W pierwszym meczu finału PlusLigi zespół Aluronu CMC Warty Zawiercie musiał radzić sobie bez swojego podstawowego atakującego, Karola Butryna. To pokłosie kontuzji, której 31-latek doznał w trzecim meczu półfinałowym z PGE Projektem Warszawy. Zawodnik niefortunnie postawił stopę przy lądowaniu po ataku, co doprowadziło do uszkodzenia stawu skokowego.
Starcie nr 1 o złoty medal zakończyło się porażką zawiercian 0:3. Przed kolejnym meczem zarząd klubu zdecydował się na dokonanie transferu medycznego. Do drużyny dołączył Georg Grozer. Reprezentant Niemiec przed kilkoma dniami zakończył sezon w lidze tureckiej. Teraz ma pomóc ekipie Michała Winiarskiego w walce o pierwszy w historii tytuł mistrza Polski. Wspomniany transfer wzbudził jednak spore oburzenie w siatkarskim środowisku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"
- Zawiercie ma prawo skorzystać z takiego przepisu, bo ktoś go stworzył, ale dla mnie ten przepis jest absolutnie do zmiany. To niesprawiedliwie. Oczywiście, to trudna sytuacja, gdy kontuzjowany zawodnik nie może grać, ale transfer w takim momencie może wypaczyć wynik rywalizacji w całym sezonie - powiedział w rozmowie z serwisem sport.pl Daniel Pliński, szkoleniowiec Indykpol AZS Olsztyn.
- Nagle przyjeżdża człowiek, który może wygrać sam finał mistrzostw Polski. To na pewno nie do końca jest uczciwe, jeśli chodzi o rywalizację - dodaje były reprezentant Polski.
Do wzmocnienia rywali ze spokojem podchodzi Maciej Krzaczek, prezes Bogdanki LUK Lublin. Jak przyznaje, reprezentant Niemiec to gracz absolutnie światowego topu, jednak jego transfer niekoniecznie musi wpłynąć pozytywnie na drużynę.
- Mowa o siatkarzu światowej klasy. Ściągnięcie topowego atakującego na świecie może sportowo dużo dać. Może to dać pozytywny impuls, ale może też gdzieś trochę zachwiać pewnością siebie zawodników, którzy do tej pory wywalczyli o punkty i pracowali na dotychczasowe sukcesy. Bo mogą to odebrać jako sygnał, że może nie do końca jest zaufanie do nich. Nie chciałbym być i na szczęście nie jestem w skórze prezesa Barana oraz trenera Winiarskiego i nie muszę podejmować tego typu decyzji - powiedział prezes tegorocznego finalisty PlusLigi