Paulina Reczkowska: Spotkanie z Bułgarkami musiała oglądać pani praktycznie przez cały czas z perspektywy kwadratu dla rezerwowych. Chyba zdecydowanie łatwiej jest uczestniczyć czynnie w pojedynku, będąc na boisku, szczególnie jeśli batalia trwa aż pięć nerwowych setów...
Marta Szczygielska: Tak, zdecydowanie gorzej oglądać pojedynek z kwadratu, bo nerwy są o wiele większe gdy się stoi obok. Wie się, że nie można z kwadratu dla rezerwowych pomóc na boisku, choć naprawdę bardzo by się chciało.
W tie-breaku wasza gra kompletnie się rozsypała. Jaka była decydująca przyczyna tak nagłej słabej dyspozycji?
Same zupełnie nie wiemy co się stało. Stałam obok i widziałam, że nasz zespół po prostu nie istniał (Belgijki przegrały w tie-breaku 6:15 - przyp. red.). Strasznie szkoda, że tak właśnie potoczyła się nasza gra...
Statystyki pokazują, że od trzeciej partii wasza siła w ataku stopniowo malała.
Wydaje mi się, że tak właśnie było, choć jeszcze statystyk nie widziałam, ale jeśli pani tak mówi, to potwierdzam (śmiech).
Jak ocenia pani mecz ze swojej perspektywy? Spotkanie mogło zapewnić Belgii awans do kolejnej fazy, a tak pozostaje wciąż niezwykle ciężka walka, która nie musi zakończyć się sukcesem.
Była to gra z pewnością o bardzo wysoką stawkę, bo gdybyśmy wygrały, to byśmy były pewne awansu. Być może więc stąd w niektórych poczynaniach widoczne były nerwowe zachowania. Bułgarki złapały drugi oddech i zaczęły grać świetnie w ataku i obronie, utrudniając nam wyraźnie grę w kontrze.
W ostatnim spotkaniu czeka na was starcie z najsilniejszym rywalem grupy C, reprezentacją Rosji, w którym na pewno do faworytów Belgia zaliczać się nie będzie.
Z Rosjankami na pewno faworytkami nie będziemy, ale musimy starać się grać jak najlepiej, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny mecz. Myślę, że presja nie powinna nam towarzyszyć. Musimy starać się grać na luzie, z entuzjazmem rozpocząć tę rywalizację, bowiem Rosjanki w każdym pojedynku udowadniają, że są naprawdę bardzo silnym zespołem, gotowym do walki o najwyższe cele.
Wy natomiast, jako drużyna, czujecie się dobrze przygotowane do turnieju?
Tak, jesteśmy dobrze przygotowane i cieszymy się przede wszystkim naszą grą.
Mistrzostwa Europy, rozgrywane w Polsce, są szczególnym świętem dla naszego kraju, który i pani jest bliski. Jak ocenia pani organizację turnieju?
Bardzo podoba mi się to, jak Polska żyje siatkówką. Bałyśmy się z koleżankami, że hala będzie pusta, a praktycznie cała jest zapełniona kibicami, co jest na pewno bardzo pozytywne.
Jeżeli pani zespół awansuje do kolejnej fazy mistrzostw Europy, zmierzy się z gospodarzem. Będzie na pani ciążyła jakaś dodatkowa presja spowodowana ewentualną grą w tak istotnym turnieju przeciwko Polsce?
Grałam przeciwko Polkom, grałam też z polskimi siatkarkami, więc myślę, że nie powinnam jakoś szczególnie odczuwać presji, choć oczywiście powinna towarzyszyć mi presja mobilizująca, bowiem gra toczyłaby się wtedy już o bardzo wysoką stawkę. A tak szczególnie, że Polska, to nie. Już dawno nie...