Mleko się rozlało - komentarze po spotkaniu Stal Mielec - PTPS Piła

- Uważam, że ten pojedynek był bardzo trudny - relacjonował po spotkaniu Wojciech Lalek, trener PTPS-u. - Zagrywką chcieliśmy utrudnić życie przyjmującym w pierwszej linii. Udawało się to nam tylko do pewnego momentu - zdradzał po meczu szkoleniowiec Stali Mielec, Rafał Prus.

Agnieszka Kosmatka (kapitan PTPS-u Piła):Cieszymy się ze zwycięstwa za trzy punkty. W przeszłości przeważnie grałyśmy w Mielcu pięć setów. Bez względu na to, jakim składem tu przyjeżdżałyśmy, zawsze było trudno. Dzisiaj wyjątkowo wygrałyśmy bez straty seta. W dużej mierze wynik ten zawdzięczamy dobrej zagrywce, która pozwoliła nam ustawić blok. Te elementy zaważyły na naszej wygranej.

Dorota Ściurka (kapitan Stali Mielec): Chciałam pogratulować zespołowi z Piły. Jesteśmy wściekłe na siebie, że nie potrafiłyśmy zmobilizować się w końcówkach setów. Za dużo błędów popełniałyśmy w zagrywce w decydujących piłkach. Nie wiem czy to wina stresu, czy też czegoś innego. Trochę nam żal, że nie urwałyśmy Pile jednego punktu czy nawet seta.

Wojciech Lalek (trener PTPS-u Piła): Wygraliśmy nasze pierwsze mecze po 3:0, ale przed nami dwa zupełnie inne spotkania - gramy bowiem z Muszyną i Bielskiem. Będą to trudne starcia, dlatego ważne były te punkty zdobyte wcześniej w Pile i dzisiaj w Mielcu. Uważam, że ten pojedynek był bardzo trudny. Oba zespoły próbowały rozstrzygnąć mecz zagrywką. Było dużo ryzyka w tym elemencie, stąd też tak duża ilość błędów po obu stronach. Był to mecz walki i nie musiał zakończyć się wynikiem 3:0. Widać było po zespole gospodarzy, że był trochę stremowany przed własną publicznością.

Rafał Prus (trener Stali Mielec): Chciałbym pogratulować zespołowi z Piły zwycięstwa, a także dobrej gry. Widać, że po uzupełnieniu składu grają dobrą siatkówkę, mają wyrównany skład. Stanowią monolit, z którym każdy przeciwnik będzie miał problem. Nie wiedzieliśmy, że przy wzmocnionym przyjęciu gra Piły będzie efektywniejsza na siatce. Zagrywką chcieliśmy utrudnić życie przyjmującym w pierwszej linii. Udawało się to nam tylko do pewnego momentu, później zabrakło cierpliwości. Bolą też niewykorzystane kontrataki, zwłaszcza w drugim secie, gdy doszliśmy zespół z Piły, przegrywając wcześniej 9:15. Mogliśmy wtedy wyjść na prowadzenie i to spotkanie mogłoby potoczyć się inaczej. Staraliśmy się, ale siła rażenia naszych skrzydeł jest taka, a nie inna. Niestety nie udało się. Mleko się rozlało, a przed sobą mamy kolejne trudne mecze z Bydgoszczą i Dąbrową Górniczą.

Komentarze (0)