Energa Gedania – Pronar Zeto Astwa AZS Białystok 2:3 (25:18, 20:25, 22:25, 25:18, 10:15)
Energa Gedania : Kasprów, Skowrońska, Ziemcowa, Wellna, Nuszel, Tomsia, Siwka (libero) oraz Durajczyk, Kondracjewa, Kaliszuk
AZS Białystok : Palczewska, Walawender, Hendzel, Gordiejewa, Szeszko, Koczorowska, Saad (libero) oraz Sachmacińska, Kalinowska, Gierak, Leżenkina
Sędziowie : Makowski i Maciejewski (obaj Szczecin)
Na trybunach hali przy ulicy Kościuszki ponownie stawił się komplet publiczności. Wśród kibiców zasiadły m.in. juniorki rywalizujące w półfinale Mistrzostw Polski, liczna, bardzo głośna i dobrze widoczna grupa fanów z Białęgostoku oraz kontuzjowana zawodniczka gospodyń Kinga Kasprzak. Szeregi Gedanii po kontuzji wzmocniła jednak podstawowa przyjmująca Elżbieta Skowrońska, która jeszcze w poprzednim sezonie reprezentowała barwy ekipy z Białegostoku. Miejscowe do spotkania podeszły bardzo zmobilizowane, bo w przypadku zwycięstwa za trzy punkty mogły sobie zapewnić ligowy byt na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego.
Gedanistki rozpoczęły z animuszem, szybko objęły czteropunktowe prowadzenie i zmusiły Dariusza Luksa, szkoleniowca zespołu gości do wzięcia przerwy. Chwila odpoczynku dobrze podziałała na zawodniczki z Podlasia, które przerwały napór gospodyń, zmniejszając ich przewagę do dwóch oczek (10:8). Białostoczanki dobrze ustawiały blok, ale siatkarki z Gdańska znajdowały na niego receptę. Druga przerwa techniczna to pięciopunktowe prowadzenie podopiecznych Leszka Milewskiego. Gdy po dobrych zagrywkach Bereniki Tomsi przewaga miejscowych sięgnęła siedmiu oczek (19:12), trener Luks poprosił o drugą przerwę, ale tym razem nie odmienił gry swoich podopiecznych. Gedanistki utrzymały taki dystans do końca partii, a ostatni punkt na ich konto trafił, kiedy Joanna Szeszko próbując ratować źle przyjętą piłkę, przekroczyła pod siatką linię środkową.
Mimo przegranej przez swoje ulubienice pierwszej partii, fani z Białegostoku wciąż głośnym śpiewem zapewniali wszystkich, że „nie ma lepszego, od AZS-u naszego”. Drugą partię przyjezdne rozpoczęły lepiej, ale do drugiej przerwy technicznej wynik oscylował w okolicach remisu. Dopiero po niej Pronarowi udało się odskoczyć na trzy punkty. Olga Palczewska nie bała się grać środkiem, a Alena Hendzel i Dominika Koczorowska odwdzięczały się jej skutecznymi zbiciami. Gedanistki grały chaotycznie, popełniały błędy, a Ewa Kasprów w niczym nie przypominała rozgrywającej, która nie tak dawno zapracowała na wyróżnienie dla najlepszej zawodniczki meczu. Drużynie gospodyń nie pomógł czas wzięty przez trenera Milewskiego przy stanie 18:22. Mądrze grające białostoczanki do końca nie oddały prowadzenia, a ostatni punkt w tym secie zdobyła Katarzyna Walawender.
