Nie lubią Łuczniczki - relacja z meczu Delecta Bydgoszcz - Pamapol Wieluń

Niedoceniany i zlekceważony przez siatkarzy Delekty beniaminek z Wielunia okazał się lepszy w pierwszym spotkaniu o awans do finału Pucharu Polski. Gracze Damiana Dacewicza pokonali bydgoszczan 3:1.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Przed meczem bardziej na zwycięstwie powinno zależeć gospodarzom, bo to właśnie w Bydgoszczy w dniach 23-24 stycznia odbędzie się finał tych prestiżowych rozgrywek. - Już pięć razy wygrywałem to cenne trofeum. I nie zamierzam na tym poprzestać. Tym bardziej, że Puchar Polski traktuję podobnie jak rozgrywki ligowe - mówił przed meczem opiekun Delekty. W jego drużynie po raz kolejny zabrakło libero Michała Dębca, który nie znalazł miejsca nawet na ławce rezerwowych.

Początek wtorkowego pojedynku wyznaczono dopiero na godzinę 20:30. Wszystko przez transmisję w Polsacie Sport. - Jest to trochę niefortunny termin, bo to bardziej czas na spotkania w gronie rodzinnym - mówił Damian Dacewicz. Jego siatkarze jednak bardzo solidnie przygotowali się do ostatniej potyczki. Jedynie na początku pierwszego seta mieli drobne problemy z zagrywką Delekty. Gospodarze równiez dzięki dobrej grze pod siatkę Grzegorza Szymańskiego szybko odskoczyli na kilkupunktową przewagę (7:2), ale ona natychmiast została zniwelowana przez beniaminka PlusLigi (9:9). - Graliśmy na luzie i to nam zdecydowanie pomogło - dodał Marcin Nowak.

I właśnie pierwsza i czwarta odsłona była najciekawsza. Inauguracyjna partia trwała aż trzydzieści minut, bo po ataku Lubiejewskiego był znów remis 24:24. Wymiana ciosów trwała do końca. Podopieczni Damiana Dacewicza obronili aż pięć piłek setowych (!) i skapitulowali dopiero po silnym ataku wspomnianego Grzegorza Szymańskiego (29:27). W kolejnych fragmentach Pamapol zdecydowanie poprawił przyjęcie i grę w bloku, dzięki czemu zwyciężył pewnie w drugim i trzecim secie, w pełni kontrolując przebieg wydarzeń na parkiecie. Bardzo dobrze w przyjezdnej ekipie funkcjonował blok, a spory popłoch w szeregach obronnych Delekty swoimi atakami sprawiał Mikołaj Sarnecki.

W obu partiach wyrównana walka trwała jedynie do połowy każdego z setów. Wielunianie szczególnie wykorzystali słabość gospodarzy w trzeciej odsłonie, kiedy po nieudanym ataku Wołosza przegrywali 15:14. Później jednak nadzwyczaj łatwo i szybko zyskali sześć punktów, bo Piotr Gruszka nie mógł znaleźć sposobu na blok rywali (15:19). - Zawiedliśmy w każdym elemencie. Nie chcę tutaj komentować sprawy dobrego przyjęcia gości. Przez cały ostatni tydzień solidnie przygotowywaliśmy się do tego meczu, a teraz zepsuliśmy sobie Święta - grzmiał trener Wspaniały.

Początek ostatniego seta ponownie należał do gospodarzy (8:4,11:9), ale mobilizacji wystarczyło tylko na moment. Od stanu 12:12 żadna ze stron nie mogła wypracować sobie większego prowadzenia, bo walka toczyła się niemal do samego końca. Dopiero w decydujących fragmentach dwa skuteczne bloki wykonane na Sopko (23:24) i Szymańskim (23:25) załatwiły całą sprawę. - Zamiast tego zwycięstwa wolałbym wywalczyć punkty w lidze, które znacznie przybliżyłyby nasz zespół do czołowej ósemki. We wtorek wychodził nam praktycznie każdy element gry, a tego nam brakowało w ostatnich pojedynkach w PlusLidze. W rundzie rewanżowej właśnie powinniśmy tak zostawiać serce na boisku, a wtedy bez przeszkód utrzymamy siatkarską elitę dla Wielunia - podsumował grę swoich podopiecznych Damian Dacewicz.

Dla gospodarzy to już trzecia porażka w tym sezonie na własnym parkiecie. Dotychczas Delekta w "Łuczniczce" triumfowała tylko raz, kiedy pokonała Politechnikę Warszawską 3:1.

Delecta Bydgoszcz - Siatkarz Wieluń 1:3 (29:27, 20:25, 19:25, 23:25)

Delecta: Woicki, Sopko, Cerven, Gruszka, Szymański, Jurkiewicz, Lambourne (libero) oraz Lipiński, Serafin.

Pamapol: Matejczyk, Wołosz, Kordysz, Buniak, Lubiejewski, Zajder, Kryś (libero), oraz Sarnecki, Stelmach, Nowak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×