"Żenada i katastrofa". Polacy grzmią po ogłoszeniu decyzji ws. igrzysk

Przed igrzyskami największe emocje w reprezentacji Polski wzbudza fatalny pomysł MKOl, który daje możliwość powołania do kary 13. zawodnika. Ma on pełnić rolę "dżokera" medycznego. - Już lepiej, gdyby go nie było - uważa trener Nikola Grbić.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Nikola Grbić WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Nikola Grbić
W jeszcze mocniejszych słowach pomysł działaczy światowej federacji komentuje kapitan reprezentacji Polski, Bartosz Kurek. - To katastrofa, żenada. A i tak gryzę się w język, by nie powiedzieć ostrzej, bo nie chcę dostać kary. Uważam to za dużą głupotę i słabość naszej dyscypliny w oddziaływaniu na MKOl - uważa 35-latek.

Igrzyska olimpijskie pozostają ostatnia dużą imprezą siatkarską, w której obowiązuje limit 12 zawodników w drużynie. Światowa federacja już dawno rozszerzyła kadry do 14 zawodników, ale nie była w stanie przekonać do tego samego przedstawicieli MKOl. W zamian wymyślono więc dziwaczną formułę, w której każda drużyna będzie mogła ustanowić tzw. "dżokera medycznego". Zawodnik taki będzie mógł trenować z drużyną podczas igrzysk i w razie kontuzji podstawowego zawodnika będzie mógł dołączyć do meczowej kadry.

Jeśli jednak nikt nie dozna kontuzji, to zawodnik cały czas będzie mieszkał poza wioską olimpijską, a w razie zdobycia medalu, nie będzie miał praw do krążka.

ZOBACZ WIDEO: 366 maratonów w ciągu roku. I to koniec! Ujawnił nowe plany

- Proszę mi wierzyć, że dla mnie to największa zagwozdka. To zupełnie bezsensowny zapis w regulaminie. Przypuśćmy, że w czasie igrzysk kontuzji dozna libero, a ja jako rezerwowego wskazałem środkowego. Jaki sens ma ten transfer medyczny? Nikt nie potrafi przewidzieć co się stanie, więc nie rozumiem dlaczego stworzono coś takiego. Już samo założenie jest fatalne. Jeden zawodnik zostaje w Paryżu i ma nadzieję, że ktoś dozna kontuzji, bo to da mu szansę dołączenia do kadry i zdobycia medalu - burzy się trener polskiej kadry, Nikola Grbić.

- To nie ma żadnego uzasadnienia. Chcieliśmy dwóch dodatkowych zawodników, a dano nam jednego i to jeszcze w dziwnej formule. To trochę tak, jakbyśmy wnioskowali o kredyt na sto tysięcy, a przyznanoby nam jedynie pięć tysięcy. Mam wrażenie, że w takiej sytuacji byłoby lepiej nie dostać nic, bo coś takiego sprawia, że stajesz się zdezorientowany - dodaje.

- Rola 13. zawodnika nie będzie łatwa i nie będzie to nic przyjemnego. Przecież ten zawodnik będzie musiał przebywać poza wioską, obserwować wszystko z boku, a na koniec nie otrzyma medalu. Nie rozumiem tego przepisu. Nie widzę sensu. Znów zapomniano o to zadbać i obudziliśmy się z protestami kilka miesięcy przed igrzyskami. O takie sprawy trzeba dbać odpowiednio wcześniej. Mam nadzieję, że temat wróci już pierwszego dnia po zakończeniu igrzysk - uważa kapitan reprezentacji, Bartosz Kurek.

Wiele wskazuje na to, że ostatecznie trener w roli "dżokera" będzie musiał postawić na jednego z przyjmujących, bo to oni są najbardziej uniwersalni. To z kolei sprawia, że w takiej roli być może znajdzie się jedna z gwiazd reprezentacji np. Bartosz Bednorz, Tomasz Fornal, czy Kamil Semeniuk. Konkurencja na tej pozycji jest bardzo duża, a dla przegranego możliwość pozostania w Paryżu będzie marnym pocieszeniem.

- Zgadzam się z Bartkiem. To pokazuje słabość naszej dyscypliny. Nigdy nie wrócimy już do 12 zawodników, to jest przeszłość. Nie rozumiem, dlaczego załatwienie dwóch dodatkowych miejsc w drużynie jest aż takim problemem. Przecież na igrzyskach co chwilę wprowadza się kolejne dyscypliny, przecież dwa medale więcej dla drużyny, czy dwa miejsca we wiosce olimpijskiej to nie powinien być żaden problem. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego od lat nie można tego załatwić - piekli się Serb.


Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Kubiak wybrał klub na kolejny sezon
Patry tonuje nastroje przed finałem LM

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×