Odkąd w prasie ujawniono zmiany jakie w statucie Polskiego Związku Piłki Siatkowej proponuje specjalnie w tym celu powołana komisja pod przewodnictwem Bogusława Adamskiego, sprawa wydatków na krawaty, proporczyki i obiady finansowane przez PZPS stała się szeroko komentowana nie tylko w światku siatkarskim. - To dopiero propozycje, które są konsultowane - wyjaśniał przewodniczący Adamski. - Zmiany musi przegłosować Nadzwyczajne Walone Zgromadzenie Delegatów PZPS - tłumaczył.
Zgromadzenie odbyło się w poniedziałek i zmiany "przyklepało". Nie obyło się jednak bez zaskoczeń. Pierwszym była nikła frekwencja delegatów. Z 84 uprawnionych, na Walnym Zgromadzeniu zjawiło się ich jedynie 54, co ledwo, ledwo dało kworum zdolne do przeprowadzenia zmian. -Liczba delegatów stanowi 64 procent uprawnionych i podejmowane dziś uchwały będą prawomocne - ogłosił z ulgą przewodniczący komisji mandatowej, tuż po skrupulatnym przeliczeniu działaczy.
- Spotykamy się rok po wyborach i muszę przyznać, że był to bardzo udany czas. Mam tu na myśli sukcesy sportowe i medale mistrzostw Europy zdobyte przez panie i panów, ale bardzo wysoko cenię sobie również powstanie Akademii Polskiej Siatkówki, która powinna łączyć cale środowisko i na pewno przyniesie nam wiele pożytku - w krótkim, wstępnym wystąpieniu powiedział prezes Mirosław Przedpełski. Prezes dodał również, że liczy na to, że dobra atmosfera towarzyszyć będzie także obradom zgromadzenia, a zmiany statutowe, które podobno są konieczne, zostaną uchwalone.
Obserwatorom wydawało się więc, że sprawy pójdą gładko szybko i bez zgrzytów. Nic podobnego. Pierwszy w dyskusji zabrał głos Cezary Matusiak, główny komisarz PLPS wystąpił jako delegat Mazowiecko Warszawskiego ZPS i zaapelował do delegatów by… zaniechali prac nad statem. - W projekcie jaki otrzymaliśmy trudno doszukać się zmian na które liczyliśmy. Przedstawiono nam zupełnie nieistotne poprawki, a ich poziom merytoryczny jest bardzo slaby - grzmiał Matusiak. - W statucie potrzebne są zmiany dotyczące struktur związkowych i metod działania. Jednym słowem takie, które wprowadzi nowa aktualnie znajdująca się w Sejmie, ustawa o sporcie. Prawdopodobnie zostanie już niedługo uchwalona. Wtedy będziemy musieli jeszcze raz gruntownie zmieniać nasz statut - tłumaczył i zaproponował podjęcie uchwały o zaniechaniu prac komisji statutowej oraz wyznaczeniu nowego terminu Walnego Zgromadzenia w przyszłym roku.
Najbardziej urażony takim wystąpieniem poczuł się nie kto inny, jak główny autor poprawek, Bogusław Adamski. - Jestem zaskoczony postawą Czarka. Wieloletni działacz nie powinien zgłaszać takiego wniosku i przekreślać pół roku naszej ciężkiej pracy. Wprowadzone zmiany, a przede wszystkim te dotyczące wydatków, to wymóg Izby Skarbowej i ministerstwa. Przypomnę, że już raz związek pozbawiony został dotacji z powodu niejasności finansowych - denerwował się Adamski, by w końcu stwierdzić, że Cezary Matusiak swoim wnioskiem zgłosił wotum nieufności, dla zarządu PZPS, który przecież projekt zmian rekomendował. - Mam nadzieję, że swoje wnioski jednak przemyśli i wycofa dodał.
Nic z tego. Za Matusiakiem murem stali delegaci z Mazowsza. - Jestem również członkiem zarządu naszego związku i w zgłoszonej propozycji nie widzę nic złego. Zmiany wzorowane na statucie Polskiego Związku Piłki Nożnej nie są potrzebne w siatkówce. Przynajmniej na razie - powiedział w przerwie naszemu portalowi Jacek Kasprzyk, a jego kolega przedstawili następny wniosek. - Chcemy tajnego głosowania - mówił Matusiak. - To pomoże tym, którzy boją się inaczej głosować. Ja nie jestem strachliwy, ale tajne głosowanie w tak ważnych kwestiach pewien komfort kolegom, którzy mają inne zdanie niż oficjalne - tłumaczył Kasprzyk.
