Byli blisko sprawienia wielkiej sensacji. Zadziałał "efekt nowej miotły"

Mało zabrakło do tego, aby Cerrad Enea Czarni sprawili mega sensację na terenie mistrza Polski i triumfatora Ligi Mistrzów. - Cały czas graliśmy twardo. Oczekiwałem tego po drużynie - powiedział po swoim debiucie na ławce trenerskiej Paweł Woicki.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
siatkarze Cerradu Enea Czarnych Radom PAP / Krzysztof Świderski / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Enea Czarnych Radom
W meczu 13. kolejki PlusLigi Cerrad Enea Czarni Radom sprawili niespodziankę, wywożąc z Kędzierzyna-Koźla jeden punkt, a byli blisko wielkiej sensacji, ponieważ mogli pokonać Grupę Azoty ZAKSĘ nawet w czterech setach. - Tie-break był pod kontrolą ZAKSY. Trzeba poszukać tego, gdzie znaleźli klucz, i mam nadzieję, że uda nam się dojść do tego, jak nas zatrzymali - powiedział w wywiadzie dla klubowej telewizji Wojskowych Paweł Woicki.

Niedzielne starcie było pierwszym, w którym radomski zespół poprowadził nowy trener. Były rozgrywający zastąpił na tym stanowisku Jacka Nawrockiego, który kilkanaście dni temu rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron. Wydaje się, że w Czarnych zadziałał więc "efekt nowej miotły". - Jesteś takim trenerem, jakiego drużyna potrzebuje. Mam nadzieję, że wyczułem emocje zawodników, i z boiska, i z treningów - skomentował Woicki.

- Cały czas graliśmy twardo. Oczekiwałem tego po drużynie. To, czy zagraliśmy dobrze w danych elementach, to możemy o tym dyskutować. Zawodnicy starali się realizować nakreśloną taktykę. Wydaje mi się, że nieźle to wyglądało. Jestem bardzo zadowolony z realizacji tego, co sobie założyliśmy - podkreślił nowy szkoleniowiec. - Popełniliśmy kilka błędów, a ZAKSA ich nie zrobiła, jest bardziej doświadczoną drużyną. Na początku meczu, właściwie do połowy czwartego seta, nie wiedziała, jak z nami grać - kontynuował.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Katarczycy się wściekli, gdy ją zobaczyli. To miss mundialu?
Premierowa odsłona padła łupem przyjezdnych. Drugą wygrali gospodarze, ale w trzeciej triumfowali Czarni. - W czwartym secie ZAKSA znalazła sposób na to, jak z nami grać. Być może popełniłem błąd młodego trenera, ponieważ próbowałem coś zmienić na tie-breaka i nieco przechytrzyć rywali. Niestety, Olek Śliwka wszedł na boisko i pozmieniał się u nich układ w graniu - zwrócił uwagę Woicki.

Zadowolenia ze zdobytego punktu nie ukrywał Mateusz Masłowski. - Zawsze lepiej przegrać 2:3 niż 0:3 czy 1:3. Każdy punkt się liczy do tabeli. W naszym przypadku najważniejszy był styl naszego grania, że podjęliśmy rękawicę z topowym zespołem w Polsce i w Europie - przyznał. - Myślę, że jest niedosyt, bo czuliśmy, że możemy wygrać ten mecz. Na pewno to nam da powera do tego, żeby dobrze prezentować się na treningach i przede wszystkim na meczach. Mamy nadzieję, że już w Jastrzębiu utrzymamy ten poziom - stwierdził libero.

Zawodnicy radomskiej drużyny nie mieli czasu na odpoczynek, ponieważ tuż po zakończeniu pojedynku w hali mistrzów Polski udali się do Jastrzębia-Zdroju, gdzie już we wtorek rozegrają mecz 14. kolejki. - Na pewno nie jest super komfortowe granie już we wtorek po tak ciężkim meczu, jednak myślę, że wyjdziemy z na tyle dużymi chęciami, żeby znowu pokazać się z dobrej strony i "wyszarpać" tych punktów tyle, ile możemy - zapewnił Masłowski. - Najlepiej byłoby oczywiście wygrać. Czeka nas mega trudne zadanie, bo kolejny jeden z najlepszych zespołów w Polsce na naszej drodze. Myślę, że jak już wyjdziemy na boisko, to zapomnimy o zmęczeniu - zakończył.

Czytaj także:
>> Jest rozczarowany i zaniepokojony postawą drużyny. Jasno stawia sprawę
>> Zażarte starcia Bartosza Kurka z Michałem Kubiakiem

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×