turnieju jako zawodnika w reprezentacji, kiedy wszyscy wiedzieliśmy, że jest to pożegnalny sezon Sammelvuo jako czynnego siatkarza. Wiem, że to przejście z roli siatkarza do funkcji trenera było z początku dla niego najcięższe, w rozmowach sam wielokrotnie powtarzał, że bycie zawodnikiem jest o wiele łatwiejsze niż bycie trenerem. Trzeba być zawsze zwartym i gotowym do pracy, a na turniejach nie ma chwili na odpoczynek. Pierwszy sezon był trudny zarówno dla niego, jak i całego sztabu oraz zawodników, głównie dlatego, że każdy z nich musiał nauczyć się siebie nawzajem na nowo. Zmienić podejście w osobistych kontaktach, relacje z poziomu zawodnik-zawodnik do zawodnik-trener... Sam Tuomas poczynił przez ten czas duże postępy, wiele się nauczył i teraz, w kolejnym sezonie pracy, wszystko wygląda lepiej. Moim zdaniem ma on szansę być jednym z najlepszych trenerów na świecie.
Młody trener kadry Finów potrafi świetnie zmobilizować swoich graczy do walki Młody trener kadry Finów potrafi świetnie zmobilizować swoich graczy do walki
A jakim trenerem jest Sammelvuo?

- Na pewno widzi wiele rzeczy na boisku podczas meczów... i wciąż zadziwia mnie jego pamięć! Gdybyśmy zapytali go, co wydarzyło się w naszym pierwszym meczu mistrzostw, jestem przekonany, że opisałby to z marszu, akcja po akcji. A poza tym, co jest jego największym pozytywną cechą jako trenera, jest świetnym motywatorem. Mam nawet wrażenie, że jest w tym jeszcze lepszy niż za czasów kariery zawodniczej: teraz lepiej steruje emocjami i wie, kiedy należy zmobilizować zawodnika, a kiedy wypada go raczej utemperować.

Jest trochę podobieństw między sytuacją w kadrze Finlandii a reprezentacją Polski, gdzie również zdecydowano się na człowieka, który ledwo co zawiesił buty na kołku, ale za to doskonale zna środowisko i lokalnych graczy. Da się jakoś porównać oba przypadki? Czy ryzyko związane z wyborem Stephana Antigi na trenera polskich siatkarzy będzie opłacalne jak w przypadku Finów?

- Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Wiem, że w Finlandii było to ryzyko opłacalne, ponieważ zawodnik i ważna postać tej kadry zostawała w niej jako trener, zachowano pewną ciągłość. Sammelvuo już na starcie miał zapewniony większy szacunek u swoich zawodników, miał na pewno tę przewagę. Nie wiem, jak to wygląda w przypadku reprezentacji Polski, ale mam nadzieję, że sytuacja jest podobna jak u nas i relacje samego trenera z zawodnikami będą się polepszały, a nauka siebie nawzajem będzie przebiegała bez problemów.

A ma Pan okazję śledzić mecze naszych siatkarzy na mistrzostwach?

- Polacy, niestety i na szczęście, grają teraz krótkie mecze (śmiech). Niestety, bo z meczu otwarcia widziałem tylko ostatniego seta, wcześniej mieliśmy analizę wideo, a z Australią widziałem tylko dwa pierwsze sety. Kiedy wróciłem po analizie do pokoju, nie było już czego oglądać. Podobnie było z meczem z Wenezuelą, wtedy przygotowywaliśmy się na Brazylię...

To trochę wątła podstawa, ale spróbujmy. Jak Pan ocenia dotychczasową grę drużyny Antigi?

- Na pewno cieszy to, że Polacy nie odpuszczają w żadnym meczu, nawet z teoretycznie słabszym rywalem. Widać, że są zmotywowani i dobrze przygotowani do turnieju przez trenerów, ale według mnie na razie jest zbyt wcześnie, by wyrokować na temat wyniku Polaków, bo mają póki co zbyt łatwych rywali. Podobnie w naszym przypadku: nikt nie mówi, że Finlandia po dwóch wygranych dojdzie do finału, Polska po trzech wygranych też nie jest jeszcze zwycięzcą. Zobaczymy to po spotkania z zespołami takie formatu jak Brazylia czy Rosja.

Wracając na koniec do drużyny Suomi: jakie są wasze cele na ten turniej? Podejrzewam, że pierwsza runda was nie zadowala.

- Przed mistrzostwami odbyliśmy spotkanie, na którym ustaliliśmy swoje indywidualne cele. Wszyscy z nas celowali w pierwszą dziesiątkę turnieju, natomiast z tej grupy najwięcej głosów było za Best Six jako celem, do którego należy dążyć i mieć w głowie podczas mistrzostw. Samo w sobie przejście pierwszej rundy nie jest dla nas żadnym osiągnięciem, celujemy nieco wyżej.

MŚ: Tunezja - Finlandia 0:3

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×