Jacek Nawrocki: Kryzysu nie ma

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Już tylko godziny pozostały do przyjazdu do Łodzi najlepszych klubowych drużyn Europy, które wezmą udział w finałowym turnieju Ligi Mistrzów siatkarzy. - Wszystkie cztery drużyny są bardzo mocne, ale najwyżej ocenia się chyba zespół rosyjski – uważa drugi trener Skry, Jacek Nawrocki.

- Wielu ekspertów uznaje go za najsilniejszy w Europie, a w praktyce także na świecie – dodaje Jacek Nawrocki. Nie znaczy to jednak, że Skra Bełchatów, która już w półfinale zmierzy się z mistrzem Rosji, nie podejmie walki. - Każdego można pokonać, Dynamo także. I my postaramy się to zrobić, sprawiając sporą niespodziankę. Po raz pierwszy w tym sezonie Skra Bełchatów nie będzie grać pod presją, bo nie będzie faworytem turnieju. - To może zadziałać na naszą korzyść – przekonuje trener Nawrocki.

PGE Skra Bełchatów przegrała w Wielką Sobotę drugi półfinałowy mecz mistrzostw Polski i w rywalizacji play-off remisuje z Mlekpolem Olsztyn 1:1.

- Na szczęście do awansu potrzebne są trzy zwycięstwa – przypomina Jacek Nawrocki, który uważa, że w drugim spotkaniu w Bełchatowie, to rywal zagrał świetnie, a Skra trochę słabiej. - Poziom w Polsce jest zresztą bardzo wyrównany, a przeciwnicy groźni, nie robiłbym więc sensacji z naszej przegranej. Podkreśla jednak, że porażka choć bolesna, nie oznacza żadnego załamania czy kryzysu formy. - Do Final Four Ligi Mistrzów będziemy bardzo dobrze przygotowani i zdeterminowani, by nie zawieść polskich kibiców - obiecuje z kolei szkoleniowiec mistrza Polski, Daniel Castellani.

Argentyńczyk, wraz z Renanem dal Zotto, Wiktorem Sidielnikowem i Angelo Lorenzettim weźmie udział w piątkowej konferencji prasowej w Łodzi, na której trenerzy wszystkich uczestników Final Four powiedzą, czego oczekują po finałowej rywalizacji w Lidze Mistrzów. Dwie włoskie drużyny i mistrz Rosji pojawią się w Łodzi już w czwartek. Na piątek zaplanowano oficjalne treningi na wyłożonej już w łódzkiej hali nowej nawierzchni.

W Polsce turniej finałowy Indesit European Champions League jest organizowany po raz drugi w jego historii. Poprzednio, w 2002 roku, Mostostal Kędzierzyn-Koźle zajął czwarte miejsce. Grano wtedy w Opolu, a najlepsi okazali się Włosi z Lube Banca Macerata.

Tym razem gospodarzem imprezy jest Klub Piłki Siatkowej SKRA Bełchatów, który wybrał Łódź jako miejsce turnieju. Wybór ten został dokonany z uwagi na dobre doświadczenia siatkarskie tego miasta i niezwykłą publiczność, która w łódzkiej hali tradycyjnie dopinguje polską reprezentację podczas rozgrywek Ligi Światowej. Jest też wyrazem kompromisu wobec braku możliwości zorganizowania turnieju w samym Bełchatowie.

- Wspierając ważne inicjatywy sportowe władze samorządowe czynnie włączają się w promocję regionu łódzkiego poprzez sport i propagowanie aktywnego trybu życia - powiedział Włodzimierz Fisiak, Marszałek Województwa Łódzkiego, który objął turniej patronatem. Zorganizowanie tak dużego wydarzenia sportowego nie byłoby możliwe bez udziału sponsorów: PGE Polskiej Grupy Energetycznej S.A., BOT Elektrownia Bełchatów S.A., Telewizji POLSAT S.A. czy BEWA Sp. z o.o.

Dwa sobotnie mecze półfinałowe oraz niedzielne spotkanie o trzecie i sam finał zobaczy w hali MOSiR w sumie ponad 18 tysięcy kibiców. Większość biletów sprzedano w ciągu zaledwie 12 godzin od rozpoczęcia ich dystrybucji, co świadczy o ogromnych zainteresowaniu tą dyscypliną w Polsce. Siatkówka cały czas umacnia swoją pozycję drugiego, po piłce nożnej, najbardziej popularnego sportu zespołowego w naszym kraju.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)