W nocy z wtorku na środę (14/15 maja) naszego czasu zmagania w Lidze Narodów kobiet zainaugurowała reprezentacja Brazylii. W pierwszym spotkaniu zmierzyła się z Kanadą i była wyraźnym faworytem tego pojedynku.
Przebieg tego meczu był dość niespodziewany. Brazylia w premierowej odsłonie prowadziła 21:17 i wydawało się, że rywalki nie będą miały czego szukać. Kanadyjki w najważniejszym momencie doprowadziły do remisu (23:23), a później do gry na przewagi. Mimo obronionej piłki setowej przeciwniczki postawiły kropkę nad "i" przy kolejnej.
W drugiej partii od stanu 22:21 dla Brazylii trzy punkty z rzędu zdobyły Kanadyjki. I przy drugiej piłce setowej udało im się nieoczekiwanie wyrównać stan tej rywalizacji.
Mimo że zespół z Ameryki Południowej w trzecim secie prowadził 23:19, to ostatecznie doszło do gry na przewagi. Podczas niej Brazylijki ponownie zdołały opanować sytuację i tym samym zapewniły sobie jeden duży punkt meczowy. W kolejnej partii miała miejsce dominacja i faworytki zwyciężyły do 12.
Wcześniej jeszcze odbyła się azjatycka rywalizacja między Chinami a Koreą Południową. To spotkanie jednak nie miało praktycznie żadnej historii, bo ze strony Koreanek najlepszym wynikiem była porażka 16:25 w drugiej partii. Niespodzianki nie było i faworytki zgodnie z przewidywaniami rozbiły rywalki.
Brazylia - Kanada 3:1 (26:24, 23:25, 26:24, 25:12)
Chiny - Korea Południowa 3:0 (25:15, 25:16, 25:14)
Przeczytaj także:
Niepewna przyszłość Malwiny Smarzek w kadrze. Była reprezentantka komentuje
Pogrom w pierwszym meczu "polskiej" grupy w Lidze Narodów
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: urodziny, sesja, wywiady. Pracowity dzień reprezentantek