Joker Piła - AZS Stelmet Zielona Góra 3:0 (26:24, 25:19, 25:18)
Składy:
Joker Piła: Łojewski, Dziewit, Alancewicz, Sobczyński, Sobala, Kaczorowski, Krajewski (libero) oraz Kubiak, Bońkowski
AZS Zielona Góra: Klucznik, Kowalczyk, Lis, Gańko, Milczarek, Gwadera, Baumgarten (libero) oraz Paluch, Janusz
Początek spotkania był wprost wymarzony dla gospodarzy, którzy grali o niebo lepiej niż dzień wcześniej. Pierwszy punkt w spotkaniu zdobył Oskar Dziewit, a po chwili przyjmujący Jokera pojawił się w polu serwisowym. Dziewit zanotował serię mocnych zagrywek, po których pilanie prowadzili 5:0. Po okresie słabszej gry przyjezdni otrząsnęli się z letargu i dzięki uderzeniom Adriana Milczarka odrobili kilka punktów (7:8). W zespole gospodarzy coś się zacięło. W drugiej części seta przeszli metamorfozę. Zaczęli tracić punkty w serii, a do tego dochodziły jeszcze błędy w rozegraniu i na tablicy widniał wynik 10:15. Pilscy przyjmujący nie ułatwiali zadania Pawłowi Łojewskiemu, który musiał biegać za piłką. Trener Krzysztof Wójcik na zagrywkę desygnował Błażeja Kubiaka i gospodarze doprowadzili do wyniku 15:16. Na boisko wszedł grający trener Tomasz Paluch, który przytrzymał przyjęcie i jego zawodnicy w końcówce prowadzili 22:24. Pierwszego setbola obronił Maciej Alancewicz i trwała dramatyczna końcówka. Później na zagrywce pojawił się Jarosław Sobczyński i przeciwnicy nie mogli sobie poradzić z jego serwisem. Dramatycznego seta zakończył autowy atak Adriana Milczarka.
Druga odsłona rozpoczęła się od błędu rozegrania Łukasza Klucznika. W początkowej fazie seta kibice obserwowali bardzo dramatyczne zwroty akcji. Najpierw gospodarze prowadzili 2:0. Po kilku udanych kontrach Michała Gwadery prowadzenie objęli siatkarze z winnego grodu (2:5). Korzystny wynik dla przyjezdnych nie utrzymał się długo. Po stronie Jokera bardzo dobrą passę w ataku miał Oskar Dziewit. Dzięki niemu miejscowi mieli dwupunktową przewagę nad rywalami (10:8). Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie i ciężko było wyrokować, co się za chwilę wydarzy. Udane akcje w ofensywie Adriana Milczarka doprowadziły do stanu 15:16. Jednak gospodarze nie zamierzali odpuszczać. Na boisku wrzało, ale zimną krew zachował Oskar Dziewit, który uderzył z bardzo trudnej piłki po ciasnym skosie i zdobył ważny punkt. Dzięki temu gospodarze powiększyli ciężko wypracowane prowadzenie 20:17. Podopieczni Krzysztofa Wójcika nie wypuścili tej ogromnej szansy z rąk i po ataku Łukasza Kaczorowskiego sędzia zakończył seta.
W trzeciej odsłonie gospodarze poszli za ciosem. W polu serwisowym szalał nieoceniony w niedzielnym meczu Oskar Dziewit, piłki przechodzące wykorzystywał Maciej Alancewicz i dzięki temu na tablicy świecił się wynik 5:0. Przyjezdni dysponowali dużo słabszym przyjęciem niż ich rywale. Przy linii cały czas spacerował trener Tomasz Paluch, który dawał wskazówki swoim podopiecznym. Goście grali ofiarnie w obronie. Libero zielonogórzan Michał Baumgarten podbijał wiele piłek, ale koledzy będący w ataku nie potrafili zamienić tego na punkty 11:7. W drugiej części seta cały czas utrzymywała się przewaga miejscowych. Akademicy mieli problem ze sforsowaniem bloku gospodarzy. Chwilę później dobrą serię w bloku miał Michał Gańko, który powstrzymał Macieja Alancewicza 21:17. Na nic to się zdało, bo przyjezdni już nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych pilan i przegrali 3:0.
Po meczu powiedzieli:
Krzysztof Wójcik (Joker Piła): -To nie jest tak, że w sobotę się nie skupiliśmy. W takich meczach jak play-off’y potrzeba zimnej głowy. Jak jest blok, to trzeba czasami uderzyć pod górkę, ale to jest sztuka siatkarska. Ją się nabywa po paru latach grania. Trzeba pamiętać, że to jest młody zespół. Trzon zespołu to środkowy, rozgrywający i libero, a reszta to są młodzi siatkarze. Czym więcej będą mieli czasu to będą lepiej grali. Było tak, a nie inaczej. Będzie piąte spotkanie, mam nadzieję, że wyjdziemy z niego zwycięsko.
Oskar Dziewit (Joker Piła): -Trener kazał nam iść na maksa w dzisiejszym spotkaniu i zagrać na luzie. No i udało nam się to wykonać. Szkoleniowiec po sobotnim spotkaniu powiedział, żebyśmy o nim zapomnieli. Teraz zagraliśmy swoją grę i doprowadziliśmy do piątego meczu.