A co na to wszystko prezes Przedpełski? Zasiadł "okrakiem na barykadzie". - Coż, ja jestem człowiekiem biznesu i nie wydaje mi się, by trzeba było w statucie wielkiego związku pisać o kosztach gadżetów czy biletów. Jeśli jednak takie są wymogi, to nie mamy wyjścia - mówił i pytał prawnika czy naprawdę zmiany związane z wydatkami na działalność statutową nie mogą, tak jak dotychczas, znajdować się w regulaminach.
Zaskoczony wnioskami mazowieckich delegatów przewodniczący obrad, postanowił, że głosowanie nad ich propozycjami odbędzie się na końcu. – Teraz przedyskutujemy poprawki - mówił. Działacze debatowali więc o zmianach w statucie, które być może w ogóle nie będą wprowadzane. - Co zrobić,, miałem nadzieję, że najpierw przegłosujemy nasze wnioski, ale stało się inaczej - komentował w kuluarach przebieg obrad Cezary Matusiak.
Kiedy jednak okazało się, że delegaci większością dwóch głosów przesądzili, że głosowania będą jawne, stało się jasne, iż "mazowiecka bomba" nie wybuchnie w stolicy. Za kontynuowaniem obrad było 29 delegatów, a za podjęciem uchwały sankcjonującej zmiany głosowało ich 36. Trochę zamieszania zapanowało jedynie wtedy, gdy okazało się, że statutowe zmiany można uchwalić jedynie większością 2/3 głosów "za". W ruch poszły długopisy i komisja mandatowa zaczęła liczyć "na piechotę". Kiedy w końcu ogłoszono, że uchwala jest prawomocna, niektórzy odetchnęli z ulgą, ale inni zapowiedzieli, że to jeszcze nie koniec.
- Nie czuję się przegrany. To dopiero pierwsza runda. Kolejna będzie w przyszłym roku. Naprawdę uważam, że jesteśmy tak silnym związkiem, że kojarzenie nas z PZPN szkodzi naszemu wizerunkowi. Stać nas na nowoczesny statut, który pozwoli pracować siatkarskiej federacji w nowoczesny sposób - skomentował efekty zgromadzenia Cezary Matusiak. A wymogi rozliczeń finansowych? - To kwestia właściwego pisywania faktur i dobrej księgowości - twierdzi Jacek Kasprzyk. - Wiem co mówię, bo tak dzieje się na przykład w AZS, gdzie pracuję i nigdy nie było żadnych kłopotów że służbami skarbowymi.
Na razie jednak będzie obowiązywał statut w wersji przyjętej na poniedziałkowym zgromadzeniu. Prócz zmian dotyczących finansowania działalności statutowej, zdecydowano także o powołani Komisji Licencyjnej, a opieką związku otoczono statystyków i członków sztabów medycznych. - Podjęliśmy uchwałę, która nie wszystkich zadowala. Ja też mam wątpliwości, ale widocznie, jak mówią prawnicy, tak musi być - podsumował prezes Przedpełski, a przewodniczący obrad dodał, że komu się nie podobają postanowienia Walnego Zgromadzenia, może je zaskarżyć do sądu, który podejmie ostateczną decyzję.
Od teraz nawet zakup garnituru czy bielizny, nie mówiąc już od krawacie, proporczykach, czy biletach do kina dla siatkarzy będzie działalnością statutową związku. - A co że znaczkami? One kosztują więcej niż proporczyki - zapytał jeden z delegatów podczas dyskusji. Nie wiadomo czy żartował czy może pytał poważnie. Tak samo jak trudno przewidzieć, czy wprowadzone poprawki nie będą polem do nadużyć? Zobaczymy po pierwszym niezależnym audycie, który ma być przeprowadzamy raz w roku. Mówi o tym projekt nowej ustawy o sporcie kwalifikowanym.