Polska reprezentacja wygrała półfinał z Brazylią 3:2 i w niedzielę powalczy o złoty medal z Włochami. Już teraz można być pewnym, że to Biało-Czerwoni będą faworytem ostatniego meczu mistrzostw świata siatkarzy.
W sobotę nasza reprezentacja znów zagrała na bardzo wysokim poziomie, a znakomicie spisali się trzej nasi skrzydłowi. Horroru w piątym secie dało się jednak uniknąć.
- To było kolejne fantastyczne spotkanie, ale szkoda, że nie wykorzystaliśmy szansy i nie zakończyliśmy tego meczu po czterech setach. Gdy praktycznie wyeliminowaliśmy zagrywkami Leala z gry, a dodatkowo Ricardo Lucarelli zszedł z powodu kontuzji, wydawało się, że droga do zwycięstwa jest już otwarta. Nasi zawodnicy chyba poczuli to samo, bo rozkojarzyli się i momentalnie stracili inicjatywę. Przegraliśmy tego seta zbyt łatwo - komentuje emocjonujące starcie, Robert Prygiel, były atakujący reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: Zwycięski thriller! Kulisy ćwierćfinału z USA | #PodSiatką - vlog z kadry #27
Tie-break to była już prawdziwa wojna nerwów. Duży udział w zwycięstwie Polaków mieli także kibice, którzy w decydujących momentach wspierali naszą drużynę i do końca wierzyli w sukces.
- Po zachowaniu zawodników obu drużyn widać było, że stawka meczu jest niezwykle wysoka. Obie drużyny w decydującym secie popełniały wiele błędów, ale dobrze, że Polacy w odpowiednim momencie odpuścili i postawili na asekuracyjną zagrywkę. Daliśmy rywalom okazję do pomyłki, a dzięki temu zdobyliśmy niezwykle cenne punkty. Mamy młodą drużynę, ale ona zachowała się bardzo wyrachowanie. Nie sądzę, by trener nakazał bezpieczniejsze zagrywki i to raczej była samodzielna decyzja poszczególnych zawodników. Doświadczeni trenerzy nie przekazują takich poleceń, bo zwykle efekt jest odwrotny od zamierzonego. Wszystko zależy więc od dojrzałości samych zawodników. W finale czeka nas kolejny trudny mecz, ale jestem optymistą - dodaje Prygiel.
Polacy po kilku błędach w tie-breaku rzeczywiście postawili na nieco pewniejszą zagrywkę, a Brazylijczycy dalej popełniali, stracili przewagę i ostatecznie przegrali mecz. Polacy wrócili do serwowania z pełnym ryzykiem dopiero na kilka piłek przed końcem meczu, gdy zagrywał Kamil Semeniuk.
Czytaj więcej:
To jego spokój nas uratował
Oceny Polaków po półfinale
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)