"Przeżyłem cudowny czas w Polsce". Piękne słowa Heynena przed meczem Polska - Niemcy

- Mógłbym sobie wyobrazić, że w przyszłości poprowadzę wasze panie - mówi WP SportoweFakty Vital Heynen. Przed ćwierćfinałem Ligi Narodów siatkarek Polska - Niemcy opowiada o siatkówce w obu krajach i zdradza czy odkrył niemieckiego Michała Kubiaka.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
trener Vital Heynen WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Vital Heynen
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Nie ma pan odpoczynku od Polski. Kolejny ważny turniej i kolejny mecz z naszą kadrą.

Vital Heynen, trener reprezentacji Niemiec siatkarek, były selekcjoner kadry Polski siatkarzy: Tak jest. Ale tak naprawdę dla naszej kadry awans do finału jest już wielkim osiągnięciem. Nie jedziemy do USA z ambicjami, by wygrać Ligę Narodów. Powiedziałem zawodniczkom, by się cieszyły meczem i później zobaczymy. Gramy z Polską i nie będzie łatwo. Naszą nadzieją jest po prostu zagranie dobrego spotkania.

W jednym z wywiadów wspomniał pan, że dalej żywi ciepłe uczucia do Polski i mógłby pan znowu prowadzić naszą kadrę.

Czasem ludzie to nadinterpretują, ale przeżyłem cudowny czas w Polsce jako trener siatkarzy. Mógłbym sobie wyobrazić, że w przyszłości poprowadzę wasze panie. Dla siatkówki jesteście cudownym krajem.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polska pokonała Brazylię. Zobacz kulisy wielkiego zwycięstwa!

Niemcy też pan zna od podszewki. Kiedyś prowadził pan kadrę Niemiec mężczyzn, teraz kobiet, do tego jeszcze dochodzi praca w VfB Friedrichshafen. Jak duże różnice są w podejściu do siatkówki w tym kraju i w Polsce?

To jak czarne i białe. Siatkówka w Niemczech nie jest popularna. Z kadrą mężczyzn też przeżyliśmy wspaniały czas. Miejsce tego sportu w Niemczech jest inne niż w Polsce. Do pracy z kobietami niemiecka reprezentacja jest bardzo dobra. I chyba nie idzie tak źle, skoro dotarliśmy do pierwszych finałów Ligi Narodów od 2009 roku. Niestety, nikt tu o nas nie mówi. Wciąż udzielam więcej wywiadów polskim dziennikarzom niż niemieckim.

W Polsce na drużynie ciąży wielka presja, w Niemczech jednak tak nie jest. Może po pracy z naszą kadrą trenerowi, osobiście, trzeba było takiego odpoczynku?

W Polsce też miałem bardzo dobre relacje z mediami, w których było wielu wspaniałych ludzi. I podobało mi się to, ale czasem dobrze jest też mieć mniej uwagi skupionej na sobie. Chciałbym jednak więcej zainteresowania medialnego dla moich siatkarek. One po prostu na to zasługują.

Jak więc uczynić, by siatkówka była popularniejsza w Niemczech?

To bardzo trudne. Niemieckie rozgrywki są jedyną dużą ligą, która nie ma limitu obcokrajowców na boisku. Nie ma obowiązku, by w ogóle występowały krajowe siatkarki. Moje młode zawodniczki nie dostają szansy gry i to jest mój największy problem. W Polsce wszystkie talenty grają w lidze na dobrym poziomie, a niemieckie rozgrywki także nie są złe, tylko Niemki w nich nie występują.

Mamy drużyny, w których jest 11 czy 12 siatkarek spoza Niemiec. To największy krok, jaki ma niemiecka siatkówka przed sobą i mówię już o tym od wielu lat. Wprowadzenie limitu obcokrajowców pomogłoby reprezentacjom. Ciężko to sobie wyobrazić, ale jest tak, że w meczu dwóch drużyn gra tylko jedna niemiecka zawodniczka w obu ekipach, czyli na 14 osób.

Niemcy zrobiły spory progres w porównaniu do zeszłego roku. Co się zmieniło, że drużyna działa lepiej?

Nie mogę się z tym zgodzić do końca, bo i w ostatnim roku prezentowaliśmy nieźle. Wtedy jednak graliśmy cztery tie-breaki i wszystkie przegraliśmy. W pierwszym turnieju ulegliśmy 2:3 Japonii i Polsce. Jednak w drugim roku pracy zawodniczkom łatwiej jest robić to, czego ja od nich oczekuję. Siatkarki bardziej komfortowo czują się z tym, czego od nich wymagam.

Jesteśmy bardziej zrelaksowani w tym roku niż poprzednim. Prezentujemy się może 5 proc. lepiej niż w ubiegłym sezonie, ale na topowym poziomie to robi wielką różnicę.

Za pańskich czasów w naszej męskiej kadrze istniał jeden wyraźny lider - Michał Kubiak, wokół którego budował pan drużynę. Czy udało się znaleźć podobną zawodniczkę w Niemczech, która mentalnie scala zespół?

Nie, ale zawsze staram się adaptować do sytuacji. Kilka lat temu w Polsce zrobiliśmy Michała Kubiaka liderem, bo cała drużyna tego chciała. Teraz w Niemczech nie ma takiej jednej dominującej osoby, więc liderowanie musieliśmy podzielić na więcej siatkarek. Rozwiązania trzeba dostosowywać do sytuacji. Dlatego mamy bardzo równą drużynę, która jest bardzo silna, bo wszyscy sobie nawzajem pomagają. Nie ma nikogo, kto wychodzi przed szereg i mówi "Jestem liderką drużyny".

Posiadanie wyraźnego lidera ułatwia sprawę?

