Serbscy studenci od ponad czterech miesięcy protestują po katastrofie w Nowym Sadzie, kiedy to na dworcu zawaliła się część zadaszenia. Manifestanci zarzucają rządzącym zaniedbania i układy korupcyjne, które doprowadziły do śmierci 15 osób.
Protesty nabrały na sile i władzy sprzeciwiają się nie tylko studenci. Tydzień temu na ulice w kraju wyszło nawet kilkaset tysięcy osób i to mimo że za manifestacje grożą poważne konsekwencje. W lutym serbskie media podały, że czwórka mężczyzn z kijami bejsbolowymi pobiła studentów w Nowym Sadzie. Napastnicy mieli wyjść z siedziby Serbskiej Partii Postępowej (SNS) rządzącej krajem od ponad 10 lat.
Protesty poparło wiele osób ze świata sportu na czele z Novakiem Djokoviciem, który w kraju jest traktowany niemal jak święty. (więcej o poparciu Djokovicia i samych protestach możesz przeczytać TUTAJ).
Ostatnio wsparcie dla studentów opublikował jeden z najwybitniejszych serbskich siatkarzy XXI wieku - Aleksandar Atanasijević. W rozmowie z WP SportoweFakty opowiada o tym, dlaczego zdecydował się na taki krok i czy nie boi się konsekwencji.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Zdecydowałeś się publicznie poprzeć protesty w Serbii. Dlaczego to zrobiłeś?
Aleksandar Atanasijević, mistrz Europy z reprezentacją Serbii, obecnie zawodnik Olympiakosu Pireus: Śledzę protesty. Myślę, że trzeba maksymalnie poprzeć młodych ludzi. Sportowcy w większości do teraz tego unikali. Ja wierzę, że te manifestacje mają sens i dlatego chce je wspierać.
Co teraz dzieje się w Serbii?
Po tragedii w Nowym Sadzie studenci wystosowali żądania, chcieli wyjaśnić sprawę i żeby odbył się przejrzysty proces, a winni zostali ukarani. Serbskie władze tego nie spełniły, a minęły już cztery miesiące. Nic w tej sprawie się nie zmienia. Kraj stanął po tych protestach. Władza udaje, że coś robi, że spełnia żądania, ale wszyscy wiemy, że to tylko zasłona dymna.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
Mnie nie interesuje polityka sama w sobie. Nie popieram żadnej partii politycznej. Wiem, że młodzi ludzie protestują w słusznej sprawie i oni zasługują, żeby świat o nich usłyszał.
Protesty budzą skrajne emocje. Jedna ze studentek, Sonja, została celowo potrącona, niektórzy byli bici przez zamaskowanych sprawców.
To są straszne rzeczy. Serbii to w ogóle nie jest potrzebne. Musi dojść do dialogu. Studenci przecież ryzykują swoją przyszłością. Nie odbywają się żadne zajęcia, być może będą zmuszeni powtarzać rok. A niektórzy czesne i tak muszą płacić. Poświęcają się, żeby w Serbii kiedyś żyło się lepiej.
Nie bałeś się publicznie wypowiadać się o polityce? Niektórym mogą się twoje wypowiedzi nie spodobać.
Jakbym był teraz w Serbii to sam chodziłbym na protesty. Trzeba jednak czasem wyrazić swoją opinię, nawet jeśli ona się komuś nie spodoba. Bardziej traktuję to, jako aktywność obywatelską, a nie polityczną, bo nie popieram żadnej partii. Jako sportowiec nie powinienem się za dużo mieszać, ale chciałbym, że młodzi wiedzieli, że inni ludzie są z nimi.
Myślisz, że poparcie twoje i innych sportowców coś może realnie zmienić?
Nie myślę za bardzo o tym. Zrobiłem to bardziej powodów prywatnych, a nie z samej wiary, że sportowcy mogą zmieniać świat. Jasne, spora część populacji śledzi różne dyscypliny, więc to może przyciągnąć uwagę do manifestacji. Sytuacja musi związać rozwiązana.
Na pewno rozmawiasz o protestach z kolegami z kadry. Wszyscy są twojego zdania?
Nie rozmawiałem ze wszystkimi. Każdy ma wolną wolę; kto chce poprzeć protesty to może, a kto nie, to nie. Ja to zrobiłem, bo w nie wierzę. Wierzę, że dla mojego kraju jest przyszłość i że ci młodzi ludzie będą o niej decydować.
A siatkarze z innych krajów pytają się ciebie o tę sytuację?
Pytają mnie, ale czasem trudno wyjaśnić wszystko osobom, które nie śledzą sytuacji od samego początku. Zawsze staram się jednak coś opowiedzieć.
Rozmawiamy po ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Twój Olympiakos sensacyjnie wygrał 3:2 z Jastrzębskim Węglem, ale w rewanżu dość gładko uległ 0:3 i odparł z rywalizacji. Czemu się nie udało powtórzyć tak dobrej gry w drugim meczu?
Zdecydowanie łatwiej grało nam się w Pireusie, przed swoimi fanami. To nie są zwykli siatkarscy kibice, lecz tacy bardzo oddani, głośni. Zrobili atmosferę, która nam pomogła wygrać ten mecz. W rewanżu Jastrzębski Węgiel pokazał, dlaczego jest takim wielkim klubem i może zdobyć Ligę Mistrzów. Teraz będziemy pracować nad tym, by zdobyć mistrzostwo kraju.
Masz dopiero 33 lata i miałeś pewnie propozycje z innych, bardziej znanych klubów. Dlaczego zdecydowałeś się akurat na grę w tym zespole?
Wiem, ile Olympiakos znaczy w Grecji. Nie ma takich klubów w Serbii czy w Polsce, z tyloma sekcjami na wysokim poziomie. Zrobiłem dobrze. Mam nadzieję, że na następny sezon uda się złożyć jeszcze lepszy zespół, który zajdzie dalej w Europie.