- Nie mogę uwierzyć w to trzecie miejsce! Nie wiem nawet, czy uwierzę, jak powieszą mi ten medal na szyi. Emocje ogromne, niesamowite przeżycia - mówi Katarzyna Gajgał.
Trzecie miejsce na tych mistrzostwach cieszy z wielu powodów. Choćby dlatego, że nasze siatkarki nie przystąpiły do turnieju w najsilniejszym składzie, a zespół powstał w bardzo krótkim czasie. Mimo to, Polki zdążyły się zgrać i pokazać klasę. - Ciężka praca, litry potu i zostawione serce na parkiecie sprawiły, że osiągnęłyśmy sukces - uważa Gajgał.
- Ten medal jest inny, niż poprzednie. Grałyśmy w Polsce, wspierała nas 14-tysięczna publiczność i miliony przed telewizorami - twierdzi z kolei Aleksandra Jagieło. - Mamy ogromną satysfakcję, bo zrobiłyśmy coś, w co prawie nikt nie wierzył.
Polki otwarcie przyznają, że słyszały sporo krytyki na swój temat. - Nie wiem, kto się spodziewał naszego sukcesu, a kto nie. Ja od samego początku wierzyłam, że będzie medal. No i jest! - cieszy się Joanna Kaczor. - Tym, którzy w nas wierzyli od samego początku, dziękujemy za wsparcie. Bez kibiców nie zaszłybyśmy tak daleko. A ci, którzy w nas nie wierzyli... lepiej niech uwierzą.
To kolejny medal reprezentacji Polski siatkarek na Mistrzostwach Europy. Choć wcześniej niejednokrotnie udało się sięgnąć po złoto, dziś brąz to wielki sukces. - Holenderki i Włoszki są obecnie poza naszym zasięgiem - przyznaje Gajgał. - Gdyby przed turniejem ktoś obiecał nam brązowy medal, bardzo byśmy się cieszyły. Na dzień dzisiejszy trzecie miejsce w Europie to maksimum, na co nas stać - uważa Izabela Bełcik.
A Polkom na tym turnieju naprawdę nie było łatwo. Najtrudniejszym momentem było, o czym mówią same zawodniczki, opuszczenie drużyny przez trenera Jerzego Matlaka. - Każda z nas zdała sobie sprawę, że mimo że całe życie poświęca się siatkówce, są od niej sprawy ważniejsze. To nas zjednoczyło i zmobilizowało - nie ukrywa Jagieło.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)