Drużyna Trefla Gdańsk jechała do Bielska w roli faworyta, przynajmniej tak uważali fachowcy. Spadkowicz z PlusLigi, w którym nastąpiła rewolucja kadrowa, ma teraz odmłodzony skład. Cel jednak na ten sezon, tak działacze jak i trenerzy, mają jeden - awans. W pierwszej kolejce gdańszczanie pauzowali, więc był to dla nich premierowy mecz w obecnych rozgrywkach. Wyprawa do Bielska zakończyła się jednak porażką, a trener Trefla Jerzy Strumiło miał sporo pretensji do swoich zawodników. - Nie jestem zadowolony ani trochę, bo tak słabo nie możemy grać. Oddaliśmy ten mecz od drugiego seta. Set drugi i czwarty to to samo. To wyraźnie nie ten sam zespół na boisku. Ale tu nie ma usprawiedliwienia dla nas. Ja jestem odpowiedzialny za wynik i ja to muszę naprawić - przekonywał szkoleniowiec Trefla.
Co zaważyło na wyniku spotkania według Strumiły? - Wszystko. Pierwszy set to jest nasze odzwierciedlenie, pewność gry, bez jakiegoś strachu. Po tym początku drugiego seta strach zapanował na boisku. Siatkarze odbierali nietechnicznie zagrywkę, w ataku drżała ręka, forsowanie jakiś tam historii. Myślę, że presja jako faworyta, bo z nas zrobiono faworyta - wyliczał przyczyny porażki szkoleniowiec drużyny z Pomorza.
- Oni zagrali mecz życia. Wiedzieli, że mogą słabo zagrać i oni grali z większą determinacją, no i też wygrali na szczęściu tego seta 15:13. Ale tu nie ma usprawiedliwienia, bo z tym składem powinniśmy wygrać. Tym bardziej gratuluję trenerowi rywali, że byli lepsi od nas dzisiaj - ocenił sobotniego rywala Jerzy Strumiło.
Trener Trefla Gdańsk chwalił jednak kilku swoich podopiecznych. Na pochwałę zasłużyli szczególnie Waldemar Świrydowicz i Daniel Wilk. Strumiło pochlebnie wypowiadał się również o graczach BBTS-u Bielsko-Biała. - Stanęliśmy na tym, że naszą bazą jest dokładna gra, profesjonalna gra, a my wdaliśmy się z nimi w bijatykę. Przejęliśmy ich styl. Gorszy odbiór, jakieś głupoty w zagrywce, a potem wyszło na to, że u nich dwóch zawodników dobrych, Dekker i Owczarski, wypunktowali nas - tłumaczył trener gdańszczan.
Siatkarze Trefla mieli wsparcie grupki kibiców, która przejechała cały kraj, aby dopingować swoich ulubieńców. - To jest najbardziej przykre, że ktoś jechał tyle kilometrów... to jest przykre - mówił z żalem trener Strumiło.