Trzecia partia zaczęła się podobnie do drugiej, z tą różnicą, że ofensywa przyjezdnych rozpoczęła się już po pierwszej przerwie technicznej. Białostoczanki zeszły na nią prowadząc jednym punktem, ale po dwóch dobrych zagrywkach Palczewskiej drużyny na prośbę trenera Milewskiego ponownie spotkały się przy ławkach. Dzięki serwisom innej przybyszki ze Wschodu, Natalii Ziemcowej, Gedania wyrównała, ale od stanu 11:11 do gwizdka sędziego na drugą przerwę techniczną punktowały już tylko przyjezdne. By odwrócić losy seta opiekun gospodyń posłał do boju Tamarę Kaliszuk, która bardzo udanie wprowadzała się do drużyny w poprzednich spotkaniach. Juniorka najpierw dwa razy skutecznie zaatakowała, a potem dobrymi zagrywkami dodała skrzydeł swoim koleżankom. Gdańszczanki doprowadziły do remisu 17:17 i gra rozpoczęła się niejako od nowa. Grające na fali gospodynie prowadziły 21:19 i kiedy piłka po raz kolejny wpadła w pole białostoczanek, wszyscy spodziewali się, że na tablicy pojawi się kolejny punkt dla Gedanistek. Sędzia Jarosław Makowski odgwizdał jednak przełożenie rąk nad siatką zawodniczki gospodyń. To był przełomowy moment tego seta. Od wyniku 22:22 akcje wygrywały już tylko siatkarki Pronaru, a ostatni punkt w tym secie zapisały na swoim koncie po bloku Tatiany Gordiejewej na Katarzynie Wellnie.
Stało się zatem jasne, że Gedania nie zdobędzie upragnionych trzech punktów, ale podopieczne Leszka Milewskiego na kolejną partię wyszły bardzo zmotywowane. Znakomita gra blokiem, w którym brylowała Berenika Tomsia przyniosła im trzy z czterech pierwszych punktów. Na pierwszą przerwę techniczną zeszły z zapasem pięciu oczek, a po niej jeszcze powiększyły przewagę zmuszając trenera Dariusza Luksa do wzięcia czasu przy stanie 12:5. Gedania nadal kontrolowała jednak przebieg gry, a przyjezdne jeśli zdobywały punkty, to głównie po błędach gdańszczanek lub dzięki blokom rezerwowej Justyny Sachmacińskiej. Siedmiopunktową przewagę gospodynie utrzymały do końca, a powodzenie ostatniej akcji zapewniła im Natalia Nuszel.
Pomimo wysokiego zwycięstwa w czwartej partii, Gedania nie umiała dobrze rozpocząć tie-breaka. Nim miejscowe zdążyły się dobrze ustawić na boisku, białostoczanki prowadziły już 2:0. Wzięty przez trenera Milewskiego czas miał wybić rywalki z uderzenia, ale stało się inaczej. Dobre zagrywki Hendzel doprowadziły do wyniku 6:1 dla gości, a gdy Koczorowska zablokowała Tomsię, drużyny zmieniły się stronami przy stanie 8:3 dla Pronaru. Zaraz po tym trzy punkty z rzędu wywalczyły Gedanistki, ale to był początek końca ich marzeń o zwycięstwie w tym spotkaniu. Inicjatywa znów wróciła na stronę przyjezdnych, które odskoczyły na 6 punktów. Seria zagrywek Skowrońskiej zmniejszyła dystans do stanu 10:13, ale później punktowały już tylko zawodniczki z Białegostoku. Atak Gordiejewej dał im piłkę meczową, a po chwili Hendzel zablokowała Kaliszuk i przyjezdne mogły się cieszyć z dwóch ligowych punktów, a Katarzyna Walawender z nagrody dla MVP spotkania.
Porażka z Białymstokiem sprawiła, że z matematycznego punktu widzenia Gedania nie może być jeszcze pewna pozostania w Lidze Siatkówki Kobiet, niemniej jednak wywalczony punkt pozwolił jej obronić piąte miejsce i powiększyć przewagę nad strefą spadkową. Dla Pronaru dwa ugrane oczka stanowią olbrzymi kapitał, bowiem w tej chwili taki właśnie dystans dzieli ten zespół nie tylko od przedostatniego Centrostalu Bydgoszcz, ale też od ósmej w tabeli drużyny z Dąbrowy. Rywalizacja w dolnych rejonach tabeli zapowiada się więc pasjonująco, a do końca sezonu zasadniczego pozostały tylko trzy kolejki.