W minioną sobotę Lokomotiw Nowosybirsk pokonał na własnym obiekcie naszpikowaną gwiazdami Iskrę Odincowo, biorąc tym samym rewanż za porażkę 2:3 w rundzie jesiennej. - Jesteśmy bardzo pracowitym zespołem, a kto ciężko pracuje, ten osiąga dobre rezultaty. Przygotowywaliśmy się do potyczki z Iskrą w szczególny sposób. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy na wyeliminowanie błędów, które zadecydowały o naszej porażce w pierwszy meczu. Poskutkowało – mówi William Priddy.
Zdaniem obserwatorów sobotniego spotkania Lokomotiwu z Iskrą Odincowo, amerykański przyjmujący rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie i w dużej mierze przyczynił się do wygranej. – Jesteśmy zespołem i wygrywamy wszyscy razem. W pojedynkę nikt jeszcze meczu nie wygrał. Najważniejsze, by wszyscy zawodnicy grali na równym poziomie. Gdyby tak było w sobotę, to wygralibyśmy z Iskrą do zera – ocenił krótko Priddy.
Siatkarz docenia ogromną rolę kibiców, którzy wspaniale dopingowali zespół. – Po pierwszym meczu w Nowosybirsku byłem zaskoczony fantastyczną atmosferą na trybunach. Tak jest za każdym razem, kiedy gramy u siebie. Są niesamowici. Z jednej strony swoim dopingiem dają nam ogromnego „kopa” do walki, z drugiej bardzo szczegółowo analizują każdy element siatkarskiego widowiska i świetnie się orientują w temacie.
Spotkaniu z Iskrą Odincowo towarzyszyły ogromne emocje, nie tylko na widowni. W ferworze walki siatkarze czasem pozwalali sobie na zbyt demonstracyjne okazywanie niezadowolenia, prowokując rywali. W całym tym zgiełku kompletnie nie radzili sobie sędziowie, którzy popełnili wyjątkowo dużo błędów. – Być może piłka za szybko przelatywała z jednej połowy na drugą – żartuje Priddy, komentując prace sędziów. - Na szczęście mylili się na niekorzyść obydwu drużyn. Ja jestem tylko zawodnikiem i moim zadaniem jest granie, a nie sędziowanie – dodaje.
Po rozegraniu 12. kolejek spotkań, Lokomotiw Nowosybirsk zajmuję trzecią pozycję w ligowej stawce i coraz częściej jest wymieniany w gronie kandydatów do walki o ligowe podium. – Jeśli dostaniemy szansę, by walczyć o medale, to oczywiście powalczymy. Ale podobne aspiracje ma jeszcze co najmniej pięć, sześć zespołów. Na każdy mecz wychodzimy z założeniem, że musimy wygrać. To dodaje nam skrzydeł. Poza tym, Lokomotiw ma dość korzystny układ meczów, bo ostatnie dwa, bardzo ważne spotkania gra u siebie. Będzie gościć kolejno Dynamo Kazań i Dynamo Moskwa. - W tym sezonie nie przegraliśmy tylko jeden mecz przed własną publicznością i było to bardzo dawno, bo w fazie grupowej Pucharu Rosji. Zamierzamy dobrą passę utrzymać do końca rozgrywek.
William Priddy podkreśla, że on i jego żona bardzo dobrze czują się w Nowosybirsku, ale na chwilę obecną nie chciałby deklarować, czy przedłuży kontrakt z Lokomotiwem. – To jest bardzo trudny i długi sezon. Potem Igrzyska Olimpijskie. Jedno mogę powiedzieć już dziś. Mimo iż jestem wychowany w Los Angeles, to życie na mroźnej Syberii nie sprawia mi najmniejszych problemów. Mamy tu komfortowe warunki i nawet mrozy nie są tak dokuczliwe, jak początkowo się obawialiśmy.