Mogą mnie zwolić w każdej chwili - rozmowa z trenerem Jadaru Radom, Janem Suchem

W ubiegłym sezonie, po nieudanej pierwszej rundzie rozgrywek, prezes Jadaru Radom, Tadeusz Kupidura zwolnił ówczesnego trenera Mirosława Zawieracza. - Teraz może zrobić to samo - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Jan Such i od razu z przekąsem dodał - A wy redaktorzy będziecie to wszystko "zbierać". Szkoleniowiec Jadaru doskonale wie, że najważniejsze mecze dla jego drużyny dopiero nadejdą. Dlatego twierdzi, że w Kędzierzynie jego chłopcy... trochę "potrenowali" przed ważnym bojem z AZS Tytanem Częstochowa.

W tym artykule dowiesz się o:

Trzy mecze, zero punktów i zero wygranych setów. Bilans siatkarzy Jadaru Radom nie przedstawia się imponująco. Sobotni, gładko przegrany pojedynek z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle nie trwał nawet półtorej godziny. Trener Jan Such jeszcze długo po meczu tłumaczył coś swoim przygnębionym siatkarzom. Kiedy już zawodnicy ruszyli do szatni zgodził się na rozmowę z portalem SportoweFakty.pl.

Wojciech Potocki: Grał pan w Kędzierzynie niejeden mecz, był pan nawet kiedyś trenerem Mostostalu. Dostał pan tu większe lanie niż teraz?

Jan Such: Myśmy tu przyjechali... potrenować. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że gospodarze są zdecydowanie lepsi. ZAKSA ma drużynę, która walczy o podium. Ich zawodnicy grają w reprezentacji, co chwilę dostają jakieś szable czy inne wyróżnienia. A my? W zeszłym roku walczyliśmy o utrzymanie w barażach i w tej sprawie niewiele się zmieniło. Na naszej półce są drużyny z Olsztyna, warszawska Politechnika, Wieluń i może AZS Częstochowa. Chociaż ci ostatni mogą pourywać punkty silniejszym. Reszta to drużyny lepsze od nas i dzisiaj było to doskonale widoczne.

Pierwszy czas wziął pan już po trzech straconych punktach.

- Tak, bo widziałem, że zespół nie nadaje się do gry. Chciałem ich w ten sposób trochę pobudzić. Już podczas rozgrzewki widziałem, że moja drużyna się poddała i nie wierzy w żaden sukces. Przyznam, że potraktowaliśmy to spotkanie również jako możliwość potrenowania niektórych wariantów taktycznych przed kolejnym bardzo dla nas ważnym meczem z AZS Częstochowa.

Co pan powie zawodnikom w szatni. Nie martwcie się to nie był dla nas mecz o życie?

- Ja to już im powiedziałem przed inauguracją. Pierwsze trzy mecze graliśmy przecież z czołówką. Chłopcy zagrali bardzo dobrze tydzień temu z Jastrzębiem. Teraz nie udało się tego powtórzyć, ale te prawdziwe mecze o życie i utrzymanie dopiero przed nami.

Jeszcze trzy dni temu mówił pan, że Sirianis Hernandes nie zagra ze względów dyscyplinarnych. Okazało się jednak, że się pan "złamał".

- Wynikało to z sytuacji i kontuzji z zespole...

W sprawdzianach przedsezonowych wasza gra wyglądała jednak dużo lepiej.

- Pewnego pułapu nie da się jednak przeskoczyć. Rzeczywiście w meczach towarzyskich wygrywaliśmy, ale tam gra się bez obciążenia, na luzie. Teraz w lidze jest już twarda walka i wygrywają lepsi.

Graliście, poza Skrą, ze wszystkimi kandydatami do medali. Która drużyna jest pana zdaniem najlepsza?

- Ja powiem inaczej. Z tych ekip, z którymi graliśmy, najsłabsze wydaje się Jastrzębie, chociaż mają taka gwiazdę jak Abramow. A na mecz Resovii z ZAKSĄ czekam z ogromnym zainteresowaniem. Powinien stać na świetnym poziomie , a ZAKSA jeśli zagra tak jak dzisiaj - szybkie rozegranie, doskonała zagrywka i atak. Jeśli będą tak jak dzisiaj bronić to mają ogromne szanse na sukces.

Jak pan ocenia grę ZAKSY na tle innych, silnych rywali?

- Bardzo dobrze. Nie wiem "jakim prawem" przegrali u siebie z Delectą. Być może to jest tak, że jeśli im się twardo przeciwstawisz od początku to po prostu się gubią. Jeśli jednak, tak jak my dzisiaj, nie postawi się im twardych warunków, to zaczynają szaleć. Wszystko im wychodzi, zagrywka obrona, atak i nie ma szans na równą grę.

Już po trzech kolejkach liga podzieliła się na dwie "podgrupy". Jest pięć czy zespołów silniejszych i drugie tyle słabeuszy walczących o utrzymanie. Czy pana jako trenera, nie martwi taka sytuacja?

- Ma pan rację. Największy wpływ na taką sytuację mają klubowe budżety. Można powiedzieć, że jaki budżet, taki zespół, a konsekwencją tego jest jakość gry. Tu nie ma wielkiej filozofii. Czy to dobrze? Trudno powiedzieć, pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć.

W ubiegłym sezonie Jadar przegrał osiem meczów w pierwszej rundzie i trener Mirosław Zawieracz zrezygnował. Zastąpił go nie kto inny tylko Jan Such. Nie boi się pan, że teraz w klubie powiedzą - panu już dziękujemy!

- Tak, prezes może to zrobić w każdej chwili. A wy redaktorzy jesteście od tego, żeby to potem "pozbierać".

Komentarze (0)