PWM: Brazylia wciąż nie zachwyca, ale zwycięża

W piątkowy poranek czasu polskiego w inauguracyjnym spotkaniu 2. dnia Pucharu Wielkich Mistrzów rozgrywanego w Japonii mistrzowie świata uporali się z zespołem Iranu, zwyciężając 3:1. Brazylijczycy zrewanżowali się w pewien sposób rywalom za porażkę mistrza swojego kraju, zespołu Cimed Florianopolis z irańską drużyną Payakan w zakończonym niedawno Klubowym Pucharze Świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Iran - Brazylia 1:3 (22:25, 18:25, 25:23, 19:25)

Iran: Mir Saeid Marouflaklani, Seyed Mohammad Mousavi Eraghi, Hamzeh Zarini, Alireza Nadi, Arash Keshavarzi, Mohammad Mohammad Kazem, Abdolreza Alizadeh (libero) oraz Adel Gholami, Mohssen Andalib, Arash Kamalvand, Mehdi Mahdavi.

Brazylia: Bruno, Sidao, Vissotto, Murilo, Thiago, Rodrigao, Sergio (libero) oraz Theo, Marlon.

Brazylijczycy rozpoczęli mecz bez swojego kapitana Giby, który odpoczywał w narożniku dla rezerwowych, ponadto wolny dzień dostał Lucas, natomiast w wyjściowej szóstce pojawili się Sidao oraz nie grający z Kubańczykami Thiago. Jednak pomimo tych zmian mistrzowie świata to wciąż zespół bardzo doświadczony i dzięki dobrej grze Rodrigao oraz Murilo już na pierwszej przerwie technicznej objęli prowadzenie 8:7. Wicemistrzowie Azji nie zamierzali jednak składać broni - Arash Keshavarzi brylował w bloku zatrzymując Murilo, a Hamzeh Zarini skutecznie przebijał się przez blok Brazylijczyków.

W tym fragmencie gry wystawiający mistrzów świata Bruno miał spore problemy z właściwą współpracą na lewym skrzydle z przyjmującym Thiago, w związku z czym ciężar gry musiał wziąć na siebie środkowy Sidao, pomagając swojemu zespołowi utrzymać dwupunktowe prowadzenie na drugiej przerwie technicznej (16:14).

Tymczasem po bloku Mousaviego na Thiago Irańczycy doprowadzili do remisu po 18. Kolejne trzy punkty zdobyli jednak Brazylijczycy, a o przerwę dla swojego zespołu poprosił trener Azjatów Hossein Madani. Przerwa źle podziałała na mistrzów świata, Irańczycy doprowadzili do remisu 22:22. Ostatnie słowo w tej partii należało jednak do Brazylii, prawdziwym liderem zespołu podczas absencji Giby okazał się Murilo i to po jego znakomitej zagrywce oraz udanej akcji w obronie Canarinhos zwyciężyli 25:22.

Set drugi rozpoczął się zupełnie nieoczekiwanie. Po dwóch udanych blokach Irańczyków w wykonaniu Mousaviego i kapitana Alireza Nadi oraz atomowych zagrywkach Mohammada Kazema, wicemistrzowie Azji objęli prowadzenie 6:3. Sytuację dobrą i spektakularną grą na siatce próbował odmienić Thiago, jednak to wystarczyło jedynie do zmniejszenia straty i na pierwszą przerwę techniczną Brazylijczycy zeszli przegrywając 6:8. W miarę upływu czasu w tym secie Mohammad Kazem nękał Brazylijczyków coraz mocniejszymi atakami, ponadto popisał się udanym blokiem na Visotto i wydawało się, że Irańczycy mogą w tej partii sprawić niespodziankę. Jednak Brazylia to doświadczony zespół, w drugiej części tej partii mistrzowie świata pokazali swoją wyższość. Po bloku Rodrigao na Andalibie prowadzili już 19:15, trener Irańczyków poprosił o czas, ale zwycięstwo w secie wymykało się z każdą piłką i ostatecznie mimo problemów w początkowym fragmencie tego seta Brazylijczycy zwyciężyli 25:18 i objęli prowadzenie 2:0.

