Podczas ostatniego sparingu przed igrzyskami w Paryżu w reprezentacji Polski można było zobaczyć coś absolutnie niepokojącego. W pierwszym secie meczu z Amerykanami Biało-Czerwoni wpadli w dołek, którego dawno nie oglądaliśmy. Stracili 10 punktów z rzędu. Nie to było jednak najgorsze.
W naszej reprezentacji można było zobaczyć zawodników ze spuszczonymi głowami, w oczy rzucała się niemoc i panika. Przecież to był mecz towarzyski, od którego nic nie zależało. Ten obrazek doskonale pokazuje, z jak ogromną presją muszę mierzyć się reprezentanci Polski.
- Rekomenduję moim graczom, by nie czytali spekulacji medialnych, bo to nic nie daje. A i tak to robią. Spekulacje i komentarze wśród fanów nie zawsze są do końca sprawiedliwe - mówił nam jeszcze niecały miesiąc temu selekcjoner Biało-Czerwonych Nikola Grbić.
ZOBACZ WIDEO: dziejesiewsporcie: Niecodzienne obrazki z boiska. Bramkarz aż wziął się za łopatę
Teraz problem urósł do sporych rozmiarów. Otwarcie wyraził to trener.
- Presja jest olbrzymia, stres zawodników też jest na wysokim poziomie. Wszyscy o nas mówią, spodziewają się sukcesu. Robię, co mogę, by ochronić naszą drużynę. Nie chcę, by zawodnicy to czytali, analizowali. Izoluję ich od takich treści, bo w przeciwnym razie w kluczowym momencie ich myśli będą gdzieś indziej, a nie na boisku. Spodziewamy się chaosu w wiosce, wiemy, że każdy z siatkarzy będzie narażony na wiele bodźców. Na to nie da się być do końca przygotowanym, bo igrzyska to impreza zupełnie inna niż pozostałe. Liczę tu szczególnie na bardziej doświadczonych zawodników, by pomogli debiutantom - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty Grbić po niedzielnym meczu z USA (3:2).
Jak w dobie mediów społecznościowych odciąć się od krytyki? Jak wytrzymywać trudne momenty? Czy w każdej drużynie powinien pracować trener mentalny? O sprawę zapytaliśmy psychologa PKOl Marcina Kwiatkowskiego.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty: W meczu z USA nastąpił paraliż, zawodnicy przez pierwsze dwa sety mieli zwieszone głowy. Dlaczego?
Marcin Kwiatkowski, psycholog PKOl: Igrzyska olimpijskie niosą presję dla wszystkich kadr, nie tylko dla naszej. To coś naturalnego. Polacy przystąpią do igrzysk z poziomu jednego z głównych faworytów. Trudno w ogóle do tego podchodzić w inny sposób. Nie znam osoby, która by mówiła, że celem nie jest medal. Zawodnicy są już w okresie bezpośredniego przygotowania, a mecze towarzyskie traktują bardzo poważnie.
Być może nie spodziewali się takiego początku w starciu z USA. Natomiast reakcja zespołu w trzech kolejnych setach była na mistrzowskim poziomie. Jesteśmy doświadczonym zespołem, który rywalizował z sukcesami o najwyższe cele, podobnie jak trener Nikola Grbiċ. To ogromna wartość, jeśli chodzi o naszą kadrę
To skąd w ogóle ta presja?
To obawa przed porażką, to wysokie oczekiwania otoczenia, to myśl o ewentualnych kosztach psychologicznych przegranej. Tak już jest, że faworyci odczuwają większą presję i to może prowadzić do zachowawczej gry lub nietrzymania się taktyki. Pojawiają się myśli w stylu: "co zrobić, żeby tylko nie przegrać?". Zwiększa się wtedy napięcie i pojawiają się proste błędy.
Presja może wpływać dwojako na efektywność występu sportowego: może go dławić albo zwiększy wydajność. Dławienie jest wtedy, gdy chcemy za bardzo i wtedy zwykle przynosi to odwrotny skutek.
To jedna z pierwszych kadr w historii polskiego sportu wśród sportów zespołowych, która mierzy się z presją faworyta na igrzyskach olimpijskich. Wierzę, że i naszych siatkarzy pojawi się zwiększona wydajność, wynikająca z doświadczenia, odniesionych sukcesów i silnej motywacji zespołu a także radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi, jak w tym meczu z USA.
Dlaczego zawodnicy tak bardzo przejmują się opiniami internautów czy mediów? Co może zrobić trener w takiej sytuacji?