Zdecydowanie jest łatwiej, jeśli istnieje osoba, za którą wszyscy podążają. Teraz muszę przekonywać całą grupę osób, by robiła rzeczy, które od niej chcę. Wcześniej w kadrze Polski musiałem przekonać 1-2 zawodników.

Wspomniałeś o Michale Kubiaku, ale nie można pominąć Bartosza Kurka i Fabiana Drzyzgi. Oni też wykonywali swoją robotę jako liderzy drużyny, tworzyli taką trójkę. Kadra Niemiec jest trochę bardziej podzielona, ale to dobrze. Tak naprawdę każdy zespół wymaga innego podejścia.

W kadrze Niemiec nie ma teraz nominalnej atakującej, a na tej pozycji rotuje pan trzema siatkarkami. Jak one przyjęły, że czasem będą musiały występować w innej roli?

W zeszłym roku próbowałem zrobić atakującą z jednej przyjmującej, ale to nie działało. Zaczęło się dobrze, ale w miarę trwania sezonu było gorzej. Grała po prostu na pozycji, której nie lubiła i do której nie była przyzwyczajona. Zasugerowałem więc, byśmy w tym roku robili rotację na pozycji atakującej.

Wtedy zawodniczka wie, że zagra jeden mecz jako atakująca, ale później wróci już na swoją normalną pozycję. Głowa siatkarek jest wtedy bardziej świeża. To nie jest logiczne rozwiązanie, każdy mówi, że trzeba grać zawsze tym samym składem, bla bla bla. Trzeba jednak pracować z tym, co się ma i rozwiązywać problemy na bieżąco. Teraz dziewczyny poświęcają się dla zespołu i bardziej się wspierają. To nie jest perfekcyjne rozwiązane, też bym wolał mieć nominalną atakującą, ale muszę tak działać.

A takie rotacje nie powodują, że drużynie brakuje stabilności?

Wygraliśmy jednak 7 z 12 meczów. Masz rację, to nie jest logiczne, ale życie nie na tym polega. Jeśli sport byłby tylko matematyką i składaniem poszczególnych części razem, to byłby łatwy. Każdy w Polsce jednak wie, że tak nie jest. Stworzyliśmy po prostu system, który działa.

Pracuje pan teraz zarówno jako trener kadry Niemiec, ale także tureckiego klubu Nilufer Belediyespor. Całoroczna praca pomaga łatwiej zaadaptować się do kobiecej siatkówce?

Wciąż nie jest łatwo, to ciężka praca. W tym roku mieliśmy świetny sezon w Turcji. Z ostatniej drużyny w tabeli zrobiliśmy zespół, który zajął piąte miejsce i będzie grał w europejskich pucharach. Nauczyłem się wiele od nich, a teraz uczę się od Niemek. Jestem trenerem amatorem w kobiecej siatkówce, zawsze to powtarzam.

Jakie są różnice pomiędzy żeńską i męską siatkówką, pomijając kwestię czysto sportowe?

Oczywiście, po pierwsze chodzi o styl gry. Po drugie, każdy wie, że w 99 proc. kobiety i mężczyźni są takie same, ale w 1 proc. różni. Mam takie powiedzenie, że kobiety często myślą za dużo, a mężczyźni wcale. Muszę bardzo uważać, co mówię siatkarkom, bo będą za dużo o tym myśleć, a mężczyźnie trzeba powtarzać coś pięć razy, zanim zrozumie. Możemy się od siebie nawzajem uczyć, co czyni to doświadczenie jeszcze ciekawszym.

Polska wygrała fazę zasadniczą Ligi Narodów, co nawet dla nas było sporym zaskoczeniem. Co pan sądzi o grze zespołu Stefano Lavariniego?

Polska grała znakomicie. Nie chcę się przechwalać, ale są dwie drużyny, które miały świetną fazę zasadniczą Ligi Narodów: Polska i Niemcy. Jeśli popatrzy się na to, co się ma, to Biało-Czerwone grały fantastyczne. W waszej ekipie brakowało dwóch ważnych zawodniczek: Joanny Wołosz i Zuzanny Góreckiej, a sobie z tym poradzono. Mimo braku tych dwóch siatkarek, zagraliście najlepszą Ligę Narodów w historii.

O czym rozmawiał pan ze Stefano Lavarinim?

Lavarini przed meczem z Polską przyszedł do mnie. Jestem nowy w tym świecie, nie znam wielu trenerów. Rozmawialiśmy przez kilka minut i to była świetna konwersacja. Rozumieliśmy się bardzo dobrze. Wykonuje w Polsce znakomitą robotę. Zawsze myślałem, że żeńska kadra Polski ma ogromny potencjał, a pod jego sterami w końcu to pokazuje.

Dla Niemiec i Polski ta Liga Narodów jest bardzo ważna także w kontekście awansu na igrzyska olimpijskie w Paryżu przez ranking. Pańska drużyna mocno się do tego zbliżyła.

W kadrze Niemiec brakowało kilkunastu zawodniczek, a i tak musieliśmy stworzyć drużynę. Udało nam się to, jedziemy na finały i zbliżamy się do igrzysk olimpijskich. Później weźmiemy udział w bardzo wymagających mistrzostwach Europy. Losowanie zadziałało tak, że wszystkie najsilniejsze drużyny, z wyjątkiem Włoch, są w jednej połówce. Przed nami więc sporo wyzwań.

***

Ćwierćfinał Ligi Narodów siatkarek Polska - Niemcy odbędzie się w środę 12 lipca godz. 23:00 czasu polskiego. Transmisja w TVP 1, TVP Sport, sport.tvp.pl oraz Polsacie Sport. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Liga Narodów. Zobacz tabelę po fazie zasadniczej. Wiadomo, z kim zagrają Polacy

Kto wygra mecz?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×