Po pierwszych czterech kolejkach turnieju Biało-Czerwone mają na koncie trzy zwycięstwa - z Kanadą, Koreą Południową i Niemcami. W Bossier City przegrały jedynie z Brazylijkami. Nasz zespół przeniósł się już na Filipiny, gdzie zmierzy się kolejno z Japonią, Tajlandią, USA i Belgią.
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Trzy zwycięstwa w czterech meczach to bilans, który was satysfakcjonuje?
Zuzanna Górecka, przyjmująca reprezentacji Polski kobiet: Ja jestem bardzo zadowolona z tych wyników. Nawet ten jeden przegrany mecz był dobry. Postawiłyśmy się w nim i uważam, że to było bardzo dobre spotkanie. A tym meczem, który na nas najbardziej wpłynął, to wygrane starcie z Niemkami, gdzie wygrałyśmy tie-breaka. Mimo, że prowadziłyśmy 2:0, przegrałyśmy dwa kolejne sety. Cieszę się, że potrafiłyśmy wrócić. To dla nas bardzo ważne pod kątem mentalnym. Każda taka wygrana buduje zespół.
ZOBACZ WIDEO: Bajkowe zaręczyny. Piękna WAGs z Premier League powiedziała "tak"
A błędy własne trochę go rujnują...
Za dużo błędów popełniamy, ale jesteśmy drużyną, która też dopiero się poznaje i wchodzi w to granie na najwyższy poziom. Jesteśmy nową ekipą, musimy ze sobą trochę spędzić czasu. Nigdy wcześniej nie grałyśmy w takim zestawieniu.
Wiem, że do mistrzostw świata jeszcze daleko. Ale czy to już jest moment, w którym trochę się o nich myśli?
Patrzymy pod kątem mundialu, ale z drugiej strony jest to okres, w którym możemy spędzić w swoim gronie więcej czasu. Dotąd nie zdążyłyśmy się jeszcze odpowiednio poznać. To także jest cel na tę Ligę Narodów. Mistrzostwa Świata pojawiają się w głowie, bo fajnie byłoby w końcu coś wygrać z tą reprezentacją i bardzo nam się marzy, byśmy zaistniały na świecie.
I właśnie patrząc pod kątem mistrzostw świata, chyba na przyjęciu jest największa rywalizacja. Miejsca będą najprawdopodobniej cztery, a nie ma jeszcze numeru jeden. Ponadto Olivia Różański teraz z konieczności jest atakującą...
Mamy bardzo dużą konkurencję, a każda z nas ma inne predyspozycje. Uważam, że świetnie się dopełniamy. Trener będzie miał ból głowy. Olivia Różański została postawiona w naprawdę trudnej sytuacji, a radzi sobie świetnie. Trzymam za nią kciuki, bo to nie jest łatwe wbrew pozorom. Czapki z głów za to, że przyjęła to na siebie i daje radę.
Czy w związku z tym, jak ułożyła się sytuacja na pozycji przyjmującej, spadło na panią więcej odpowiedzialności w kadrze?
Trener każe grać odważnie. To jest fajne, bo możemy tutaj ryzykować i nawet jeśli popełnimy błąd, a był przy tym pomysł, on to rozumie. To bardzo pomaga w grze. Presja błędu jest z nas zdjęta w ten sposób.
Cztery kolejne mecze to chyba niemal ten sam kaliber trudności co poprzednie cztery - Japonia, Tajlandia, USA i Belgia. Trzy wygrane to będzie dobry wynik?
Każda z nas chciałaby pojechać do Ankary i zagrać w finałowym turnieju. Moim zdaniem jest to do zrobienia, patrząc na potencjał naszej drużyny. Oczywiście jeszcze wiele elementów jest do doszlifowania, ale ja w to wierzę. Już pierwszy mecz będzie trudny, bo Japonki grają zupełnie inną siatkówkę niż my. Na co dzień się z nią nie spotykamy
Porozmawiajmy chwilę o pani przyszłości. Kończą się mistrzostwa świata i wraca pani do...
...oczywiście do mojego domu w Radomiu. Albo do Warszawy. Będę odpoczywać. Jeszcze nie wiem ile, bo mistrzostwa świata kończą się późno i odpoczynek będzie krótki. Będziemy musiały wrócić do klubów...
...czyli gdzie?
To jeszcze nie wiem. To się okaże wszystko. Na razie o tym nie myślę. Póki co jest tu i teraz - zajmuję się każdym kolejnym meczem kadry. Nie wybiegam aż tak bardzo pamięcią w stronę października czy listopada.
Czytaj też: Polki wracają do gry. Na ich drodze liderki
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)