Nieoczekiwani liderzy - relacja ze spotkania AZS Częstochowa - AZS Olsztyn

W akademickich derbach lepsi okazali się gracze spod Jasnej Góry. Praktycznie przez całe spotkanie kontrolowali jego przebieg i rozpoczęli sezon z wysokiego "C". MVP spotkania został atakujący częstochowian Bartosz Janeczek, który w polu zagrywki nie miał sobie równych.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

To była wymarzona inauguracja sezonu przed własną publicznością dla podopiecznych Grzegorza Wagnera. Tym bardziej, że na kolejne spotkanie w Hali Polonia trzeba będzie poczekać ponad półtora miesiąca. Częstochowianie zaczęli dobrze, acz niepozornie. Powolutku z akcji na akcję zaczynali nabierać rozpędu, który uwidocznił się po raz pierwszy podczas pierwszej przerwy technicznej. Dużą zasługę miał w tym stanie rzeczy Bartosz Janeczek, który jeśli nie zagrywką, to atakiem nękał rywali. I chociaż ci ze stanu 8:4 wyprowadzili na 8:7, to w tym momencie skończyło się ich pole do popisu. Od tego momentu na parkiecie istniała tylko jedna drużyna: AZS Częstochowa. Częstochowianie ryzykowali zagrywką, co zresztą opłaciło im się. Poza Janeczkiem bezpośrednie punkty zdobywali również Piotr Nowakowski oraz Piotr Łuka. Podopieczni Mariusza Sordyla byli po prostu bezradnie wobec tak grających gospodarzy. I choć od czasu do czasu udało się przebić przez częstochowski blok Pawłowi Siezieniewskiemu, to było zdecydowanie za mało na powstrzymanie graczy spod Jasnej Góry. Gwoździe do trumny wbijał Dawid Murek, który w trudnych sytuacjach pokazywał charakter oraz ogromne doświadczenie. Częstochowianie do kąśliwej zagrywki dołożyli również kilka skutecznych bloków, co w konsekwencji przełożyło się na wysokie zwycięstwo w pierwszej partii.

Drugą partię udanie rozpoczął dla swojej drużyny Dawid Gunia, w poprzednim sezonie reprezentujący barwy Domeksu. Znając większość zagrań byłych kolegów, potrafił wykorzystać swą wiedzę. Ale ponownie podopieczni Grzegorza Wagnera zaczęli ryzykować zagrywką i ponownie sytuacja olsztynian zaczęła się robić nieciekawa. Gospodarze zaczęli zwiększać swoją przewagę punktową i wszystko zaczynało wskazywać na to, że będziemy mieć do czynienia z powtórką z poprzedniej partii. Jednak nic bardziej mylnego. Pomimo znacznej przewagi częstochowianie zaczęli popełniać błędy i to seriami. Ze stanu 14:9 zrobiło się 18:18 i nie wiadomo było, czego można się dalej spodziewać. Kiedy w kluczowym momencie olsztyński AZS wyszedł na jednopunktowe prowadzenie trener Wagner wpuścił na boisko Marka Kardoša. Słowacki rozgrywający uspokoił grę, a częstochowianie mogli kontynuować swoje dzieło.

Za to początek trzeciej partii rozpoczął się niezwykle obiecująco, zapowiadając walkę. Jednak wkrótce do głosu doszedł mini festiwal siatkarskich błędów, który na szczęście został opanowany. Co nie zmienia faktu, że obydwie drużyny walczyły punkt za punkt. Sytuacja uległa zmianie w połowie seta, kiedy to na prowadzenie wysunęli się Akademicy z Częstochowy. I nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń. Zwłaszcza wtedy, kiedy w polu zagrywki stawał Bartosz Janeczek. Wówczas olsztynianie mieli niewiele do powiedzenia. Nawet wprowadzenie kilku zmian nie przyniosło pożądanych rezultatów. Tego dnia to częstochowianie byli bezapelacyjnie lepszą drużyną, która dzięki korzystnemu bilansowi małych punktów objęła fotel lidera PlsuLigi.

Domex Tytan AZS Częstochowa - AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:13, 25:22, 25:18)

Częstochowa: Drzyzga, Nowakowski, Murek, Janeczek, Łuka, Wrona, Zatorski (libero) oraz Kardoš

Olsztyn: Oczko, H. da Costa, Siezieniewski, Józefacki, Gunia, Paulo, Andrzejewski (libero) oraz Kusaj, Jacyszyn, Winnik, Kowalczyk

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×