Egipt - Iran 2:3 (25:21, 20:25, 21:25, 25:17, 10:15)
Egipt: Abdalla Ahmed, Ahmed Abdelhay, Abdel Latif Ahmed, Saleh Youssef, Rashad Atia, Mohamet Badawy, Wael Alaydy (libero) oraz Ahmed Elshikh, Ahmed Afifi.
Iran: Mir Saeid Marouflaklani, Seyed Mohammad Mousavi Eraghi, Hamzeh Zarini, Alireza Nadi, Arash Keshavarzi, Mohammad Mohammad Kazem, Abdolreza Alizadeh (libero) oraz Adel Gholami, Arash Kamalvand, Mohssen Andalib, Arash Sadeghiany, Mehdi Mahdavi.
Pierwszego seta udanie rozpoczęli Egipcjanie, przede wszystkim dzięki skutecznej postawie w bloku. Na pierwszą przerwę techniczną schodzili przy stanie 8:5, ale po niej grę poprawili rywale i było już 13:13. Abdel Latif skutecznie jednak zatrzymywał Irańczyków, wypracowując dla swojego zespołu prowadzenie 20:16. Siatkarze z Północnej Afryki utrzymali przewagę do końca tej odsłony, którą zakończył Saleh Fathy Youssef.
Kapitalne zagrywki i ataki, a także bloki były w tym meczu na porządku dziennym. Kapitan Iranu Alireza Nadi w pewnym momencie wykazał się też swoimi umiejętnościami piłkarskimi, a po asie serwisowym Mohssen Andaliba Iran wyszedł na trzypunktowe prowadzenie w drugiej partii (13:10). Egipcjanie stracili w tym secie inicjatywę, a rywale konsekwentnie im uciekali. Do zwycięstwa prowadzili swoją drużynę Seyed Mohammad Mousavi i Hamzeh Zarini, przede wszystkim dzięki skutecznej grze w bloku.
Na początku trzeciego seta żadnej z ekip nie udało się wypracować wyraźnego prowadzenia - na pierwszej przerwie technicznej było 8:7 dla Iranu. Później jednak dobra postawa Andaliba sprawiła wiele problemów egipskiemu libero Waelowi Alaydy, dzięki czemu na prowadzenie wyszła drużyna z Azji (16:13). Mocną stroną tego zespołu był blok, głównie w wykonaniu duetu Nadi - Mousavi. Tym też elementem Irańczycy zakończyli trzecią partię, wygrywając 25:21.
Mistrzowie Afryki nie poddali się po dwóch przegranych partiach i w kolejnej szybko wypracowali kilkupunktową przewagę (8:5, 11:5). Świetnie w bloku spisywał się Abdel Latif, nie do zatrzymania był Saleh Youssef. Opłaciło się też ryzyko na zagrywce. Wszystko to sprawiło, że Egipcjanie dość łatwo doprowadzili do tie-breaka, wygrywając w czwartym secie 25:17.
Piąta partia lepiej zaczęła się dla Egipcjan, przede wszystkim w obronie świetnie spisywał się Saleh Fathy. Na przerwę techniczną z jednym oczkiem przewagi zeszli jednak Irańczycy, a po bloku Nadi było już 9:7. Ten wynik zmusił trenera Egiptu do wzięcia czasu dla swojej drużyny. Chwilę potem musiał poprosić o drugą przerwę przy stanie 12:10, jednak ona już nie pomogła - kolejne trzy punkty zdobyli wicemistrzowie Azji i wygrali 15:10.
- To był dobry mecz. Dwa miesiące temu Egipcjanie pokonali nas dwukrotnie 3:0 na swoim terenie. Mają dobrych zawodników, dobrego trenera i profesjonalny zespół, dlatego cieszę się, że to nam udało się wygrać - mówił po spotkaniu kapitan Iranu, Alireza Nadi. Trener Hossein Madani dodał, że właśnie przez porażki sprzed dwóch miesięcy to spotkanie było bardzo trudne. - Mieliśmy duży problem psychiczny, ponieważ zawodnicy myśleli o rewanżu. Dlatego ważne było, by po prostu skupili się na tym, co mieli do wykonania. Postarali się, a ten wynik to dla nas dobry początek.
Hamdy El Safy, kapitan Egipcjan podkreślił, że jego drużyna grała dobrze tylko w pierwszym i czwartym secie, mając problemy w bloku i rozegraniu. Trener Antonio Giacobbe uzupełnił, że już przed meczem spodziewał się, iż reprezentacja Iranu będzie silnym zespołem. - Przegrali pierwszego seta, ale potem byli w stanie wrócić do gry. Moja drużyna popełniła kilka dużych błędów. Nie ryzykowała serwisem, pozwalając rywalom zdobyć więcej pewności siebie i grać lepiej - ocenił i dodał, że każdy zespół zagrał dwa dobre sety, a w tie-breaku jedna piłka może zadecydować o różnicy.
Najlepiej punktującym zawodnikiem w spotkaniu był reprezentant Iranu, Hamzeh Zarini, który zapisał na swoim koncie 19 oczek. Tylko punkt mniej zdobył zawodnik rywali, Mohamed Badawy. Oba zespoły trzynastokrotnie zdobywały punkty blokiem, porównywalnie też spisywały się w polu zagrywki: Egipcjanie bezpośrednio serwisem zdobyli 6 oczek, a Irańczycy - 7. W ataku triumfatorzy spotkania byli słabsi (36 proc. przy 41 proc. rywali), ale kluczem do sukcesu okazało się przyjęcie, stojące na poziomie 75 proc. (Egipt: 57 proc.), w którym brylowali libero mistrzów Afryki, Abdolreza Alizadeh (96 proc.) i Arash Keshavarzi (77 proc.).