Siatkarki MKS-u są skazywane na pożarcie. Jednak sport jest sportem i zawsze są szanse, jeśli nie na zwycięstwo, to na ugranie jednej lub dwóch partii. Właśnie z takim celem do Włoch pojechał dąbrowski zespół. - Nazwa Scavolini Pesaro nie powala mnie na kolana - mówiła z uśmiechem na ustach przed wyjazdem Magdalena Śliwa, najbardziej doświadczona zawodniczka w zespole.
Szkoleniowiec drużyny z Dąbrowy Górniczej jest świadomy, że spotkanie nie będzie należeć do łatwych. - Scavolini jest zespołem z najwyższej półki, mistrz Włoch, faworyt Serie A1 oraz Ligi Mistrzyń, więc możemy spodziewać się trudnego meczu - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Informacja o przyznaniu MKS-owi "dzikiej karty" uprawniającej do udziału w Lidze Mistrzyń wywołała mieszane uczucia w środowisku siatkarskim. Gdy pierwsze wrażenia opadły, pozostała ciekawość, jak dąbrowianki zaprezentują się w pojedynkach z najlepszymi europejskimi zespołami. - Jesteśmy odważni, że startujemy w Lidze Mistrzyń i powinno się nas za to cenić - szczerze powiedział Waldemar Kawka.
Nie jest tajemnicą, że faworytkami spotkania oraz grupy B są właśnie mistrzynie Włoch, Scavolini Pesaro. - Będziemy się bronić tych Włoszek. Faworytem na pewno nie jesteśmy. Wiemy kto tam gra, więc każdy set, każdy punkt będzie dla nas sukcesem - przyznał Kawka. - Natomiast jak my wypadniemy, to naprawdę nie wiem - dodał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Przewidywany wynik to szybkie 3:0 dla Scavolini. Takiego samego zdania jest dąbrowski szkoleniowiec. - Nie chciałbym się wygłupiać, ale gdyby było 1:3 to ja i mój zespół bylibyśmy szczęśliwi - powiedział.
MKS nie jest faworytem spotkania, jednak sport jest sportem i wszystko może się wydarzyć. Pojedynek między drużyną z Dąbrowy Górniczej oraz Pesaro zostanie rozegrany 3 grudnia. Początek o 20:30.