Energa Gedania – Farmutil Piła 0:3 (19:25, 11:25, 24:26)
Energa Gedania : Kasprów, Skowrońska, Ziemcowa, Wellna, Nuszel, Tomsia, Siwka (libero) oraz Durajczyk, Kondracjewa
Farmutil Piła : Skorupa, Kaczorowska, Bednarek, Kosmatka, Teixeira, Szeluchina, Kuehn-Jarek (libero) oraz Chojnacka, Sieradzan
Sędziowie : Zajc (Radom) i Makowski (Szczecin)
Przedświąteczna atmosfera i paskudna aura odstraszyły gdańskich kibiców i w trakcie spotkania Gedanii z Farmutilem hala przy ulicy Kościuszki świeciła pustkami. Podobnie ławki rezerwowych obu drużyn – opiekun gospodyń Leszek Milewski dysponował tylko dwoma zmienniczkami, a pilski szkoleniowiec Wojciech Matlak w odwodzie miał tylko trzy zawodniczki.
Mecz rozpoczął się minutą ciszy poświęconą pamięci dwóch tragicznie zmarłych siatkarzy Orła Międzyrzecz. Premierowy punkt w pierwszej partii zdobyły gospodynie, ale cztery kolejne akcje na swoją korzyść rozstrzygnęły pilanki. Gdy Gedanistki doprowadziły do remisu 6:6, trener Farmutilu poprosił o przerwę, po której jego podopieczne odskoczyły na cztery punkty. Od tego momentu gdańszczanki nie były już w stanie zbliżyć się do rozpędzonych rywalek. Na drugiej przerwie technicznej dystans między drużynami wynosił już sześć oczek i przy takiej przewadze Fartmutil wprowadzał do gry pierwszą piłkę setową. Potrójny blok miejscowych przyniósł im dziewiętnasty punkt, ale w kolejnej akcji sędziowie odgwizdali jednej z Gedanistek podwójne odbicie i pierwsza partia dobiegła końca. Jej wynik nie oddaje do końca przewagi drużyny przyjezdnych. Gospodynie fatalnie przyjmowały, Ewa Kasprów nie była w stanie zgubić pilskiego bloku, z kolei jej vis a vis Katarzyna Skorupa czarowała swoimi rozegraniami, często posyłając piłkę do świetnie dysponowanych środkowych.
Drugiego seta można podsumować jednym słowem : egzekucja. Własne błędy gdańszczanek pozwoliły Farmutilowi objąć szybkie prowadzenie, które na pierwszej przerwie technicznej wyniosło 5 punktów. W ekipie Gedanii wciąż zawodziło przyjęcie a Agnieszki – Bednarek i Kosmatka „częstowały” miejscowe asami serwisowymi. Gospodynie zmusiły wprawdzie trenera Matlaka do wzięcia czasu przy stanie 8:11, ale od tego momentu stać je było na zdobycie zaledwie trzech punktów. W tym czasie pilanki skompletowały brakujące czternaście i mogły zapisać na swoją korzyść drugą partię. Gedania w niczym nie przypominała drużyny, która jeszcze w poprzednich meczach walczyła o zwycięstwa. Trener Milewski chyba od początku nie wierzył w zwycięstwo w tym secie, bo o pierwszą przerwę poprosił przy stanie 9:18, chwilę wcześniej wpuszczając do drugiej linii środkową Natalię Ziemcową w miejsce nominalnej przyjmującej Elżbiety Skowrońskiej.
Trzeciego seta lepiej rozpoczęły gdańszczanki i po raz pierwszy w tym meczu prowadziły na pierwszej przerwie technicznej. Druga również padła ich łupem, a różnica między zespołami wynosiła już cztery punkty. Największe prowadzenie Gedanistki osiągnęły przy stanie 20:15. Wtedy to trener Matlak wziął czas, który odmienił losy seta. Jego podopieczne doprowadziły do stanu 22:22, a gospodyniom nie pomogły dwie przerwy, o które w tym okresie poprosił ich szkoleniowiec. Dwie z trzech kolejnych akcji przyjezdne rozstrzygnęły na swoją korzyść i po chwili miały piłkę meczową. Za sprawą Skowrońskiej udało się ją obronić, ale po ataku Kosmatki meczbol wrócił na stronę Farmutilu. Po chwili pilski blok „upolował” Natalię Kondracjewą i trzy punkty pojechały do Piły razem z siatkarkami i grupą ich najwierniejszych kibiców. Najlepszą zawodniczką spotkania komisarz zawodów uznał Agnieszkę Kosmatkę, co dla większości fanów było zaskoczeniem, bowiem w zwycięskich szeregach wyróżniały się przede wszystkim Skorupa, Szeluchina oraz Klaudia Kaczorowska.
Po meczu MVP meczu i kapitan Farmutilu podkreślała jak ważne są dla jej drużyny takie zwycięstwa : - Mamy dużą przewagę nad kolejnymi drużynami i nasza czwarta pozycja jest niezagrożona, a jednak wygrywamy pewnie swoje spotkania, nikomu nie darujemy punktów. Przez to unikamy docinków dotyczących naszych wyników. W dzisiejszym meczu cieszy mnie szczególnie zwycięstwo w trzecim secie, w którym wyszłyśmy z sytuacji, w którą same się wpędziłyśmy.
Opiekun zwycięskiej drużyny, Jerzy Matlak, na pomeczowej konferencji prasowej był nieco zmieszany : - To był bardzo dziwny mecz. Na przerwach mówiłem dziewczynom, żeby same ze sobą porozmawiały, bo ja nie kontroluję sytuacji. My zagrywaliśmy, a drużyny Gedanii jakby nie było na boisku, może to przez zbliżające się święta... Momentami czułem się jak w innym wymiarze. Dwa pierwsze sety były bardzo senne, w trzecim gdańszczanki wzięły się do roboty, a problemy z przyjęciem zagrywki przeszły na nas. W końcówce mieliśmy więcej szczęścia, ale też zaprezentowaliśmy większe umiejętności i dzięki temu wygraliśmy.
Opiekun Gedanii, Leszek Milewski w ocenie spotkania był łagodny i nie chciał przed świętami ganić swoich podopiecznych : - Aby wygrać z Farmutilem mieliśmy zagrać na maksimum możliwości i jeszcze trochę. Niestety, zagraliśmy tylko „trochę”. Liczyłem, że po przegranej w Pile moja drużyna będzie się chciała zrewanżować i postawi trudniejsze warunki. Na początku pierwszego seta mieliśmy dobre przyjęcie, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać, później przyjęcia już nie było, więc nie można było grać pierwszym tempem, a skrzydłowe nie dawały rady z blokiem. W trzecim secie w grze było widać więcej pomysłu, ale nie udało się wygrać tej partii, a tym bardziej punktu. Szkoda, bo teraz będziemy musieli oglądać się na wyniki innych drużyn.