Odwdzięczyć się pięknym za nadobne
Żeńska reprezentacja naszego kraju rodziła się w tym roku, podobnie jak i zresztą męska, w wielkich bólach. Wielu malkontentów nie dawało naszym ulubienicom większych szans, gdyż w zespole zabrakło światowej klasy zawodniczek. Teraz jednak marzenia polskich kibiców powoli stają się rzeczywistością, gdyż Polki z charakterystycznym dla siebie okrzykiem radości wkroczyły do najlepszej czwórki naszych "domowych" mistrzostw Starego Kontynentu.
Z której strony by na to nie patrzeć - od 2003 r. nasza damska kadra wciąż znajduje się w europejskiej czołówce. Co prawda bywały lata lepsze i gorsze, lecz już po raz czwarty z rzędu zagramy decydującej fazie najważniejszego w Europie turnieju. Tym razem jednak na ostatnim przystanku w drodze do wielkiego finału trafiliśmy na team, który będzie faworytem sobotniej potyczki.
Holandia to jedna z dwóch reprezentacji, które w Polsce nie przegrały jeszcze ani jednego meczu. Stało się tak za sprawą kapitalnej wiktorii Pomarańczowych nad Sborną. Mimo że Holenderki miały już zapewniony awans, niczym lwice walczyły do samego końca, wyświadczając nam przy tym ogromną przysługę. Gdyby nie ich postawa fair play, mogłoby nas w półfinale po prostu nie być...
Jednak w sobotnim starciu sentymentów z pewnością nie będzie. Polskie reprezentantki od meczu z Rosjankami grają jak natchnione, zaś niesione dopingiem wielotysięcznej widowni na pewno będą chciały pokusić się o zapewnienie sobie co najmniej srebrnych krążków. Co prawa przegrały już z zawodniczkami teamu Oranje w grupie A 0:3, lecz teraz przed nimi zupełnie inna konfrontacja. Aby dodatkowo zaczarować i tak już wspaniałą rzeczywistość, warto dodać, iż dwa lata temu we wstępnej fazie mistrzowskiego turnieju zawodniczki reprezentacji Serbii dość gładko z nami przegrały, zaś w półfinale okazały się od nas lepsze. Miejmy więc nadzieję, że tym razem Polki wezmą z nich przykład i zapewnią nam w meczu z Holandią niesamowite widowisko.
Polska - Holandia, sobota, godz. 17:00
Każda seria ma swój koniec, tylko... kiedy?
W drugim starciu po przeciwnych stronach siatki staną Włoszki, a także Niemki. Faworytkami tego spotkania są oczywiście obrończynie tytułu sprzed dwóch lat, które idą przez turniej jak burza. Jak dotychczas żadna z ekip nie zdołała z nimi ugrać choćby jednej partii, a przecież mierzyły się one między innymi z Turczynkami, Serbkami oraz właśnie Niemkami.
Obie reprezentacje spotkały się już ze sobą we wrocławskiej grupie B. W owym pojedynku zdecydowanie lepsze okazały się Włoszki, które w premierowej odsłonie meczu wręcz zdemolowały swoje przeciwniczki (25:15). Nie jest więc wykluczone, że porażka ta utkwiła w pamięci naszych zachodnich sąsiadek, które znajdują się chyba mimo wszystko w nieco słabszej dyspozycji niż ta, jaką prezentowały choćby w finałach towarzyskich rozgrywek World Grand Prix'09.
Nie można im jednak odbierać szans, gdyż awans do półfinału z pewnością je uskrzydlił. Musiały go wywalczyć przede wszystkim w batalii z Serbkami (3:2). Ich liderkami w spotkaniach grupy B i F były Christina Fuerst, a także Małgorzata Kożuch i to na nie należy w sobotę zwrócić szczególną uwagę.
Nie zmienia to jednak faktu, że wiele wskazuje tu na kandydaturę Włoszek, które zachwycają nas w Polsce swą dynamiką i efektywnością. Jeszcze przed czempionatem wielu ekspertów obstawiało, że znajdą się one w finale. Także i nieco później ci sami znawcy stawiali na finał Włochy - Holandia, lecz miejmy nadzieję, że Polki i Niemki postarają się tu jeszcze sporo namieszać.
Włochy - Niemcy, sobota, godz. 20:00
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)