Wydawało się, że trzecia partia będzie ostatnią w tym spotkaniu. Na pierwszą przerwę Canarinhos zeszli przy prowadzeniu 8:7, po znakomitej grze Visotto w bloku oraz równie skutecznej postawie w ataku tego zawodnika. Chwilę potem atakujący Brazylii popisał się asem serwisowym i mistrzowie świata prowadzili już 10:7. Mecz wydawał się zbliżać do końca, a trener wicemistrzów Azji poprosił o przerwę, mając nadzieję, że jego zespół jeszcze podejmie walkę. Niemożliwe stało się faktem. Brazylijczycy zaczęli grać niepewnie, tymczasem Irańczycy po punktowej zagrywce Zariniego wyrównali na 13:13. Chwilę później był kolejny remis (po 18), po udanych zagraniach Kamalvanda i Gholamiego. Zespół Iranu nie miał już nic do stracenia, rozpędzona drużyna z Azji dominowała w tym fragmencie gry i po udanej akcji Kazema na prawym skrzydle Brazylijczycy przegrywali 21:23. Trener Canarinhos poprosił o czas, jednak nic to nie zmieniło, a po zagrywce w siatkę Visotto set zakończył się wygraną zespołu z Azji 25:23.

Początek czwartej partii to wyrównana gra z obu stron. Mistrzowie świata prowadzili na pierwszej przerwie technicznej 8:6, ale trener Bernardo Rezende był momentami wściekły, obserwując grę swojego zespołu. Po bloku Thiago na Kazemie przewaga wzrosła do czterech punktów (11:7). W tym momencie na ostatni zryw zdobyli się Irańczycy. Blokiem na Rodrigao popisał się Mousavi i przewaga Brazylii stopniała do stanu 12:11. Jednak po przerwie na żądanie mistrzowie świata szybko odskoczyli na 16:12 po dwóch kapitalnych atakach Murilo i stało się jasne, że spotkanie zakończy się w czterech setach. Skoncentrowani Brazylijczycy utrzymali wysoki poziom gry do końca, a zrezygnowani i pozbawieni siły ognia wicemistrzowie Azji musieli pogodzić się z rolą pokonanych, przegrywając tą partię 19:25.

Pomimo porażki zadowolony z gry swoich podopiecznych był trener Iranu Hossein Madani, choć stwierdził, że jego graczy stać na jeszcze lepszą postawę. Jednak prowadzenie wyrównanej walki z najlepszym zespołem na świecie, jakim jest Brazylia, uznał za duży sukces swojej drużyny. W podobnym tonie wypowiadał się kapitan Alireza Nadi, potwierdzając klasę rywali i chwaląc grę swoich kolegów z zespołu.

Rywali chwalił także trener zwycięzców. Grę Iranu określił jako fantastyczną, podkreślając duże tempo swoich przeciwników oraz duże serce, jakie wkładają w każde zagranie. Stwierdził, że zespół wicemistrzów Azji poczynił ogromne postępy od ostatniej konfrontacji obu drużyn. Słabszą grę swojego zespołu tłumaczył zmęczeniem po spotkaniu z ekipą Kuby.

Kapitan Brazylii Murilo również przyznał, że nie był to najlepszy występ jego zespołu, ale w tak krótkim turnieju przede wszystkim liczy się wygrana i teraz jego koledzy myślą już o kolejnej konfrontacji z Polakami. Na pytanie czy odczuwał jakąś specjalną presję spowodowaną brakiem Giby, odpowiedział: - Nie, raczej nie. Mamy znakomitą grupę zawodników, 14 graczy gotowych do gry, dziś zagraliśmy z Thiago i Sidao, w związku z czym Giba mógł odpoczywać.

Najlepiej punktującym siatkarzem spotkania był atakujący mistrzów świata Leandro Visotto, który zdobył 21 oczek, mając wysoką skuteczność w ataku (18 udanych na 31 prób) oraz dodając 2 punkty w polu zagrywki. W ekipie rywali na pochwały zasłużył Mohammad Kazem, zdobywca 17 punktów, oraz Zarini Hamzeh, który zakończył mecz z 16 oczkami. Obaj mieli wysoką skuteczność w ataku (ponad 50 procent), po jednym punkcie zdobyli także udanymi serwisami. Co ciekawe, Irańczycy skuteczniej blokowali od mistrzów świata, zdobywając w tym elemencie 11 punktów przy 10 oczkach swoich rywali. Rewelacyjnie w tym spotkaniu blokował środkowy Mousavi Eraghi Seyed - 5 punktów w tym elemencie. W przyjęciu lepsi byli Brazylijczycy, na czele z niemal bezbłędnym tego dnia Murilo i również bardzo pewnym libero Sergio.

Komentarze (0)