Bartosz Kwolek wkrótce zostanie ojcem. "Wtedy stres będzie dużo większy"

- Skoro kadra Ukrainy jest w Polsce, byłoby głupio w stosunku do kibiców, gdyby takiego spotkania nie zorganizowano. Na mistrzostwach świata życzę Ukraińcom jak najlepiej - mówi Bartosz Kwolek, siatkarz reprezentacji Polski.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Bartosz Kwolek WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Bartosz Kwolek
W sobotę w towarzyskim spotkaniu rozegranym w Radomiu Biało-Czerwoni pokonali Ukraińców 3:2. Kwolek był na boisku od początku trzeciego seta i pokazał się z dobrej strony. Zdobył osiem punktów w ataku i podbił kilka piłek w obronie, trochę gorzej przyjmował zagrywkę przeciwników.

- Trzeba popracować nad tym przyjęciem, żeby było stabilniejsze. Muszę jednak dodać, że Ukraińcy bardzo mocno zagrywali. W żadnym momencie meczu nie mieli zaciągniętego hamulca. Musimy być na to gotowi, bo na mistrzostwach świata na pewno będą zespoły, które tak będą przeciwko nam grać - powiedział zawodnik Aluronu CMC Warty Zawiercie.

Kwolek cieszył się, że przed mistrzostwami świata Biało-Czerwoni mieli okazję zmierzyć się z reprezentacją kraju, który od kilku miesięcy łączy z Polską szczególna
więź.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening

- Fajnie, że zorganizowaliśmy taki mecz. Stał na niezłym poziomie, były akcje, które cieszyły oko. Skoro kadra Ukrainy jest w Polsce, byłoby głupio w stosunku do kibiców, gdyby takiego spotkania nie zorganizowano. Na mistrzostwach życzę Ukraińcom jak najlepiej. Już w ostatnich mistrzostwach Europy w zeszłym roku pokazali, że potrafią grać w siatkówkę.

Przyjmujący polskiej kadry dodał, że w Radomiu miał okazję porozmawiać z kapitanem ukraińskiej kadry Ołehem Płotnickim, swoim dobrym znajomym z czasów juniorskich (obaj urodzili się w 1997 roku). - Zamieniliśmy jednak tylko kilka słów, mijając się między treningami. Trudno rozmawia się z kimś, kogo kraj został dotknięty taką tragedią. Starałem się omijać temat wojny, nie powodować, żeby jego myśli krążyły wokół niej - przyznał.

Kwolek jest jednym z czternastu zawodników, którzy znaleźli się w ostatecznej kadrze na mistrzostwa świata. Czy oczekiwanie na wybory selekcjonera Nikoli Grbicia było dla 25-letniego siatkarza dużym stresem?

- Nie. Dostałem już kilka razy po tyłku, kilka razy nie załapałem się do składu. Takie jest życie, trzeba dalej robić swoje i pracować na kolejne szanse. Gdybym nie znalazł się w drużynie, na pewno mocno ściskałbym kciuki za chłopaków. To moi kumple i zawsze bardzo im kibicuję - podkreślił. - Cieszę się, że w przypadku braku Wilfredo to ja zostałem wybrany na czwartego przyjmującego. Z całych sił będę się starał udowodnić, że to był dobry wybór selekcjonera.

Dużo większy stres czeka Kwolka na początku września. W tym terminie siatkarz i jego partnerka Maja, siostra piłkarza reprezentacji Polski Mateusza Klicha, oczekują narodzin dziecka.

- Nie ma tematu. Na pewno wtedy będę się bardziej denerwował! Będzie dla mnie sztuką, jeśli nie zemdleję. Bardzo chciałbym być przy Mai w czasie porodu i zrobię wszystko, żeby znaleźć się przy niej, wspierać ją i zobaczyć, jak na świat przychodzi mój syn - zakończył.

Czytaj także:
Bartosz Kurek: Cieszy mnie, gdy walczymy do upadłego, a potem zbijamy z rywalami piątki
Zwycięski pierwszy test. Polscy siatkarze pokonali przyjaciół z Ukrainy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×