Patryk Czarnowski: Jedziemy do Częstochowy po zwycięstwo

Jastrzębski Węgiel remisuje z Wkret-metem Domexem AZS Częstochowa 2:2 w rywalizacji o finał PLS. Po gładkiej przegranej w środę, jastrzębianie przystąpili do kolejnego meczu kompletnie odmienieni. Jednym z dobrych duchów zespołu, był Patryk Czarnowski, który wreszcie doczekał się gry w pełnym wymiarze.

Zawodnik zdobył 6 punktów i zapisał na swoim koncie 3 skuteczne bloki. Mimo to, jak zwykle, dość krytycznie ocenił swoją postawę w czwartkowym spotkaniu. - Nie zagrałem najlepszych zawodów. Nie mogłem skończyć piłki, z blokiem też było różnie. Zagrywka na początku mi wychodziła, ale pod koniec już nie za bardzo. Przede mną jeszcze dużo, dużo pracy – wyznał środkowy z Jastrzębia.

W pierwszym spotkaniu przed własną publicznością, Jastrzębski Węgiel uległ rywalom z Częstochowy 0:3 i jak przyznają wszyscy zawodnicy, był to mecz, o którym jak najszybciej należy zapomnieć. - Wyszliśmy chyba za bardzo wystraszeni, może zdenerwowani i nie wychodził nam żaden z elementów gry – zagrywka, blok i przede wszystkim przyjęcie – ocenił Patryk Czarnowski. - To był jeden z najgorszych naszych meczów, bo nie czuliśmy się jak drużyna. Po złym ataku, każdy szedł w swoją stroną, wczoraj natomiast zbiegaliśmy się do środka i wspieraliśmy się nawzajem.

Szybkie 3:0 w środę na pewno siedziało w głowach siatkarzom z Szerokiej, bo takiego obrotu sprawy nie spodziewali się nawet w najczarniejszych snach. Zaraz po meczu rozeszli się jednak do domów, by w samotności, na spokojnie przeanalizować co się stało. - Spotkaliśmy się dopiero rano, żeby uniknąć nieprzyjemnych słów. Nie zdradzę co dokładnie powiedział nam trener Santilli, bo to nasza tajemnica, ale dobrze nas zmotywował – mówi Czarnowski. - Na porannym spotkaniu w czwartek postanowiliśmy, że będziemy gryźć parkiet, ale wygramy czwarty mecz. Wiedzieliśmy, że jeśli po nieudanej akcji będziemy odwracać się na boki i patrzeć na siebie, jak na wroga, to na pewno nie wygramy.

W czwartek sytuacja odwróciła się o 180 stopni, a wicemistrzowie Polski znów grali tak, jak wszyscy od nich oczekują. Wygrali 3:0 i dali sobie jeszcze jedną szansę walki o finał. – Teraz jedziemy do Częstochowy po zwycięstwo. Musimy zagrać w poniedziałek tak, jak w czwartym spotkaniu – cieszyć się po każdym zdobytym punkcie i wierzyć w wygraną .

Kto zdaniem Patryka Czarnowskiego będzie ewentualnym rywalem jego zespołu w walce o ligowe złoto? - Uważam, że Mlekpol AZS Olsztyn. Być może dlatego, że chciałbym zagrać przeciwko nim w finale.

Komentarze (0)