Możliwości jest kilka. Pierwszą z nich jest częściowe albo całkowite odcięcie od mediów. Druga możliwość, to odwrażliwienie na działanie mediów. Jeśli ktoś czyta o sobie dużo komentarzy, często negatywnych, to następuje uodpornienie na krytykę. Często spotykam się z takimi sportowcami w swojej karierze psychologa. Trzecią drogą jest nauczenie zachowań adaptacyjnych. Zawodnicy przechodzą szkolenia, w jaki sposób przechodzić do komentarzy i uczą się tego, by na nich to nie oddziaływało.
To pierwsze pokolenie sportowców, które ma do czynienia z taką presją otoczenia, mediów, także wielu kanałów społecznościowych. Wystarczy czasem jedno, dwa kliknięcia, by przeczytać o sobie coś negatywnego.
Presja kiedyś wcale nie była mniejsza, lecz porównywalna. Zobaczmy, jak wyglądała niegdyś selekcja do zespołu. Mieliśmy po kilkunastu zawodników na jedną pozycję, więc rywalizacja była bardzo zacięta. Zainteresowanie zespołem Huberta Wagnera, mimo że nie funkcjonowały media społecznościowe, było ogromne.
Różnica jest taka, że w chwili obecnej mamy naszych idoli na wyciągnięcie ręki, a przepływ informacji jest błyskawiczny. Wymaga to od zawodników elastyczności i umiejętności funkcjonowania w tej złożonej rzeczywistości. Nie zawsze tylko stricte sportowej.
Jedno pozostaje niezmienne. Ważne, aby zawodnicy pomimo wielu obowiązków cieszyli się z samego startu. Myślę, że to właśnie będzie cechowało reprezentację siatkarzy.
Nikola Grbić często mówi o ogromnej roli doświadczonych zawodników. Jak dużo mogą pomóc takie osoby jak Bartosz Kurek, który w kadrze jest od 17 lat?
Wystarczyło zobaczyć mecz z USA. Trudno, żeby na boisku było sześciu liderów. W newralgicznych momentach pojawia się często jedna, dwie osoby, które ciągną grę zespołu. Doświadczeni gracze przeżyli setki trudnych sytuacji, piłek przy 13:13 w tie-breaku. Im ręka będzie rzadziej drżeć w trudnych momentach.
Zawodnicy z mniejszym doświadczeniem, dla których będą to pierwsze igrzyska, będą szukać oparcia w liderach. Ci młodzi siatkarze w reprezentacji Polski już na poziomie selekcji do zespołu musieli zmierzyć się z ogromną presją. Bez wątpienia obserwacja i wsparcie starszych kolegów z zespołu ten proces im ułatwiło.
A czy rywalizacja o miejsce w zespole jest potrzebna? Tak, gdyż już wtedy nastąpiło częściowe przygotowanie zawodników do radzenia sobie z trudną sytuacją o wysokim poziomie presji, z którą spotkają się w Paryżu.
Jak opanować takie negatywne emocje, chociażby podczas ćwierćfinału igrzysk?
Technik jest wiele. Genetycznie mamy uwarunkowane pewne predyspozycje do tego, by lepiej funkcjonować w sytuacji trudnej i kontrolować emocje. Do tego dochodzi trening. Zawodnicy indywidualnie stosują techniki radzenia sobie ze stresem, budują pewność siebie w oparciu o rozmowy wewnętrzne i pozytywne wyobrażenia, stosują ćwiczenia oddechowe.
Trenują także w obecności bodźców rozpraszających. To może być hałas, symulacja zawodów, żywiołowo reagująca publiczność. Służą też temu sparingi przed własną publicznością. Nikola Grbić dobrał w przypadku naszych siatkarzy bardzo mocnych przeciwników, co wskazuje pośrednio na cele, o jakie chce walczyć nasz zespół.
Nasza kadra na stałe nie pracuje z żadnym psychologiem ani trenerem mentalnym. To błąd?
Psycholog nie jest niezbędny w drużynie. Jest wiele zespołów, które go nie mają. Może sama reprezentacja nie współpracuje z nikim, ale często zawodnicy pracują z kimś indywidualnie. Sami wiedzą z doświadczenia, czego potrzebują.
Sam selekcjoner pełni także po części rolę psychologa. Nikola Grbić to znakomity motywator. Przecież ta drużyna przez niego prowadzona zdobyła mistrzostwo Europy i wygrała Ligę Narodów. To zdecydowany i życzliwy trener, który kontroluje też przygotowanie psychiczne.
Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Martwiące obrazki przed igrzyskami w Paryżu. Tego dawno nie widzieliśmy w reprezentacji Polski [OPINIA]
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)